Zamknij

Ten salon masażu zaskakuje nie od dziś! Czas go odwiedzić!

00:00, 02.07.2018 artykuł sponsorowany Aktualizacja: 10:43, 03.07.2018
Fot. Materiały partnera Fot. Materiały partnera

Salon Beauty Essense to miejsce dla osób, które pragną poznać wyjątkowość i leczniczą moc terapii masażem. Wyjątkowość tego SPA oparta jest na szkole masażu, zaczerpniętej z Filipin. Opierając się na holistycznej koncepcji dbałości o człowieka, jego zdrowie psychiczne, samopoczucie oraz estetykę ciała, miejsce proponuje wiele zabiegów, które łączą spójne w działaniu elementy, w tym również aromaterapię i muzykoterapię. Pomysłodawczynię i realizatorkę tego azjatyckiego konceptu udało się nam namówić na krótką rozmowę. Z chęcią opowiedziała nam o wielokulturowości, która, w przypadku jej salonu,była wyznacznikiem tożsamości BEAUTY ESSENCE.


Redakcja: Czy wielokulturowość jest dobrym i pozytywnym zjawiskiem? Jak objawia się ona w życiu prywatnym, a jak w pracy?
Renata Jassowicz: Nie oceniałabym tego w kategorii dobra lub zła. Uznałabym to zjawisko przede wszystkim za bardzo ciekawe. Umożliwia bowiem poznawanie ludzi żyjących w zupełnie innej szerokości geograficznej, egzystujących w oparciu o inne zasady i inne postrzeganie świata. Każdy z nas z tych wspólnych doświadczeń weźmie to, czego potrzebuje. Jeżeli pragniemy poznać coś, czego wcześniej nie doświadczyliśmy, to interesujemy się tym, zgłębiając niewiadome. Wielokulturowość, z którą mam do czynienia już od 10 lat, traktowałabym jako interesujące i bogate przeżycia, które zmieniły mnie i moje postrzeganie rzeczywistości. To przede wszystkim większa otwartość na świat, większa tolerancja i kompromis.


W takim razie,czym różni się praca z obcokrajowcem od pracy z Polakiem? W tej kwestii ma Pani bardzo duże doświadczenie i może być Pani ekspertem.
Moi obcokrajowcy zaskakują. Gdy zaczynałam swoją pracę z Azjatami, codzienność była dużym wyzwaniem i jeszcze większą nauką. Dziś jestem wdzięczna losowi za te doświadczenia. Moi azjatyccy współpracownicy zaskakiwali mnie kulturą osobistą, zachowaniami pełnymi prostoty, reakcją na różne sytuacje. W moim odczuciu rzeczywistość jest dla nich z reguły prosta i nieskomplikowana. Dostrajamy się do siebie każdego dnia, bo to co miało miejsce w początkowym stadium naszej współpracy i było dla mnie dziwnym i niezrozumiałym, dzisiaj nie budzi już emocji, żadnego urazu czy niesmaku. Jesteśmy po prostu inni i tak należy do tego podchodzić.


Jak Azjaci początkowo odnajdywali się w naszej kulturze? Na pewno było mnóstwo zaskakujących spraw, nawet odnośnie kultury i naszych codziennych zachowań. Są sytuacje, które są całkowicie sprzeczne z nimi?
Takich sytuacji znajduję w pamięci wiele, ale niestety nigdy ich nie notowałam. Nie należy jednak interpretować ich, jako czegoś strasznego. Chodzi o zwykłe zasady bycia i życia, które są w rozumieniu naszym i ich zupełnie inne. Dzisiaj poszukuję tego, co dla nas jest wspólne i co nas łączy. Zauważam, że z czasem sama przesiąknęłam tą moją Azją tutaj i dzięki temu łatwiej docieram do moich współpracowników.
Abstrahując jednak, ta grupa, która przyjeżdża na moje zaproszenie, ma  nieco ułatwione działanie. Czuję się w jakimś stopniu za nich odpowiedzialna. Zdaję sobie sprawę z tego, że ludziom, którzy przyjeżdżają z innych krajów, odmiennych realiów, może być trudno, a załatwienie  spraw na poziomie administracyjnym jest nieznane, w związku z tym może budzić lęk i obawy. Z czasem wszystko nabiera normalności, ale początki zwykle są trudne. Myślę, że to pierwsze zderzenie się z innym życiem w obcym kraju jest dzięki mnie łatwiejsze, a rozwój i aktualne możliwości internetu, mimo wielkiej odległości, pozwalają złagodzić tęsknotę i pozostać z rodzinami w bliskim kontakcie.


