Tysiące wiernych, wspólna modlitwa i... parkowanie gdzie popadnie. Wokół sanktuarium tłok jak nigdy.
W sobotę (2 sierpnia) do Torunia ponownie zjechały tłumy wiernych z całej Polski. Powodem była cykliczna impreza religijna „Dziękczynienie w Rodzinie”, organizowana przy sanktuarium związanye z o. Tadeuszem Rydzykiem. Wydarzenie jak zawsze przyciągnęło ogromne zainteresowanie – uczestnicy brali udział w modlitwach, koncertach, wspólnych spotkaniach i pikniku rodzinnym.
Na placu przed świątynią nie brakuje radości, śpiewu i uśmiechów. Wierni przyjechali z różnych stron Polski – całymi rodzinami, seniorzy, młodzież, osoby duchowne. Atmosfera świąteczna, a program wydarzenia – bogaty i rozciągnięty na cały dzień.
– To jedno z nielicznych wydarzeń, które łączy nas w tak piękny sposób. Przychodzimy tu co roku i zawsze wracamy z nową siłą
– mówi jedna z uczestniczek.
Radość jednak częściowo przyćmiły problemy z parkowaniem. Główny parking przed świątynią został wyłączony z użytkowania, a organizatorzy – choć wydarzenie odbywa się cyklicznie – zdaniem części uczestników, nie zapewnili rozsądnej alternatywy. W efekcie kierowcy parkowali dosłownie wszędzie.
Najgorzej sytuacja wyglądała na Szosie Bydgoskiej – samochody zajmowały pobocza, zatoczkę autobusową, chodnik, a nawet ścieżkę rowerową tuż przy przystanku. Ruch był utrudniony, autobusy od czasu do czasu nie miały gdzie się zatrzymać, a piesi i rowerzyści musieli przeciskać się między pojazdami. Zdarzały się też sytuacje niebezpieczne – niektóre auta parkowały na przejściach dla pieszych lub zbyt blisko skrzyżowań.
Co istotne – wielu z tych problemów można było uniknąć. Kierowcy mieli do dyspozycji miejskie parkingi w centrum Torunia, skąd w okolicę sanktuarium można dotrzeć autobusami komunikacji miejskiej. Tymczasem wielu uczestników imprezy postawiło na wygodę – kosztem bezpieczeństwa i porządku.
– To nie jest problem braku parkingów w całym mieście. To kwestia decyzji – komentuje jeden z mieszkańców tej części Torunia. – Komunikacja działa dobrze, wystarczyło zaparkować kilka kilometrów dalej.