Przepiękna, 700 m2 posiadłość pod Toruniem wystawiona na sprzedaż! Robi wrażenie

W trudnych czasach z zakupów mieszkaniowych rezygnują najczęściej ci, którzy kupują najtańsze mieszkania? Jak wygląda rynek nieruchomości w Toruniu? 

Jeszcze kilka miesięcy temu twierdzenie, że pandemia nie zachwieje fundamentami rynku mieszkaniowego było uznawane za – lekko mówiąc – głupotę. Teraz jednak okazuje się, że ceny mieszkań nie tylko nie spadają, ale rosną. Także w naszym mieście.  

Deweloperzy zacierają ręce, bo Polacy kupują nieruchomości, by chronić kapitał. W trudnych czasach z zakupów mieszkaniowych rezygnują najczęściej ci, którzy kupują najtańsze mieszkania – osoby będące na granicy zdolności kredytowej itp. Ci, którzy przed pandemią mieli dużo pieniędzy, nadal ich dużo mają, więc mogą sobie pozwolić na drogą nieruchomość.

Na przykład dworek w Lubiczu o powierzchni 700 m2, z 12-stoma pokojami, zewnętrznym (krytym) basenem z podgrzewaną wodą oraz fontanną na dziedzińcu. Metr został wyceniony na lekko ponad 11 tysięcy, czyli za całość przyjdzie zapłacić potencjalnemu nabywcy lekko ponad 80 milionów złotych. Zapewne w niedługim czasie znajdzie się jakiś kupiec, który odpowiednio ulokuje nadwyżkę swoich oszczędności w posiadłości pod Toruniem.  Szczegóły TUTAJ. 

Wróćmy jednak do bardziej przyziemnych spraw, takich może mniej luksusowych, bo i basenów, ale nadal spędzających sen z powiek mieszkańcom naszego miasta. Skarpa, Rubinkowo, Jar, Stawki, Wrzosy – mieszkań – tych z rynku wtórnego – wystawionych na sprzedaż jest bardzo dużo. Ceny własnego M z oddzielną kuchnią, sypialnią i salonem oscylują w okolicach 320 tys. zł. Minimalnie mniej zapłacimy za mieszkanie z tzw. wielkiej płyty.  

Deweloperzy  również budują na potęgę, ciągle zwiększając podaż, ceny mieszkań nie chcą przestać rosnąć. Zadłużamy się jak szaleni, żeby kupić, póki jeszcze „tanio”, a próg bólu nieustannie się przesuwa. Bańka nie pęka. Mieszkania drożeją, więcej trzeba pożyczyć, żeby je kupić, banki zacierają ręce. Spirala się nakręca. Ceny za metr kwadratowy zaczynają się od 5 tysięcy i rosną. Np. mieszkanie 3-pokojowe z dwoma balkonami na os. Stawki przy ul. Hallera w niskim bloku z 2015 roku kosztuje 360 tys. zł i jest to jedno z tańszych mieszkań wystawionych przez biuro pośrednictwa nieruchomości.  

- Właśnie stoję przed pomysłem zakupu własnego mieszkania. Zbieram na wkład własny, a że ceny rosną, ta minimalna granica wkładu własnego również się przesuwa. Nie myślę o żadnych luksusach, wystarczy mi 40 parę metrów. Kuchnia, łazienka, dwa pokoje, jakiś balkon i piwnica. Nic wielkiego, ale i tak trzeba będzie się zadłużyć na jakieś 30 lat. Ceny zaczynają się od 300 tysięcy i rosną w górę. Są ogłoszenia sięgające nawet pół miliona! Z drugiej strony zastanawiam się kto płaci pół miliona, żeby mieszkać w bloku? Czysta paranoja. Szkoda, że pensję nie rosną w takim tempie jak ceny mieszkań – kwituje ze smutkiem pan Michał, 30-letni mieszkaniec Torunia, który ma dość wynajmowania mieszkań. 

Mamy też dobrą informację. Sprawdzając aktualne oferty sprzedaży mieszkań w Toruniu, sprawdziliśmy również zakładkę „wynajem”. I o ile na własne M trzeba uzbierać całkiem pokaźną sumę – to nowocześnie urządzoną kawalerkę możemy wynająć już za mniej niż 1000 zł. A za wyremontowane, trzypokojowe mieszkanie na toruńskiej Starówce, przy ul. Franciszkańskiej zapłacimy już 1300 zł.  

Przez trwającą pandemię mamy do czynienia ze spadkiem popytu na wynajem mieszkań, m.in. ze względu na przedłużającą się naukę w trybie zdalnym, ograniczenia w turystyce czy też zmniejszony napływ imigrantów, którzy przyjeżdżali do Torunia do pracy i też musieli gdzieś się zatrzymać.