A jak patrzy Pani na to wszystko z perspektywy czasu? Jakie jest podejście Polaków do cudzoziemców? Czy coś w tej sprawie w ostatnim czasie się zmieniło?
Generalnie nie ma większych kłopotów i specjalnie trudnych sytuacji, które wymagałyby weryfikacji oraz pomocy w ich rozwiązaniu. Jeśli pojawiają się jakiekolwiek trudności, pomagam rozwiązać je zawsze już na samym początku.


A jak torunianie i ich tolerancja? Jak zapatrują się na inne kultury, które tutaj, w Toruniu, wciąż się mieszają?
Nasza tolerancja na szczęście zmienia się, wzrasta. Jeszcze 10 lat temu moje pracownice z Filipin były w jakimś stopniu ewenementem na skalę Torunia. Klienci, którzy nas nie znali, określali masażystki jako Chinki albo Tajki. Naturalnie z czasem pojawia się akceptacja za sprawą tego, co robią i jak bardzo pomagają naszym klientom w terapii bólu i stresu. To jest ta dla mnie ta wyjątkowość ludzkiego potencjału i azjatyckich umiejętności. Otwartość moich terapeutek w stosunku do drugiego człowieka zawsze jest dobrze odbierana. O moich pracownicach mogę powiedzieć, że tylko dzięki nim mogę realizować koncept, który sobie dawno temu wymyśliłam, nazwałam i który niezłomnie wzmacniam,chcąc rozwinąć go w najlepszym kierunku, na jaki mnie dzisiaj stać. Wielki profesjonalizm, ogromna znajomość ludzkiego ciała, dbałość o szczegóły, determinuje moje wybory i dlatego do pracy potrzebuję kompetencji z tamtych rejonów świata.


W pracy w salonie masażu nie sprawdziłyby się Polki?
Podejmowałam kiedyś próbę i chciałam zmienić koncept, opierając się na współpracy z polskimi terapeutami. Jednak słucham moich klientów i odpowiadam na ich sugestie. Otwarcie mówili o tym, że wprowadziłam na rynek taką usługę terapii masażem, którą rzadko można odnaleźć na rynku. Szczególnie cenne są dla mnie opinie klientów, którzy podróżują po świecie i dzięki temu wiele doświadczyli. W związku z tym, jeśli klient „nie kupi” pomysłu, nie ma sensu go realizować.


A ile osób Pani zatrudnia w swoim gabinecie masażu i jaką część stanowią tam cudzoziemcy?
W Toruniu są dwie masażystki z Filipin. Nasze SPA jest  kameralne. Mamy fajne relacje z klientami, na bazie których zbudowałam wiele osobistych przyjaźni. Jesteśmy znajomymi i to  szczególnie sobie cenię. Znając potrzebę naszego klienta, mamy możliwości rozwoju. Wystarczy słuchać i przyglądać się i to już jest połowa sukcesu.


