Zamknij

Samowola budowlana w Okręgowej Radzie Adwokackiej, czyli spychologia, zamiatanie sprawy i dziwne procedury. Czy tak działa państwo prawa?

18:15, 20.04.2016 Wojciech Giedrys
Skomentuj fot. Deposit Photos/Wojciech Giedrys fot. Deposit Photos/Wojciech Giedrys

Spychologia, zamiatanie sprawy pod dywan i dziwne procedury - tak wygląda to, co dzieje się wokół samowoli budowlanej w zabytkowej siedzibie Okręgowej Rady Adwokackiej przy Rynku Staromiejskim 17. Czy tak działa państwo prawa?

Samowola budowlana w Okręgowej Radzie Adwokackiej, czyli spychologia, zamiatanie sprawy i dziwne procedury. Czy tak działa państwo prawa?

W poniedziałek ujawniliśmy, że nadzór budowlany stwierdził samowolę budowlaną w zabytkowej kamienicy Okręgowej Rady Adwokackiej przy Rynku Staromiejskim 17. Ze sprawą możecie się zapoznać pod linkiem:

[ZT]4108[/ZT]

Wiele kwestii związanych z tą sprawą budzi wątpliwości. Dotyczą dziwnych procedur, jakimi przy samowoli budowlanej kierują się Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego Powiatu Grodzkiego w Toruniu (PINB) oraz prokuratury rejonowe w naszym mieście. Kolejnym wątkiem są uzgodnienia, a raczej ich brak, między ORA a miejskim konserwatorem zabytków w Toruniu, który stoi na straży staromiejskich zabytków.

Po pierwsze: prokuratura nie kiwnęła palcem?

Początkowo wiedzę dotyczącą tej sprawy czerpaliśmy z wymiany pism pomiędzy nadzorem budowlanym a naszym Czytelnikiem (imię i nazwisko do wiadomości redakcji), za sprawą którego stwierdzono samowolę budowlaną. Z pisma datowanego na 17 marca 2016 r. dowiedzieliśmy się, że po postępowaniu wyjaśniającym i kontroli z 10 listopada 2015 r., które wskazało, że w budynku ORA doszło do samowoli budowlanej, zostało wszczęte postępowanie administracyjne. „O tym fakcie powiadomiono również Prokuraturę Rejonową Toruń-Wschód” - czytamy w piśmie PINB.

Dzień pierwszy

Na początku skierowaliśmy zatem swoje kroki do Prokuratury Rejonowej Toruń-Wschód. Już na wstępie rozmowy prokuratur rejonowy Maciej Rybszleger był zdziwiony, że pytam go o sprawę dotyczącą kamienicy przy Rynku Staromiejskim 17. Ta część naszego miasta jest bowiem przypisana do innej prokuratury rejonowej - Toruń Centrum-Zachód. 

- To chyba nie ta prokuratura - mówi Rybszleger. - Rynek Staromiejski to jest Toruń Centrum-Zachód. Nie kojarzę hasła. Raczej do nas nic takiego nie trafiło. Mam prośbę, niech pan sprawdzi najpierw Centrum-Zachód, bo według mnie to będą oni. Wydaje mi się jednak bardziej prawdopodobne, że to będzie ta druga firma. Czegoś takiego nie widziałem. W razie czego proszę do mnie zadzwonić i wtedy będę dalej szukać takiej sprawy. 

Dzwonię zatem do Bartosza Wieczorka, wiceszefa Prokuratury Rejonowej Toruń Centrum-Zachód. Obiecuje, że sprawdzi, czy trafiła do nich taka samowola budowlana. Każe oddzwonić po kilkunastu minutach.

- Nie mogę potwierdzić, że zawiadomienie dotyczące tej nieruchomości do nas wpłynęło - mówi Wieczorek, gdy znów dzwonię. - Mogło wpłynąć na komisariat Toruń Śródmieście lub do komendy miejskiej. Od lipca 2015 nie jesteśmy właściwi do prowadzenia takich dochodzeń. Robi to policja.

Dzwonię do PINB, by ustalić, czy nie zaszła pomyłka i która prokuratura dostała pismo. Karol Dargiel, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego potwierdza, że zostało wysłane do Prokuratury Rejonowej Toruń Wschód. 

