„Miłość, równość, tolerancja” i wiele innych haseł dało się słyszeć podczas toruńskiego marszu równości. Ulicami toruńskiej Starówki i Bydgoskiego Przedmieścia przemaszerowało ponad tysiąc osób!
Marsz wystartował kilka minut po godz. 13. Jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem zgromadzenia, doszło do potyczki słownej z kilkudziesięcioosobową grupą niepopierającą marszu. Krzyczeli oni: „Dewianci wyszli na ulicę”, „Chłopak, dziewczyna to normalna rodzina” i „Zakaz pedałowania”. Nie zdołało to jednak zakłócić startu parady.
- Nasz marsz jest rodzinny, przyjazny i kolorowy, towarzyszy nam wiele pozytywnych emocji, znacznie więcej niż tamtym – skomentował zajście Przemysław Szczepłocki ze Stowarzyszenia Pracownia Różnorodności. - Złożymy prywatny akt oskarżenia przeciwko pani Zuzannie Wiewiórce, która nazwała nas dewiantami.
Organizatorzy marszu postawili sobie za cel przede wszystkim walkę z dyskryminacją i brakiem edukacji.
- Chcemy mówić o pięciu najważniejszych dla nas problemach: o braku edukacji, o homofobii i skali tego zjawiska, sytuacji prawnej związków jednopłciowych, o braku regulacji prawnej dotyczącej osób transpłciowych oraz o widoczności, co jest dla nas szczególnie ważne – wylicza Marta Siwicka, jedna z organizatorek marszu. - Zawsze jak słyszę, że nie mamy się obnosić z tym, jacy jesteśmy, że nie ma przecież parad hetero to mam ochotę odpowiedzieć: przecież parada hetero jest codziennie, w pracy, w szkole, na ulicy. Jesteśmy częścią społeczeństwa i dlatego mamy prawo manifestować naszą różnorodność.
Manifestujący wyruszyli z Bulwaru Filadelfijskiego, przeszli przez Starówkę, ulice Mickiewicza i Kraszewskiego, minęli CKK Jordanki i zakończyli wydarzenie pod gmachem I LO przy Zaułku Prasowym.
Wiele osób, które maszerowały w imię równości to osoby heteroseksualne, które nie zgadzają się na jawną dyskryminacje swoich znajomych, bliskich i przyjaciół. Wielu z nich zabrało na marsz swoje dzieci.
- Jestem tu z całą rodziną, chcę pokazać dzieciom, że trzeba dążyć do pełnej wolności. Każdy powinien być równy, bo wszyscy jesteśmy tacy sami. Dziwne jest to, że rząd przeciwstawia się tej równości. Ta tęcza jest bardzo symboliczna, mam nadzieję, że zrozumiemy, że homoseksualizm jest czymś zupełnie normalnych – przyznaje Radosław Smużny, któremu na marszu towarzyszyła dwójka dzieci.
W trakcie marszu mówiono wiele o kwestii edukacji. Aktywiści LGBTQIA wiele zarzucają rządowi Beaty Szydło.
- Kiedy cała Polska dowiedziała się o samobójstwie chłopca z Gorczyna, to pytaliśmy: jak mogło do tego dojść? Odpowiedź jest prosta: 63 procent młodzieży LGBTQIA myśli o samobójstwie! Ponad 90 procent młodzieży była świadkiem zachowań homofobicznych. A Ministerstwo Edukacji Narodowej zniosło obowiązek prowadzenia edukacji antydyskryminacyjnych w szkołach! Jak mamy pomóc tej młodzieży? - pytała Ivka Macioszek z grupy Dziewuchy Dziewuchom.
W toruńskim marszu wzięli udział także przedstawiciele organizacji walczących z homofobią z Gdańska, Wrocławia czy Poznania.