Przyjechał do Torunia i ukradł auto z parkingu, ale długo się nim nie nacieszył. Kryminalni dopadli go szybciej, niż myślał. Sąd nie miał wątpliwości.
Do kradzieży doszło w czwartek wieczorem (10 kwietnia) na parkingu jednego z centrów handlowych w Toruniu. Sprawca w nieustalony sposób wszedł w posiadanie kluczyka do samochodu osobowego marki Skoda, po czym wsiadł do auta i odjechał. Właściciel wycenił straty na 10 tysięcy złotych.
Zaraz po zgłoszeniu sprawą zajęli się kryminalni z komisariatu na toruńskim Śródmieściu. Już następnego dnia – w piątek 11 kwietnia – mieli trop. Wszystko wskazywało na to, że za kradzieżą stoi 34-letni mieszkaniec Włocławka. Funkcjonariusze szybko ustalili jego lokalizację i zatrzymali go w centrum Torunia. Mężczyzna został przewieziony do policyjnej celi.
W sobotę (12 kwietnia) podejrzany usłyszał zarzut kradzieży z włamaniem. Co ważne – działał w warunkach recydywy. To nie jego pierwszy konflikt z prawem. Policjanci i prokurator nie mieli wątpliwości – złożyli wniosek do sądu o tymczasowe aresztowanie.
Już w niedzielę (13 kwietnia) zapadła decyzja: 34-latek najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie. Dzięki sprawnym działaniom funkcjonariuszy, skradzione auto udało się odzyskać i zwrócić właścicielowi.
Teraz mężczyźnie grozi nawet do 15 lat więzienia – wszystko przez to, że działał jako recydywista. Sąd może wymierzyć mu znacznie surowszy wyrok.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz