Zamknij

- Wyszłam przed 400 osób i odpowiedziałam na pytanie... - opowiada mistrzyni mów improwizowanych mieszka w Toruniu. -

14:46, 09.12.2015
Skomentuj Mistrzyni mów improwizowanych mieszka w Toruniu fot. T. Berent Mistrzyni mów improwizowanych mieszka w Toruniu fot. T. Berent

- Nie jestem filologiem, błędy językowe nie są mi obce - mówi Lisko MacMillan, mistrzyni mów improwizowanych naszej części Europy klubu Toastmasters...

- W prawie stuletniej historii organizacji Toastmasters International jesteś pierwszą Polką, która została mistrzynią mów improwizowanych naszej części Europy. Do tego w języku angielskim. To może ja nie będę zadawać żadnych pytań, a Ty sama będzie przez kwadrans opowiadać, jak to się stało. Dałoby się?

- Oczywiście, ale pewnie zanudziłabym wszystkich na śmierć (śmiech).

- W takim razie od początku: jak trafiłaś do klubu mówców i liderów - do Toastmasters?

- Nie pamiętam. To dziwne, bo od tego czasu minął dopiero rok. Przyszłam pewnie na spotkanie, a potem zostałam, bo mi się spodobało. Zachwyciło mnie to, że spotkałam tam grupę obcych mi ludzi i wszyscy mówili do siebie po pierwsze bardzo ładną polszczyzną, a po drugie – i to jest cymes! - zwracali się do siebie w wołaczu: Pawle, Przemku, Alicjo, Agnieszko. Świetna rzecz! To było bardzo ciekawe spotkanie, choć przyznam, że kilka spraw mnie zaskoczyło. Pamiętam, na przykład, że pomyślałam: „o rany, oni ciągle sobie biją brawo, o co chodzi”?

- Spotkania klubów Toastmasters mają bardzo konkretną strukturę, składają się z różnych części. To któraś z nich tak cię zaniepokoiła?

- Tak. „Gorące pytania", inaczej mówiąc: mowy improwizowane. To część, podczas której na środek wychodzi osoba zarządzająca tym fragmentem spotkania - mistrz - i zadaje pytania. Nie wiadomo, jakie, nie wiadomo, o czym. Mistrz wywołuje uczestnika, który ma możliwość wyjść przed kolegów i koleżanki, by przećwiczyć swoją kreatywność w krótkiej mowie improwizowanej. By zachęcić klubowiczów, mistrz gorących pytań przygotowuje drobną nagrodę dla najlepszego albo najbardziej oryginalnego mówcy, który zmieści się w czasie. Bo dyscyplina czasowa to ważny element tych spotkań, nie tylko zresztą podczas „gorących pytań”. Staramy się jej trzymać. Tego się tam uczymy: nie tylko przemawiania, ale i liderstwa. A właściwe zarządzanie sobą w czasie jest istotne w bycia dobrym liderem.

- Wróćmy do gorących pytań. Pamiętasz swoje pierwsze?

- Nie. Być może dlatego, że to trudna dla mnie część spotkania. Coś, co wyrzuca mnie kompletnie poza moją strefę komfortu. Jestem jednym z tych uczestników, którzy – gdy zaczynają się gorące pytania – zaczynają się chować, nagle robią się czymś bardzo zajęci, skrzętnie coś notują… Czasem zapominam, że to poza strefą komfortu leży mój rozwój.

- Moment... Przypomnisz, w jakiej konkurencji zdobyłaś ten medal?

- W gorących pytaniach (śmiech). I to nie medal, to ogromne trofeum, kawał ciężkiego czeskiego szkła. Konkurs w Pradze odbywał się w czterech kategoriach, w każdej z nich brało udział kilkunastu uczestników. Ja jako jedyna podróżująca autem zabrałam to trofeum do domu. Reszta zdecydowała, że lepiej wysłać je pocztą. Nie ważyłam go, ale przymierzyłam je do swojego młodszego dziecka, które waży 13 kilogramów – zdaje się, że trofeum jest cięższe.



- Jak to się stało, że w konkurencji, która początkowo tak cię zaniepokoiła, doszłaś do takich osiągnięć?

- Gdybym była bardziej nieśmiała, powiedziałabym, że konkurencja była słaba. Ale konkurencja była przecież solidna, więc nie wiem, jak to się stało. Wyszłam przed czterysta osób i odpowiedziałam na pytanie w taki sposób, który ewidentnie sędziom się spodobał. Chociaż to nie jest kwestia samego podobania się, bo w Toastmasters konkursy rządzą się bardzo ściśle określonymi regułami. Każdy sędzia dostaje formularz, ma daną ilość punktów do przyznania. Nie wiem – ten wielki tłum najwyraźniej wyzwolił we mnie nadzwyczajną kreatywność

-Jak brzmiało konkursowe pytanie?

- Nasz dystrykt – czyli ta część Europy, do której należy klub Toruń Toastmasters, obejmuje w tej chwili 17 krajów. Uczestników na kolejnych etapach było wielu. Do Pragi zakwalifikowało się po 12 osób w każdej z kategorii. Najpierw więc odbyły się półfinały, a w każdym z finałów znalazło się po 6 osób. Pytanie dla improwizatorów brzmiało: „Jak wyglądałoby moje „i żyli długo i szczęśliwie?”

- To łatwe czy trudne pytanie?

