Wielu osób zwyczajnie nie stać na kredyt. Statystyczny Polak, w małej mieścinie zarabia niewiele ponad 2 tys. na rękę, z czego dwie trzecie pochłaniają bieżące wydatki. Zdecydowana większość Polaków nie ma zdolności kredytowej, co uniemożliwia im zakup mieszkania czy kupno lub budowę domu. Pandemia, niepewność jutra, często utrata pracy lub części zarobków wcale w tym nie pomaga.
- Przy dużych wydatkach bieżących odłożenie pieniędzy na wkład własny okazuje się jednak często niemożliwe, zwłaszcza w obliczu stale rosnących cen nieruchomości. A wydatków jest sporo, bo czasem kwota wynajmu mieszkania – jeśli chcemy się usamodzielnić – przewyższa ratę kredytu hipotecznego, ale go nie dostaniemy, ponieważ nie stać nas na wkład własny – kwituje ze smutkiem Norbert, który od 5 lat mieszka w Toruniu, zarabia lekko ponad średnią krajową, ale nadal uzbieranie kwoty rzędu 50 tys. zł go przerasta. A kwoty mieszkań wciąż rosną…
Cena za metr kwadratowy mieszkania w Toruniu wynosi 6 867 zł/m2, a to oznacza, że w przeciągu zaledwie kilku lat ceny nieruchomości poszły wysoko w górę. Dziś w Polsce możliwość zakupu nieruchomości na kredyt staje się coraz większym luksusem. I nawet wielu ambitnych może sobie pozwolić na zaciągnięcie kredytu dopiero w wieku 35 lat.
W zeszły weekend odbył się konwent Lewicy, na którym to przedstawiono tezy programowe partii. Wśród nich pojawił się wątek upośledzonej polityki mieszkaniowej państwa, która powoduje, że 30-letni ludzie mają kłopot z tym, by wyprowadzić się od rodziców. I to nie dlatego, że pragną z nimi nadal mieszkać, lecz z przyczyn finansowych. Oczywiście nie obyło się bez komentarzy krytykujących brak możliwości zakupu mieszkań przez młodych ludzi.
Najgłośniejsza stała się riposta Sławomira Mentzena, który napisał: "Brutalna prawda jest taka, że trzeba było się uczyć, pracować i oszczędzać. Nauczylibyście się malować ściany, spawać, prowadzić TIR-a, to byście z rodzicami nie mieszkali. Niestety, zamiast pracować, wolicie zabierać tym, którym chciało się brać odpowiedzialność za własne życie".
- Głosowałem w czasie wyborów samorządowych na pana Mentzena. Teraz widzę, jak głupie było to posunięcie. Wyprowadziłem się od rodziców od razu po studiach, mieszkam z dziewczyną – chcemy kupić własne mieszkanie, ale wciąż zbieramy na wkład własny. Przez pandemię straciliśmy część dochodów, a przez kilka m-cy zamknięcia musieliśmy ruszyć pieniądze z konta oszczędnościowego, żeby jakoś przetrwać. A pan Mentzen mi mówi, że mam albo więcej pracować, albo się przebranżowić. Ja jestem ratownikiem medycznym, dziewczyna przedszkolanką – jak pójdziemy pracować na budowę za lepsze pieniądze, kto będzie Was ratować i się Wami opiekować? – pyta z rozgoryczeniem nasz czytelnik, który boi się ostracyzmu i woli pozostać anonimowy.
- Te wszystkie mądre głowy powinny zastanowić się, jak ułatwić młodym, ale przeciętnie zarabiającym Polakom zakup mieszkań (nawet na wieloletni kredyt). Bo wizja zbierania przez 10 lat na wkład własny, żeby potem spłacać przez 35 lat kredyt, nie jest satysfakcjonująca – dodaje Norbert.
[ALERT]1614008567851[/ALERT]