- Na potwierdzeniu odbioru przesyłki jest pieczątka prokuratury Toruń Wschód z 10 grudnia 2015 r. - mówi Dargiel.

Kolejny telefon do Prokuratury Toruń Wschód. Nie ma szefa. Sekretariat łączy z zastępcą prokuratora rejonowego Tomaszem Sobczakiem. Obiecuje sprawdzić, co się stało z pismem z 10 grudnia. Prosi o telefon za godzinę. Dzwonię po dwóch.

- Szukamy - przyznaje Sobczak. - Nie możemy namierzyć zawiadomienia.

Podczas rozmowy wiceszef prokuratury sprawdza jeszcze raz, czy w rejestrze są jakieś sprawy z grudnia 2015 r. dotyczące prawa budowlanego.

- Na pewno i to na 100 proc. nie mieliśmy tego w nadzorze - mówi Sobczak. - Nawet jeśli do nas wpłynęło, to zostało wysłane według właściwości do komisariatu Toruń Śródmieście. Po pierwsze: właściwość terytorialna w przypadku Rynku Staromiejskiego to jest prokuratura Toruń Centrum-Zachód. A po drugie: tego rodzaju sprawy prowadzi policja do czasu, aż komuś ewentualnie zarzut nie zostanie przedstawiony.

Sobczak obiecuje dalej szukać: - Może z naszej strony jest błąd. Mylić jest rzeczą ludzką i pani w sekretariacie mogła kliknąć nie tam, gdzie trzeba i nie możemy znaleźć. Nawet jeśli, to wysłalibyśmy to na komisariat.

Dzień drugi

Dzwonię do wiceszefa Prokuratury Rejonowej Toruń Wschód. Okazuje się, że pismo z PINB doręczone z 10 grudnia 2015 r. się znalazło.

- Z PINB nie wpłynęło zawiadomienie o przestępstwie - mówi Sobczak. - Ani 10 grudnia, ani wcześniej, ani później. Wpłynął w tej dacie odpis postanowienia nakazującego Okręgowej Radzie Adwokackiej przedstawienie oceny technicznej. Prokurator nie znalazł podstaw, by wziąć udział w postępowaniu, które się toczyło w PINB. To standardowe postępowanie, z którym wyspecjalizowany organ - PINB - jak i jego strona, czyli rada adwokacka, spokojnie mogą sobie dać radę. To wyspecjalizowane podmioty.

- A jeśli w grę wchodziła samowola budowlana? - pytam.

- Ale PINB nas o samowoli budowlanej nie zawiadomił - odpowiada Sobczak. - Nie złożył takiego zawiadomienia o przestępstwie.

PINB wszczyna swoje postępowanie administracyjne, gdy stwierdzi, że doszło do samowoli budowlanej. W tym przypadku zawiadomił o tym wszczęciu magistracki wydział architektury i budownictwa, miejskiego konserwatora zabytków i Prokuraturę Rejonową Toruń Wschód.

„Zawiadamiam, że wszczęte zostało postępowanie administracyjne dotyczące wykonywanych robót budowlanych w kamienicy przy Rynku Staromiejskim 17 w Toruniu bez uzyskania decyzji pozwolenia na budowę, co stwierdzono w czasie kontroli przeprowadzonej 10 listopada 2015 r.” - czytamy w zawiadomieniu. Prawo budowlane wyraźnie mówi zaś o odpowiedzialności karnej związanej z popełnieniem przestępstwa samowoli budowlanej. W takim przypadku inwestorowi grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do dwóch lat.

- PINB prowadzi postępowanie dotyczące samowoli budowlanej - mówię. 

