Zamknij

Gwałt w parku w regionie. Ofiara dopiero teraz przerwała milczenie

13:00, 07.06.2024 ML Aktualizacja: 09:47, 08.06.2024
Skomentuj Fot. Depositphotos Fot. Depositphotos

Miał to być tylko spacer, żeby nieco ochłonąć po kłótni z rodzicami. Anna robiła tak już wcześniej. Tej nocy wydarzyło się jednak coś, co zmieniło jej życie w koszmar. Dopiero trzy lata po zdarzeniu zdobyła się na odwagę, by porozmawiać o tym publicznie, jednak do parku na Michelinie nigdy nie pójdzie już sama.

Do naszej redakcji zgłosiła się Anna. Ma teraz dwadzieścia lat. Zdecydowała się z nami porozmawiać, bo życie mimo młodego wieku, bardzo ją doświadczyło. Postanowiła przerwać milczenie i poruszyć trudny temat - nie tylko dla niej, ale dla społeczeństwa. Ten wywiad ma na celu uświadamiać i dodać otuchy ofiarom przestępstw seksualnych. Poznajcie historię Anny z włocławskiego Michelina.

Zdarzenie, które na zawsze zmieniło jej życie

Był rok 2021, dokładnie 8 lipca, mieszkanka Michelina - Anna, na tamten czas miała siedemnaście lat i w wyniku trwających między nią a jej rodzicami nierozumień - często wymykała się z domu na nocne spacery. Jak tłumaczy, miała wtedy okres buntu - można powiedzieć, że jak na "siedemnastolatkę przystało". Wydawało jej się, że już jest prawie pełnoletnia, więc każda nawet najmniejsza ingerencja rodziców w jej życie, kończyła się konfliktem. 

Konflikty te odreagowywała, chodząc na spacery późną nocą dookoła michelińskiego cmentarza, ulicami - Kościelną, Ziołową, Szpalerową, i po Parku w Michelinie - ten ostatni okazał się być dla niej najbardziej znienawidzonym miejscem po dzisiejszy dzień, a ze względu na to, co się wydarzyło - na pewno do końca życia. 

Było około 2 w nocy, Anna wyszła na spacer by odreagować, wymknęła się z domu. Jej rodzice spali - nie wiedzieli oni o jej nocnych spacerach. Około godziny 4, spacerowała ulicą Szpalerową, a później ze względu na zmęczenie, postanowiła przejść przez Park w Michelinie w kierunku domu. Niestety, do domu dotarła zdecydowanie później niż zamierzała, ponieważ w parku znienacka napadł ją mężczyzna - najpierw uderzył, ogłuszył, a potem brutalnie zgwałcił.

W trakcie rozmowy, Anna próbowała sięgnąć pamięcią do tamtego momentu, jednak jej ciało zaczęło drżeć, a łzy napłynęły do oczu. Musieliśmy przerwać rozmowę.

Po chwili ciszy, zaczęła mówić dalej.

Byłam przerażona, sparaliżowało mnie, przez uderzenie straciłam kontakt z rzeczywistością i upadłam. Nie mogłam ani krzyczeć, ani się ruszyć. Pamiętam tylko, że ten człowiek był dużo ode mnie starszy, a przede wszystkim bardzo postawny i silny, co uniemożliwiło mi ucieczkę. Zostałam rzucona na ławkę i poczułam ogromny ból. Po wszystkim mój oprawca uciekł, a ja leżałam cała ubrudzona ziemią i we krwi. Ocknęłam się po jakimś czasie - zobaczyłam starszego mężczyznę z psem - pamiętam, że był to biszkoptowy labrador. Było około 5 rano. Patrzył się na mnie z obrzydzeniem. Nie pomógł mi. Ta znieczulica męczy mnie do teraz, musiał wziąć mnie za pijaną lub naćpaną, bo dlaczego mi nie pomógł i patrzył takim zażenowanym wzrokiem? Nigdy nie zapomnę tej obojętności.

Anna dopiero po kilku tygodniach od zdarzenia, w wyniku opóźniającej się miesiączki, po raz pierwszy powiedziała o zdarzeniu swojemu bratu. 

Na ile mógł, próbował namówić mnie, abym zgłosiła to na policję, powiedziała o tym rodzicom, komukolwiek, żeby ten ktoś odpowiedział za wyrządzoną mi krzywdę, ale ja nie miałam siły, wydawało mi się, że to moja wina "bo poszłam na spacer nocą, bo się wymykałam, bo byłam trudną nastolatką". Na szczęście moje najgorsze obawy - ciąża, nie potwierdziły się.

Kiedy stan psychiczny Anny pogarszał się na tyle, że musiała skorzystać z pomocy lekarskiej - psychiatra zdiagnozował u niej PTSD - zespół stresu pourazowego.

