Zamknij

Różaniec i "krwawe banery" znów w sądzie. Przed rozprawą padły mocne słowa [FOTO]

Daniel Wiśniewski Daniel Wiśniewski 12:46, 17.10.2025 Aktualizacja: 05:24, 20.10.2025
Fot. Daniel Wiśniewski Fot. Daniel Wiśniewski

Krwawy różaniec znów trafił do sądu. Przed rozprawą odbyły się dwie konferencje – radnych i organizatorów. Padły ostre słowa o cenzurze i wolności słowa.

W piątek (17 października) w toruńskim Sądzie Rejonowym rozpoczęła się kolejna odsłona sprawy dotyczącej tzw. krwawych banerów, które towarzyszą publicznym modlitwom różańcowym organizowanym w centrum miasta. Sprawa dotyczy wydarzenia z połowy tego roku, kiedy decyzją przedstawiciela prezydenta Torunia Pawła Guderskiego rozwiązano zgromadzenie przeciwników aborcji.

Podczas tamtej interwencji urzędnik uznał, że prezentowane treści – drastyczne zdjęcia płodów po aborcji – mogą naruszać poczucie bezpieczeństwa mieszkańców. Organizatorzy wnieśli odwołanie, które początkowo oddalił toruński sąd, jednak Sąd Apelacyjny w Gdańsku uchylił tę decyzję, uznając argumenty strony społecznej.

[FOTORELACJANOWA]14043[/FOTORELACJANOWA]

Organizatorzy różańca twierdzą, że działania miasta to „zamach na wolność słowa i prawo do modlitwy w przestrzeni publicznej”.

– Działania władz Torunia stanowiły zamach na wolność słowa, wolność zgromadzeń i wolność religijną. Decyzja była bezprawna

– komentują.

Radne KO: „Nie chodzi o modlitwę, tylko o treści”

Dzień przed piątkową rozprawą, w czwartek (16 października), radne Koalicji Obywatelskiej Dominika Walichniewicz i Aneta Wierzbowska zorganizowały konferencję prasową poświęconą postępom w sprawie. Jak podkreśliły, mają status pokrzywdzonych i świadków, a stroną oskarżającą organizatorów wydarzenia jest Straż Miejska w Toruniu.

– Wbrew sugestiom obrońców oskarżonych, nie jest to sprawa polityczna. Reprezentujemy mieszkańców, którzy nie chcą oglądać w przestrzeni publicznej drastycznych treści. Nie chodzi o atak na modlitwę, tylko o prezentowanie gorszących obrazów, które widzą także dzieci

– mówiła radna Dominika Walichniewicz.

[ZT]72390[/ZT]

[FOTORELACJANOWA]14034[/FOTORELACJANOWA]

Radna Aneta Wierzbowska dodała, że zgromadzenia z tzw. krwawymi banerami odbywają się regularnie, co miesiąc, i wielokrotnie budzą sprzeciw mieszkańców.

Organizatorzy różańca: „Nie zgadzamy się na lewicową cenzurę”

Jeszcze przed rozpoczęciem piątkowej rozprawy organizatorzy publicznego różańca o odnowę narodu polskiego zorganizowali własną konferencję prasową przed budynkiem sądu. Pojawili się tam wraz ze swoimi zwolennikami, by – jak mówili – zaprotestować przeciwko działaniom władz miasta.

– Prezydent Torunia oraz trzej radni Koalicji Obywatelskiej wprowadzają w tym mieście lewicową cenzurę. Oni mogą uczestniczyć w paradach lesbijek, gejów, biseksualistów i transseksualistów, ale my nie możemy spokojnie się modlić. Nas nęka się tylko dlatego, że mamy baner antyaborcyjny 

– mówiła Agnieszka Szumilas, organizatorka Publicznego Różańca.

Podkreślała, że ich środowisko jest „nękane na cztery sposoby” – poprzez kontrole straży miejskiej, przesłuchania uczestników, próby zastraszania mandatami oraz postępowania sądowe.

– Nie zgadzamy się na lewicową cenzurę. To powrót do komuny sprzed 36 lat, którą pamiętam jeszcze ze studiów. Wtedy też nas wzywano na komisariat. Teraz dzieje się to samo. To atak na modlących się ludzi. Mówimy stop – dodała.

Dariusz Kubicki: „Niech zobaczą, co promują"

Do sprawy odniósł się również Dariusz Kubicki, jeden z organizatorów, który nawiązał do wcześniejszych sporów wokół miejskich instytucji kultury.

– Radni Koalicji Obywatelskiej mówią, że prezentujemy treści nieprzyzwoite. Niech zobaczą, co prezentuje się w miejskich kamienicach utrzymywanych z naszych podatków. Jeśli chcemy pokazać, jak wygląda zamordowane dziecko w trakcie aborcji, to czy naprawdę to jest nieprzyzwoite?

– pytał.

Organizatorzy zapowiedzieli, że w razie niekorzystnego wyroku złożą apelację do Sądu Okręgowego w Gdańsku.

Andrzej Kłosowski: „Radne kłamią”

Do całej sprawy odniósł się również Andrzej Kłosowski z Konfederacji Korony Polskiej, który w piątek zabrał głos po publikacji naszego artykułu o konferencji radnych.

– Jako uczestnik różańca obserwuję te panie od miesięcy. Przychodzą na kilka minut, podchodzą do straży miejskiej, wręczają dowód osobisty i odchodzą. I to wszystko. Jak one mogą mówić, że widzą dzieci odwracające wzrok albo ludzi wychodzących z restauracji? W jakim czasie?

– powiedział Kłosowski.

Sprawa dotycząca tzw. krwawych banerów wciąż budzi ogromne emocje w Toruniu, dzieląc mieszkańców na dwa obozy – tych, którzy widzą w różańcu publiczne świadectwo wiary, oraz tych, którzy uważają, że miejsce na drastyczne obrazy nie jest w przestrzeni publicznej.

Dalszy ciąg materiału pod wideo ↓

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
0%