- Może i prowadzą w tym kierunku postępowanie administracyjne, natomiast PINB nas o tym nie zawiadomił, że zachodzi podejrzenie, że dana osoba dopuściła się samowoli budowlanej - mówi Sobczak. - Przysłał nam odpis postanowienia nakazującego ORA przedstawienie oceny technicznej. To nie jest zawiadomienie o przestępstwie. Jeśli PINB ma informację o tym, że zachodzi podejrzenie popełnienia przestępstwa, to niech pisze do Prokuratury Rejonowej Toruń Centrum-Zachód, w rejonie której dopuszczono by się ewentualnie tej samowoli. Nie do tego organu napisał i nie napisał zawiadomienia, tylko przesłał odpis postanowienia. To jest różnica. Dla każdego prawnika jest to jasne i proste jak konstrukcja cepa, że zawiadomienie to zawiadomienie, a odpis postanowienia jednego incydentalnego, w toczącym się postępowaniu administracyjnym przez PINB - to są dwie różne sprawy. Oni nas powiadamiają po to, żeby prokurator ewentualnie miał wiedzę, że postępowanie administracyjne się toczy i mógł ewentualnie przystąpić do postępowania administracyjnego, jeśli by uznał, że interes społeczny tego wymaga. A jaki jest interes społeczny, żeby prokurator opowiedział się za izbą adwokacką, oni sobie poradzą, to są specjaliści, prawnicy. Prawda? A jeżeli PINB rzeczywiście miał podejrzenie, że zostało popełnione przestępstwo, to powinien zawiadomić o tym komisariat Toruń Śródmieście.

Dzwonię do PINB. Okazuje się, że potwierdzenie z 10 grudnia 2015 r. dotyczy nie zawiadomienia o wszczęciu postępowania administracyjnego, ale postanowienia wydanego w tej sprawie, które nakazywało ORA przedstawienie oceny zgodności robót w kamienicy z przepisami techniczno-budowlanymi. PINB potwierdza, że oba dokumenty zostały wysłane do wiadomości Prokuratury Rejonowej Toruń Wschód.

Dowiedzieliśmy się, że zawiadomienie o wszczęciu postępowania administracyjnego dotarło do Prokuratury Toruń Wschód 1 grudnia. 

- Czy państwo dostali takie pismo i w jaki sposób na nie państwo zareagowali? - pytam.

- Nie wiem, czy dostaliśmy je tego 1 grudnia. Trzeba byłoby to znowu sprawdzać - reaguje Sobczak.

- Zgodnie ze sztuką, to powinno najpierw pójść...

- Zgodnie ze sztuką, to powinno być tak, że jeżeli inspektor z nadzoru twierdził, że ma podejrzenie popełnienia przestępstwa, to powinien złożyć do właściwej prokuratury zawiadomienie - mówi Sobczak. - Niech pan ich wprost o to zapyta, czy złożyli zawiadomienie do właściwej prokuratury.

- No nie - odpowiadam,

- Jak nie, to nie ma, o czym dyskutować w ogóle - mówi Sobczak.

- A państwo nie mają obowiązku przekazać sprawy do innej prokuratury? - pytam.

- Znaczy tak. No dobrze, to inaczej: czy w ogóle do jakiejkolwiek prokuratury złożyli zawiadomienie o przestępstwie? - pyta Sobczak.

- O przestępstwie nie, ale o postępowaniu administracyjnym - reaguję.

- Nie przystąpiliśmy do postępowania administracyjnego - tłumaczy Sobczak. - To już mówiłem. To jest jasne. Nie jesteśmy stroną w postępowaniu administracyjnym. Nie zgłosiliśmy takiego udziału. Prokurator wtedy się włącza, jeśli widzi, że istnieje jakiś interes społeczny, żeby się włączyć do tego postępowania. Choćby dlatego że sprawa bulwersująca lub uczestnik postępowania jest osobą niedołężną, która nie daje sobie rady i wymaga pomocy prokuratora, a sprawa jest szczególnej wagi i jest szczególnie skomplikowana. Takich spraw, które oni prowadzą, jest wiele. Musiałaby prokuratura działać na potrzeby postępowania administracyjnego. My tylko wtedy się włączamy, jeżeli istnieje jakiś uzasadniony interes społeczny. A cóż to za szczególnie bulwersująca sprawa? Cóż oni tam takiego zrobili? Nie zburzyli tego budynku.

- Ale nie zgłosili tych robót służbom architektonicznym w mieście ani konserwatorowi zabytków - mówię.