Czym charakteryzują się osoby, które Pani zatrudnia? Jakie mają cechy szczególne, zarówno jeśli chodzi o pracę i zachowanie poza nią?
Szkoła masażu ma swoje korzenie w Azji, więc jeśli mówimy o czymś, co zostało stworzone u źródła, to lepiej być nie może. Chodzi o kompetencje, warsztat, intuicję oraz holistyczne podejście do człowieka. Mówimy zatem o innym podejściu do zdrowia i ciała człowieka, bo takie, jakie Azjaci mają  u siebie, pomagają przywrócić i utrzymać zdrowie. Poza tym, masaż na Filipinach jest obecny w życiu każdego Filipińczyka, co świadczy o tym, że mówimy o bardzo popularnej i powszechnej terapii, która od setek tysięcy lat ma tam miejsce. Azjaci generalnie są nieskomplikowani w swoim podejściu do życia. Cenię w nich otwartość, szczerość i życzliwość, które w przypadku wykonywania zawodu masażysty są bardzo ważne. Sami Azjaci potwierdzają to, że praca z ciałem, dzięki wzajemnemu masowaniu się, pozwala uwolnić się od bólu oraz wielu schorzeń ciała.


A jak to wygląda w Polsce? Jest już lepiej? Polacy częściej korzystają z masażu?
Świetnie, że wiele dzieje się na tej płaszczyźnie i rozwija się. Cieszę się, że ludzie mają potrzebę masażu i chcą z niego korzystać. Za tym idzie wzrost kompetencji polskich masażystów. Terapeutki w naszym SPA pozwalają klientom mieć właściwe wyobrażenie o sztuce masażu i zdrowotnych korzyściach wynikających z jego praktykowania. Ktoś, kto poszukuje rozwoju w tej dziedzinie masażu, znajdzie wiele ciekawych ścieżek i możliwości, a te azjatyckie powinny być szczególną inspiracją.


W przypadku Pani salonu pomysł zatrudniania cudzoziemców powiódł się. Dlaczego warto ich więc zatrudniać?
Zdefiniowałam koncept przed laty. Chciałam, żeby to było miejsce odznaczające się autentycznością w tym co robimy, bo zabiegi będą wykonywać Azjaci. Wtedy były ku temu możliwości, stworzyła się opcja zaproszenia do pracy terapeutów z Azji i od tego się wszystko zaczęło. Determinacja i konsekwencja w pracy okazują się być niezbędne w kontynuacji tego wyzwania. Azja czyni nas wyjątkowymi, kompetencja nas wyróżnia, a nasi cudowni klienci potwierdzają słuszność oraz poprawność zamysłu i działań, a także to, że dotychczasowy personel jest jak dotąd  najlepszym.


W takim razie co zrobić, żeby zatrudnić w swoim zakładzie pracy cudzoziemca?
Aby zatrudnić cudzoziemca można skorzystać z usług rekrutacji kompetentnych firm. Można również zgłębić temat samemu i poznać całą procedurę. Ja tak zrobiłam, niejednokrotnie popełniając kosztowne błędy, bo za takowe się płaci. Proces rekrutacji zdefiniowany jest przez  administracje państwowe obu stron. Nie ma tajników, są  procedury, którym należy sprostać. Należy też oczywiście mieć chętnych, którzy będą chcieli tutaj przyjechać, żyć i pracować. To jest wyzwanie, żeby przekonać cudzoziemca do tego, aby chciał przyjechać na drugi kontynent i żyć w tak zróżnicowanej w ciągu roku pogodzie i temperaturze. Warunki klimatyczne w Polsce nawet dla nas bywają czasami mało komfortowe, a dla ciepłolubnych z wysp filipińskich mogą okazać się wielkim zaskoczeniem, szczególnie zimą.

O swoim salonie mówi pani z wielką pasją. Wydaje się, że chyba każdy powinien chociaż raz spróbować skorzystać z usług tego spa.
Tak, oczywiście! Zapraszamy od poniedziałku do piątku w godz. 11 - 19 i w soboty od 11 do 16. Wcześniej najlepiej jednak zadzwonić i umówić się na konkretną godzinę. Czekamy pod numerem: 56 622 12 22. Nasz salon mieści się w Toruniu przy ulicy Most Pauliński.

 

(artykuł sponsorowany)
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
0%