Urząd miasta ma już zgodę na wycinkę 53 lip na ul. Piastowskiej. Mających ponad 100 lat drzew bronią jednak mieszkańcy pobliskich ulic. I żądają wykonania kolejnej ekspertyzy w tej sprawie.
Piątkowej spotkanie w IV LO w sprawie wycinki szpalerów drzew na ul. Piastowskiej zorganizowała posłanka Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus, od niedawna mieszkanka Przedmieścia św. Katarzyny. O niepokojących mieszkańców planach wycinki 53 lip pisaliśmy kilka tygodni temu. Te plany spotkały się z krytyką ze strony mieszkańców.
[ZT]9080[/ZT]
Na zaproszenie posłanki na spotkanie przybył Tomasz Kozłowski z magistrackiego wydziału środowiska i zieleni, który wyjaśnił, dlaczego - zdaniem urzędników - konieczna jest wycinka 53 drzew z ul. Piastowskiej.
- Widać w ostatnich latach, że z drzewami z ul. Piastowskiej dzieje się coś złego - podkreśla Kozłowski. - Do tej pory ograniczaliśmy się do wycinania suchych gałęzi. Ostatnie takie zabiegi były prowadzone w lutym 2016 r. Po to, żeby nikomu nic na głowę nie spadło, czyli ze względów bezpieczeństwa, a także po to, żeby te drzewa odciążyć i przedłużyć im życie. Wydawało się, że wszystko będzie w porządku. Drzewa ładnie puściły wiosną, po czym w maju zaczęły nam zasychać.
Zdaniem Kozłowskiego to nie było efekt cięć. - To jest jednak przyroda - przyznaje miejski urzędnik. - Nigdy nie wiadomo, co miało największy wpływ na taką sytuację. Mówiąc szczerze: przeraziliśmy się, że połowa drzew praktycznie zamarła.
Aleja lip na ul. Piastowskiej była zasadzona przed 1910 r. Na zdjęciu z 1914 r. widać już całkiem dorodne drzewa. Były sadzone razem z drzewami na pl. św. Katarzyny, po których śladu już nie ma. - Do tej pory nie mieliśmy zamiaru ich wycinać - mówi Kozłowski.
Urzędnicy zwracają uwagę na to, że lipy z ul. Piastowskiej mają już ponad sto lat. A to dużo jak na drzewa żyjące w mieście. W mieście żyją bowiem krócej o 60 proc. niż poza miastem czy w parkach. W przypadku lip to ok. 80 lat (poza miastem - nawet do 130-140 lat).
- Wniosek jest taki, że drzewa na ul. Piastowskiej są chore? - dopytywała się jedna z uczestniczek.
- Są stare - odpowiada Kozłowski. - Ze starości nie da się wyleczyć. Jeśli państwo chcą czekać aż będziemy wycinać te drzewa po kolei, to będą mieć państwo w połowie łysą ulicę. Jak wytniemy pojedynczo, to drzewa nie będą chciały rosnąć.
Ze strony mieszkańców pojawił się postulat o wykonaniu kolejnych ekspertyz. Urzędnicy tego nie wykluczają. Dla lip z ul. Piastowskiej kluczowe będą najbliższe tygodnie i jak się będą one zachowywać wiosną. Dopiero po tym zapadnie ostateczna decyzja o ich wycince. W tej chwili nie ma już jednak formalnych przeszkód, aby wyciąć te drzewa. Magistrat ma już na to zielone światło od marszałkowskich urzędników,
Wycinka - jeśli do niej dojdzie - zostanie przeprowadzona jesienią. - Najlepiej wymieniać drzewa dużymi fragmentami - mówi Kozłowski. - Muszą mieć przestrzeń. To będą lipy o obwodach minimum 25 cm. Chcielibyśmy najpierw usunąć drzewa rosnące pośrodku ul. Piastowskiej, posadzić środek, a dopiero potem zająć się zewnętrznymi szpalerami. Musicie się zastanowić, czy chcemy ładną i jednorodną aleję. Nie da się tego zrobić w ciągu kilku lat, wymieniając pojedyncze drzewa.
Uczestnicy spotkania dopytywali, dlaczego magistrat zlecił ekspertyzy dotyczące poszczególnych drzew, a nie kompleksowe - dotyczące stanu całego drzewostanu na ul. Piastowskiej. - Jeśli państwo nakażą nam zrobienie takiej ekspertyzy, my ją zrobimy - mówi Kozłowski.
- Kto wtedy podejmie ostateczną decyzję? - zapytała jedna z mieszkanek Przedmieścia św. Katarzyny.
- My - odpowiada urzędnik. - Będzie wizja terenowa.
2 3
tak jest, po co wycinać pojedyncze chore drzewa
najlepiej kombajn wpuścić i rżnąć na hektary .....
1 0
Co za cyrk z tymi drzewami, wyciąć i zalać betonem i tak już prócz starówki nic ładnego w tym Toruniu nie ma, a jeszcze radni to ......