- No tak - mówi Sobczak. - W każdym bądź razie my udziału w tym postępowaniu administracyjnym nie zgłosiliśmy i nie uczestniczyliśmy w tym postępowaniu. Być może udział w postępowaniu administracyjnym zgłosiła właściwa prokuratura - Prokuratura Toruń Centrum-Zachód. My nie. Nie widzieliśmy powodu, by do tego postępowania się włączać. Szkoda realna nie powstała. Nikt nie cierpi, oprócz sztuki i dobrych gustów. Nie ma powodu, by prokurator przyłączał się do tego. Przynajmniej nie zostały ujawnione okoliczności, a z tego postanowienia nie wynikają okoliczności świadczące o tym, że jest to jakaś nadzwyczajna sytuacja.

Dla porządku sprawdziłem, czy może jednak sprawa trafiła do toruńskiej policji np. do wspominanego przez prokuratorów komisariatu Toruń Śródmieście.

- Nic takiego nie znalazłam - mówi Wioletta Dąbrowska, oficer prasowy toruńskiej komendy policji. - Sprawdzałam, gdzie się tylko dało. Nie mam czegoś podobnego. Nie mam takiej wiedzy, żeby u nas ta sprawa się znalazła.

Po drugie: nadzór budowlany uprawia spychologię?

Z Powiatowym Inspektoratem Nadzoru Budowlanego kontaktowałem się na przestrzeni trzech dni. Jego procedury są co najmniej zadziwiające.

Dzień pierwszy

Sprawę dotyczącą zabytkowej kamienicy przy Rynku Staromiejskim prowadzi inspektor Tomasz Smoliński. Podczas pierwszej rozmowy z nim próbowałem ustalić, czy sprawa została przekazana do prokuratury.

- Nie mogę wypowiadać się na temat sprawy - mówi Smolińśki. - Nie jest pan stroną. Mogę jedynie ograniczyć się do tego, że ta sprawa jest w toku.

- Chcę ustalić, do której prokuratury trafiła ta sprawa - mówię. - Toruń Wschód nie potwierdza, że otrzymał od państwa informację na ten temat.

- Zdaje je, że w takim wypadku to Centrum-Zachód - mówi Smoliński.

Żeby rozwiać wątpliwości, które pojawiły się podczas początkowych rozmów z jedną i drugą prokuraturą, niedługo po tej rozmowie kontaktuję się znów z PINB. Tym razem z jego szefem - Karolem Dargielem. 

- Złożyli państwo jakieś pismo do Prokuratury Rejonowej Toruń Wschód. Czy to zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, czy jakieś pismo dla informacji prokuratury? Do której prokuratury? - pytam.

Dargiel potwierdza, że pismo (później okazało się, że chodzi o odpis postanowienia) wyszło 10 grudnia 2015 r. do prokuratury Toruń Wschód.

 - O wszczęciu postępowania w takich sprawach dotyczących wybudowania obiektu bez pozwolenia lub zgłoszenia wysyłamy zawiadomienia o wszczęciu postępowania administracyjnego do prokuratury właściwej dla miejsca popełnienia tego wykroczenia czy przestępstwa - mówi Dargiel.

W tym przypadku pismo jednak trafiło nie tam, gdzie trzeba. PINB zgodnie z właściwością terytorialną, o czym wspominali prokuratorzy Wieczorek i Sobczak, powinien wysłać zawiadomienie o wszczęciu postępowania do komisariatu Toruń Śródmieście lub prokuratury Toruń Centrum-Zachód.

- Prokuratura przystępuje do postępowania jako strona i każda nasza czynność w postaci pisma, postanowień czy decyzji jest wysyłana do nich - tłumaczy Dargiel. - Na tym się kończy. Postępowanie administracyjne robimy niezależnie, czy prokuratura wyciągnie z tego jakieś wnioski czy nie, czy skieruje akt oskarżenia do sądu czy też nie. Oni generalnie obserwują działania. Musimy wysyłać im wszystko, jeśli pojawiają się jakieś nieprawidłowości. Mogą skierować akt oskarżenia w stosunku do osoby, która popełniła wykroczenie. To się już dzieje poza naszą wiedzą.

Dzień drugi

Kontaktuję się z Tomaszem Smolińskim z PINB, żeby potwierdzić datę odbioru pisma kierowanego do prokuratury, nie wiedząc jeszcze, że chodzi tylko o postanowienie z 10 grudnia 2015 r. Proszę też o jego sygnaturę.

