W obliczu trwającej wojny w Ukrainie, ponad tysiąc firm zdecydowało się na wycofanie swojej działalności z Rosji. Jednak, jak pokazuje raport Uniwersytetu Yale, na tzw. "liście wstydu" pozostaje nadal prawie 220 podmiotów, w tym jedna z Torunia.
Listę przygotował Uniwersytet Yale, a eksperci sygnalizują, że firmy kontynuują współpracę handlową z agresorem, ignorując globalne sankcje. Jak podaje Rzeczpospolita, lista 220 przedsiębiorstw jest najprawdopodobniej mocno zaniżona. Powody są dwa - mniejsze firmy nie "cieszą się" zainteresowaniem, a te większe umieją omijać nałożone restrykcje.
Rzeczpospolita podaje, że największa grupa firm nadal aktywnych w Rosji pochodzi z Chin, które oficjalnie zachowują neutralność w konflikcie, lecz nieoficjalnie Putina. Z kolei firmy z Niemiec, Francji i Włoch stanowią znaczący odsetek europejskich przedsiębiorstw kontynuujących działalność w Rosji. Wciąż działa tam odpowiednio 26, 24 i 12 podmiotów.
Na "liście wstydu" wciąż znajdziemy m.in. trzy polskie firmy: CanPack, Polpharmę i Toruńskie Zakłady Materiałów Opatrunkowych. Jak informuje RP, zakwalifikowane są one do kategorii "D", która nazywana jest grupą firm kupujących czas.
Firmy te nadal prowadzą handel z Rosją, ale w ograniczonym zakresie. Z listy Yale wynika przede wszystkim to, że wstrzymały one nowe inwestycje u Władimira Putina.
W Rosji działają nadal, ale w ograniczonym zakresie, także inne polskie firmy. To m.in. Black Red White, Lotos, czy Makrochem.