Miałam napady paniki, nie mogłam spać, nie chciałam wychodzić z domu, czułam się winna. Dopiero teraz, po skorzystaniu z pomocy psychiatry, po leczeniu - które nadal kontynuuję w formie psychoterapii, zebrałam w sobie na tyle siły, aby podzielić się tym i nagłośnić sprawę, bo być może pomogę innym. Może moja historia kogoś przestrzeże, może osobom w mojej sytuacji pomoże otworzyć się na pomoc specjalistów. Może w końcu zamontują lampy w tym cholernym parku, może monitoring. 

Kolejna ofiara

Anna dodaje, że ze względu na swoją długą drogę rekonwalescencji, poznała kolejną ofiarę, która w tym miejscu również przeżyła ten sam koszmar.

Wtedy uznała, że nie może dalej milczeć i zdecydowała się opowiedzieć ddwloclawek.pl o swojej tragedii. Wierzy, że tym może uchronić wiele innych kobiet, może i mężczyzn, ponieważ temat gwałtu nadal jest tak wstydliwy dla ofiar, że rzadko decydują się zgłosić to na policję. 

Chciałabym, aby żadna ofiara nie czuła się winna. Żeby nie bała się iść na policję. Żeby szukała wsparcia. Ja, gdybym miała tyle siły, co teraz - na pewno poszłabym wtedy na policję. A teraz, po takim czasie, wszystkie dowody, które mogłyby pomoc w ustaleniu sprawcy - na zawsze zniknęły. Ten człowiek prawdopodobnie nigdy nie odpowie za swoje czyny, a i być może znów zrobi krzywdę kolejnej osobie.

Oświetlenie, monitoring

Mimo, że teren parku wyposażony jest w ławeczki i chętnie uczęszczany przez spacerowiczów, nie ma tam ani monitoringu, ani oświetlenia. A jak okazuje się, jest to miejsce bardzo niebezpieczne, które może sprzyjać przestępcom, nie tylko seksualnym. 

Działania policji

Według statystyk policyjnych, każdego roku w Polsce zgłaszanych jest około półtora tysiąca przypadków gwałtu. Jednak fundacje, zajmujące się pomocą ofiarom, szacują, że rzeczywista liczba takich incydentów jest dziesięciokrotnie wyższa.

Ofiary często nie chcą mówić o tym, co je spotkało, ponieważ wstydzą się, czują się winne lub nie wiedzą, gdzie szukać pomocy. Wystarczy jednak zadzwonić na numer 112. Zgłoszenie może pochodzić nie tylko od osoby zgwałconej, ale także od kogoś bliskiego. To wystarczy, aby policja podjęła działania, które ofiarę angażują w stopniu minimalnym. 

Policyjne statystyki mówią o tym, że w roku 2023 udało się wykryć prawie 90 proc. sprawców gwałtów. Ale aby to mogło mieć miejsce - najpierw policja musi mieć zgłoszenie. 

O wsparciu przeczytasz również TUTAJ

Telefony zaufania

Ofiary przestępstw mogą również otrzymać pomoc, dzwoniąc na całodobowy numer Niebieskiej Linii: 116 123 i zgłaszać się do fundacji, które wspierają takie osoby.

Podsumowanie 

Historia Anny to przestroga dla wszystkich - zarówno dla młodych osób, jak i ich rodziców. Miał to być tylko zwykły spacer, aby ochłonąć po kłótni, jednak ta noc zmieniła jej życie w koszmar. Mieszkańcy mniejszych miejscowości często myślą, że takie rzeczy zdarzają się tylko w dużych miastach. Przykład Anny pokazuje, że przemoc seksualna może dotknąć każdego, niezależnie od miejsca zamieszkania. Ważne jest, aby ofiary nie czuły się winne i szukały wsparcia, bo pomoc jest dostępna.

Tylko poprzez wspólne działania możemy zmniejszyć ryzyko i zapewnić, że żadne inne życie nie zostanie naznaczone podobnym koszmarem.

*Dla dobra ofiary, imię zostało zmienione na potrzeby artykułu.
(ML)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(4)

UżytkownikUżytkownik

Naruszono regulamin portalu lub zgłoszono nadużycie. Komentarz został zablokowany przez administratora portalu.


reo

UżytkownikUżytkownik

Naruszono regulamin portalu lub zgłoszono nadużycie. Komentarz został zablokowany przez administratora portalu.


UżytkownikUżytkownik

Naruszono regulamin portalu lub zgłoszono nadużycie. Komentarz został zablokowany przez administratora portalu.


UżytkownikUżytkownik

Naruszono regulamin portalu lub zgłoszono nadużycie. Komentarz został zablokowany przez administratora portalu.



Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu ddtorun.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

0%