Żeby uściślić, ile pism w tej sprawie wyszło do prokuratury Toruń Wschód i dlaczego PINB nie złożył zawiadomienia o podejrzeniu przestępstwa ostatecznie proszę Dargiela o spotkanie w inspektoracie przy Moniuszki.

Dopiero podczas tej rozmowy okazuje się, że odpis postanowienia to jeden z dokumentów w sprawie, a zawiadomienie o wszczęciu postępowania administracyjnego w tej sprawie dotarło do prokuratury 1 grudnia. - Policji o wszczęciu postępowania nie zawiadamiamy - tłumaczy Dargiel. - Prokuraturę tak. Jeśli pismo trafiają nie do tej prokuratury, to one je sobie przekazują. A co robi prokuratura z tym, to już nas nie interesuje. 

Okazuje się, że w tej sprawie PINB nie złożył zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Dlaczego? - Z treści naszego zawiadomienia o wszczęciu postępowania prokuratora wie, że to jest czyn karalny - mówi Dargiel. - Często bywa tak, że prokuratur przysyła do nas informację, że przystępuje do postępowania i prosi o dostarczenie wszystkich dokumentów, jakie są wydawane w określonej sprawie.

- A jeśli nie przystępuje? - pytam.

- To i tak wysyłamy dokumenty - mówi powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. - W tym przypadku wiemy, że nie przystąpiła, bo nie napisała do nas. Ale czy cokolwiek innego zrobiła, to też nie wiemy.

- Nie powinni państwo zawiadamiać organów ścigania o podejrzeniu popełnienia przestępstwa? - pytam.

- Informujemy prokuraturę o postępowaniu w sprawie czynu karalnego z art. 90 prawa budowlanego - mówi Dargiel. - Nie jest to wniosek nasz o ukaranie kogoś. O tym decyduje prokurator i sąd. My natomiast prowadzimy to, co do nas należy, czyli postępowanie administracyjne.

- Sprawa zatrzymała się w prokuraturze Toruń Wschód - zauważam.

- To się nie zatrzymało - mówi Dargiel. - To u nas są rozstrzygnięcia merytoryczne. Nie podjęli czynności, tylko obserwują to, co my robimy.

- Nie obserwują - stwierdzam.

- Czasami, jak są zwaśnione strony w postępowaniu, to wtedy prokuratura przystępuje do postępowania i wtedy mamy informację o tym, że przystępują do niego jako strona - tłumaczy Dargiel.

Dzień trzeci

Wysyłam maila do PINB z prośbą o wyjaśnienie, kiedy inspektorat zawiadamia prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa samowoli budowlanej: po wszczęciu postępowania administracyjnego czy po jego zakończeniu oraz ile zawiadomień o przestępstwach złożył w okresie ostatnich trzech lat w związku z samowolą budowlaną?

Dargiel kontaktuje się ze mną telefonicznie. Informuje, że PINB nie prowadzi rejestru korespondencji do prokuratury. Ma rejestr ogólny. Wskazanie, ile pism trafiło do prokuratury na przestrzeni trzech lat byłoby pracochłonne i czasochłonne. - Żeby stwierdzić, ile jest takich przypadków, musiałbym każdą teczkę odgrzebać z archiwum - mówi Dargiel. 

Skupiam się więc tylko na tym, żeby dowiedzieć się, jak ta procedura wygląda w toruńskim nadzorze.

- Trzeba podzielić postępowanie na wyjaśniające oraz administracyjne - mówi Dargiel. - Najpierw prowadzimy postępowanie wyjaśniające, żeby mieć pewność, że mamy do czynienia z samowolą budowlaną. Musimy zrobić kontrolę na budowie, zgromadzić dokumenty, sprawdzić, czy było pozwolenie lub zgłoszenie do wydziału architektury i budownictwa magistratu i dopiero wtedy, jak jesteśmy przekonani, że jest to samowola budowlana, wszczynamy postępowanie administracyjne w sprawie. Wtedy jest to już udokumentowane, że jest to samowola budowlana. Los tego postępowania administracyjnego jest różny. Czasami możemy je umarzać, co nie oznacza, że nie było samowoli budowlanej - tłumaczy inspektor. 

- Inne inspektoraty stwierdzając samowolę, składają do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa - zwracam uwagę.