- Dobre.

- Dlaczego?

- Bo jest pytaniem otwartym. Daje przestrzeń do kreatywnych, oryginalnych i nienużących publiczność odpowiedzi. Podczas konkursu uczestnicy losują kolejność występowania. Każdy otrzymuje to samo pytanie, więc oczywiście ten, kto jeszcze nie występował, nie może słyszeć odpowiedzi poprzedników. Gdy wychodzę na scenę i wiem, że przede mną mówiło już kilka osób, a i po mnie będzie odpowiadało kilka, krąży mi po głowie myśl, by mówić nie tylko ładnie i składnie, ale też inaczej niż pozostali. Jeśli po „żyli długo i szczęśliwie” od razu nasuwa mi się jakaś bajka, to natychmiast porzucam tę myśl i udaję się w inną, mniej oczywistą stronę. Jednocześnie pamiętam o czasie, o strukturze wypowiedzi, o tym, żeby miała ona jakieś przesłanie (bo to podnosi zapamiętywalność), żeby była powiedziana ładną... no nie, w tym przypadku akurat nie polszczyzną, bo odpowiadałam w innym języku – angielszczyzną.

- To jak wygląda twoje „i żyli długo i szczęśliwie”?

- Nie pamiętam, co powiedziałam. Wyniki pokazują, że odpowiedziałam dobrze. Obejrzę za kilka dni na nagraniu.

- Struktura, czas, przesłanie... Niby „gorące pytania”, a wygląda na to, że nie da się iść w nich całkiem na żywioł.

- Na żywioł idę, gdy opowiadam coś koleżance w zaciszu własnej kuchni. Kiedy wychodzę w konkursie na scenę, mam świadomość, że jestem oceniana, wiem, jak wygląda formularz sędziowski, wiem, co będzie brane pod uwagę.

- Co?

- Najwięcej punktów można dostać za poprawną i niebanalną strukturę wypowiedzi. Ważne, by było w niej otwarcie, rozwinięcie, zakończenie. A na końcu jakieś przesłanie, wezwanie do działania, inspiracja. Ponadto liczy się praca ciałem – ruch na scenie, gest, mimika – czy wreszcie sposób, w jaki mówimy i język, jakim się posługujemy.

[ZT]1123[/ZT]

- Na co dzień zwracasz uwagę na to, jak mówisz?

- Co to znaczy?

- Rzadko zdarza mi się rozmawiać z osobą, która posługuje się tak płynną polszczyzną.

- Udaję, w domu mówię totalnie niechlujnie (śmiech).

- A zwracasz uwagę na to, jak inni mówią?

- Raczej na to, co mówią. Chyba, że jestem na spotkaniach Toastmasters, bo tam dopieszczamy również na formę wypowiedzi. Oceniamy się nawzajem, ganimy, chwalimy, liczymy, ile razy padły tak zwane dźwięki namysłu, czyli „yyy”, czy wypowiedź była ładna, poprawna gramatycznie. I tak jest co środę przez dwie godziny. Ale ponieważ mam małe dzieci, to zwracam też uwagę na to, jak mówimy w domu: stronimy od kolokwializmów, makaronizmów, wulgaryzmów.

- Jakieś błędy irytują cię szczególnie?

- Wobec siebie jestem rzeczywiście dość krytyczna i dbam o to, by język był poprawny i ładny. A jeśli pytasz o to, czy gdy ktoś użyje przy mnie nieliterackiego języka, ucinam tę rozmowę i natychmiast kończę znajomość, to odpowiedź brzmi... oczywiście, że tak! (śmiech). A poważnie: nie, zdaję sobie sprawę z tego, że dbałość o język jest moim priorytetem, ale dla drugiej osoby tym priorytetem może być cokolwiek innego: gustowne ubranie, znakomity makijaż, świetna kolacja – podczas gdy ja w piżamie, nieumalowana pałaszuję pospolitą kanapkę z serem. Nie jestem filologiem, błędy językowe nie są mi obce. I dlatego – między innymi! – chodzę na "Toasty" – żeby ktoś mi je wskazał, żebym je usłyszała i żebym mogła je poprawić.

(Alicja Wesołowska)
Dalszy ciąg materiału pod wideo ↓

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(5)

witwit

1 1

BRAWO ANNIU - PRZEPRASZAM , LISKO - TAK TZRYMAĆ !!!!!!

19:33, 10.12.2015
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

imilenkaimilenka

2 1

Lisko uwielbiam rozmowy z Tobą :)

21:05, 10.12.2015
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

bosmanbosman

0 0

kiedy i gdzie mozna przyjsc na spotkanie?

21:54, 10.12.2015
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Tak czy inaczej wielTak czy inaczej wiel

3 0

" zdaję sobie sprawę z tego, że dbałość o język jest moim priorytetem, ale dla drugiej osoby tym priorytetem może być cokolwiek innego: gustowne ubranie, znakomity makijaż, świetna kolacja.."

Dziwne te porównanie, wymieniłaś tak bagatelne trzy przykłady priorytetów.. taki wydźwięk wypowiedzi spłycił jakiekolwiek ale odmienne zamiłowania i pasje u innych osób.



22:48, 10.12.2015
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

MonikaMonika

0 0

Brawo Lisko! Gratuluję!

20:35, 11.12.2015
Odpowiedzi:0
Odpowiedz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu ddtorun.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

0%