Prąd "podskoczył" o 300% i właścicielka poważnie myśli o zamknięciu lokalu. Kultowa miejsce może wkrótce zniknąć z kulinarnej mapy Torunia.
Ostatnie tygodnie nie są dobrym czasem dla toruńskiej gastronomii. Z kulinarnej mapy miasta znikają kolejne lokale. Jedni podejmują decyzję o zamknięciu, inni dramatycznie walczą o przetrwanie.
W ostatnich tygodniach zamknęły się m.in. Kona Coast Cafe, BOSKO, Osteria di Bitondo.
[ZT]42554[/ZT]
Teraz okazuje się, że "nad przepaścią" stoi kolejny lokal, tym razem taki, który karmi torunian od 40 lat. Chodzi o miejsce z zapiekankami i hot dogami z pieczarkami od zawsze funkcjonujące przy Wielkich Garbarach.
O trudnej sytuacji "zapienkarni" poinformował ostatnio Jacek Rura Koszelak, toruński radny i społecznik.
- Wspólnie z Jacek Rura Koszelak , Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne Eco-Dom, Dorota Drągowska i Paweł Stawiski łączymy przyjemne z pożytecznym. Zjemy pyszną zapiekankę i pomożemy utrzymać lokalny biznes przy życiu. Przyprowadzimy także na pyszną zapiekankę rodzinę i znajomych. Na te trudne czasy - wsparcie, zrozumienie i pomoc zyskują nie podwójnie , a potrójnie na wartości. Nie bądźmy obojętni
- poinformował na facebooku radny.
- Nie wiem, ile mam sprzedać tych zapiekanek, by dziś zapłacić za prąd? Od kilku dni zastanawiam się nad podwyżką cen, a z drugiej strony boję się, że nikt nie przyjdzie. Ja ludziom daję rabaty, zwłaszcza dla stałych klientów. Jak mam podnieść ceny?
- powiedziała w rozmowie z Wyborczą Elżbieta Kus, właścicielka lokalu.
Jak ustaliliśmy, powodem zamknięcia lokalu mogą być szalejące ceny za energię elektryczną. Rachunki w wysokości 1,3 złotych wzrosły do 4 tysięcy. To oznacza wzrost o 300%.