- Taka praktyka była zalecana przez Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego, żeby wysyłać do prokuratury zawiadomienia o wszczęciu postępowania - mówi Dargiel. - Jak to robią gdzie indziej, to nie wiem. Wiem, że takie były zalecenia, żeby robić to z automatu, a nie wybiórczo.

Po trzecie: rada miała w nosie konserwatora?

Rynek Staromiejski to serce toruńskiej Starówki. Każdy z budynków tworzących jego pierzeje ma bogatą historię. Kamienica przy Rynku Staromiejskim 17 nie jest wyjątkiem. Co więcej, należy do najcenniejszych i najstarszych kamienic w grodzie Kopernika. Została wzniesiona pod koniec XIII w. Przechodziła liczne przebudowy. W obiekcie zachowało się wiele niezwykle cennych elementów dawnej kamienicy m.in. malowidła ścienne, strop z gotycką polichromią z ok. 1400 r. (jedyny taki w Toruniu i bardzo rzadki w Europie), a także gotycki strop z renesansową polichromią. 
 
Na początku tego roku nadzór budowlany zwrócił się do biura miejskiego konserwatora zabytków o wydanie opinii konserwatorskiej zawierającej ocenę robót wykonanych w kamienicy przez ORA. Dopiero z informacji uzyskanych od Mirosławy Romaniszyn, miejskiego konserwatora zabytków dowiadujemy się, na czym polegały prace prowadzone w kamienicy.

- Chodziło o zmianę aranżacji klatki schodowej - mówi Romaniszyn. - Nasza odpowiedź do nadzoru budowlanego była taka, że nikt z nami tego projektu ani nie uzgadniał, ani nie uzyskano pozwolenia, co jest niezbędne do prowadzenia prac w budynku wpisanym do rejestru zabytków.

Romaniszyn wskazuje, że sytuacja sięga prawdopodobnie 2012 r. Chodziło m.in. o wymianę posadzek, remont klatki schodowej, aranżację wnętrza, a w szczególności parteru.

Jak biuro miejskiego konserwatora zabytków ocenia prace w siedzibie ORA? Dotarliśmy do opinii konserwatorskiej, która trafiła do PINB.

„Należy zauważyć, że przeprowadzone roboty nie spowodowały zniszczenia pierwotnej substancji zabytkowej, na którą w tym miejscu składają się stropy belkowe, struktura ścian z polichromiami, stolarka okienna i drzwiowa” - czytamy w opinii. „W trakcie remontu wykonanego w latach 1967-1970 we wnętrzu wyeksponowano stropy i polichromie ścienne, pozostałe elementy wyposażenia zostały jednak zaaranżowane zgodnie z ówcześnie obowiązującymi standardami, tj. wprowadzono posadzki z płyt marmurowych, parapety lastrykowe, a historyczne schody drewniane usunięto, wykonano schody trzybiegowe, lastrykowe z metalowymi balustradami z prętów. Wykonane w 2012 r. prace miały na celu z intencji inwestora i projektanta radykalną zmianę i poprawę walorów estetycznych wnętrza. Niestety kierunek tych zmian, który uwidocznił się w zastosowaniu modnych, współczesnych materiałów i układu i kolorystyki oraz całościowego odbioru stylistyki wnętrza zabytkowego obiektu spowodował dysonans dla zabytkowego budynku i jego wnętrza".

- Inwestor dużo nie nabroił i nie zniszczył, bo to główne zniszczenie według obecnych standardów, nastąpiło w latach 60. - mówi Romaniszyn. - Inwestor doestetyzował wnętrza, zrobił je na bogato: pozakładał parapety i posadzki z marmuru. Na szczęście nie tykał elementów zabytkowego wystroju wnętrza. Tak czy inaczej na roboty w obiekcie zabytkowym wymagane jest pozwolenie konserwatorskie. Kamienica przy Rynku Staromiejskim 17 jest wpisana do rejestru zabytków od 1929 r. A bez powodu się tego nie robi.

Wciąż jest mnóstwo pytań i wątpliwości

Podstawową sprawą, której nie udało nam się jeszcze ustalić, jest szczegółowy zakres prac, które zostały wykonane w kamienicy, w jakim okresie, przez jaką firmę, czy jej pracownicy mieli niezbędne uprawnienia, czy prace były realizowane na podstawie dokumentacji, kto ją wykonał. 

