Na ten pogrzeb toruńskiego medyka przyszło wiele osób. Grób lekarza, który sam potrzebował pomocy, utonął w kwiatach.
W środę 2 lipca o godzinie 15:00 na cmentarzu w toruńskim Kaszczorku odbył się pogrzeb dr. Pawła Drojeckiego. Było to wzruszające pożegnanie człowieka, który przez lata ratował innych, a sam w ostatnich latach życia zmagał się z nieuleczalną chorobą. Lekarz zmarł 28 czerwca w swoim domu, mając zaledwie 49 lat.
Na uroczystości żałobne przybyło wiele osób – bliscy, przyjaciele, współpracownicy, pacjenci i mieszkańcy Torunia. Pogrzeb miał charakter świecki, ale o godzinie 14:00 odprawiono mszę świętą dla tych, którzy chcieli pożegnać Pawła Drojeckiego w sposób duchowy.
[FOTORELACJANOWA]13450[/FOTORELACJANOWA]
Obraz, który zapamiętali uczestnicy pogrzebu, był niezwykle poruszający. Grób dosłownie utonął w kwiatach – wieńce i wiązanki otaczały miejsce pochówku ze wszystkich stron, tworząc morze barw i symboli pamięci. To wyraz ogromnego szacunku i wdzięczności dla człowieka, który przez lata pomagał innym, a gdy sam potrzebował pomocy – mógł liczyć na wsparcie torunian.
Paweł Drojecki chorował na stwardnienie zanikowe boczne (SLA). Choroba odebrała mu sprawność, mowę i możliwość samodzielnego oddychania. Przez lata pozostawał jednak w pełni świadomy. Dzięki zbiórkom społecznym udało się sfinansować jego leczenie, a w ostatnich latach życia był całkowicie sparaliżowany i oddychał przy pomocy respiratora.
– Paweł zasnął i już się nie obudził. Trzeba się cieszyć, że jest tam, gdzie nie ma cierpienia – napisała po jego śmierci żona, Julia Popowska-Drojecka.
Toruń zapamięta go jako lekarza, który nie tylko ratował innych, ale również z godnością i spokojem przyjął własną tragedię. Jego pogrzeb stał się świadectwem, jak wielu osobom był bliski.