To nie wszystko. Chcemy dowiedzieć się, ile za prace zapłaciła Okręgowa Rada Adwokacka, a także, czy samorząd adwokacki rozliczył się z tych wydatków przed swoimi 272 członkami, bo tylu adwokatów jest w niej obecnie zarejestrowanych, którzy płacą składki członkowskie - dla adwokatów wynoszą one 243 zł co miesiąc. Czy oni mają wiedzę o zakresie i kosztach prac w siedzibie ORA?

Kolejnym wątkiem jest to, czy wykonawca prac zatrudniał dla tego zlecenia kierownika budowy, czy ten miał świadomość, że prowadzi roboty w zabytkowym obiekcie, czy pytał ORA o pozwolenie na budowę i projekt. 

Dotarliśmy do informacji, że w kamienicy należącej do ORA w ostatnich latach podczas robót mogło dojść do katastrofy budowlanej. Jakie wnioski wyciągnęła z niej adwokatura? Pytania na powyższe kwestie, przesłaliśmy Ewie Wielińskiej, rzeczniczce prasowej Okręgowej Rady Adwokackiej. Czekamy na odpowiedź.

Po czwarte: ORA bagatelizuje sprawę?

O co chodzi w całej tej sprawie: nie tylko o procedury w nadzorze budowlanym i prokuraturze, ale również o zasady i przepisy. A od kogo bardziej powinniśmy ich przestrzegania wymagać jak nie od adwokatów.

Okręgowa Rada Adwokacka bagatelizuje jednak sprawę.

- Sam fakt wszczęcia postępowania nie oznacza, że do jakichkolwiek nieprawidłowości doszło, że prowadzone były prace niezgodnie z zasadami sztuki budowlanej czy prawa budowlanego - podkreśla Wielińska. - Postępowanie się toczy, nie została  wydana żadna decyzja, a więc nie ma żadnych powodów do komentowania tej sprawy. Mogę tylko zapewnić, że wszystkie dokumenty, których żądają organy administracji, są okazywane i istnieje ścisła współpraca między Okręgową Radą Adwokacką a organami administracji. Wiadomo, że chodzi o obiekt zabytkowy i dlatego zainteresowanie konserwatora zabytków i nadzoru budowlanego postrzegamy jako działania o charakterze standardowym.

- Przyznam, że sprawa jest mocno zastanawiająca - mówi Arkadiusz Myrcha, poseł PO, z zawodu radca prawny. - W mojej ocenie nadzór budowlany działa zbyt zachowawczo, informując jedynie o wszczętym postępowaniu kontrolnym, przerzucając tym samym na prokuraturę sprawdzenie, czy nie doszło ewentualnie do naruszenia przepisów. W razie bowiem wykrycia w przyszłości przestępstwa, zawsze będą mogli się bronić, że informowali prokuraturę. Ta zaś, nie mając od nadzoru zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa  nie jest w stanie analizować każdego postępowania kontrolnego wszczynanego przez nadzór. To jest przykład, jak czasami instytucje publiczne przerzucają na inne ciężar odpowiedzialności. Szkoda także, że adwokatura przy tych pracach remontowo-budowlanych nie uwzględniła zgody miejskiego konserwatora zabytków. Nie pojawiłyby się dzisiaj pewne wątpliwości. Wszak całe zdarzenie działo się na terenie zabytkowego zespołu staromiejskiego wpisanego na listę UNESCO.

Do tematu wrócimy, jak tylko otrzymamy odpowiedzi na pytania zadane Okręgowej Radzie Adwokackiej. Co myślicie o tej sprawie? Zachęcamy do komentowania.

(Wojciech Giedrys)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(4)

JacaJaca

3 0

Wojtek, za długie nie doczytałem:( 20:31, 20.04.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

KotKot

0 0

Nom :( 20:54, 20.04.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

KamilKamil

3 1

Myślę że dziekan okregowej rady adwokackiej to honorowy gość i złoży dymisje 21:59, 20.04.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

NiktNikt

1 0

Ale pokaż ignorancji prawa 07:33, 21.04.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%