Szyszko poluje pod Chełmżą. "Niehumanitarne praktyki", "nic wspólnego z łowiectwem"

Na początku lutego minister środowiska Jan Szyszko brał udział w polowaniu na bażanty pod Chełmżą. Według byłego pracownika tamtejszego ośrodka łowieckiego, ptaki były przetrzymywane w skandalicznych warunkach - podaje Wirtualna Polska.

Informację o polowaniu w Grodnie, miejscowości pod Chełmżą, podał w środę portal Wirtualna Polska. 11 lutego minister Szyszko wybrał się do Ośrodka Hodowli Zwierzyny, który należy do Polskiego Związku Łowieckiego. Politykowi PiS towarzyszył Lech Bloch, prezes PZŁ.

Relację zdał dziennikarzom jeden z naganiaczy, który także brał udział w polowaniu, oraz były pracownik tamtejszego ośrodka łowieckiego. Bażanty najpierw przez kilka miesięcy przetrzymywano w skandalicznych warunkach - ciasnych, metalowych klatkach. Zostały wypuszczone dopiero na chwilę przed łowami myśliwych.

Ptaki od razu wzbiły się wysoko w powietrze, przez co stały się łatwym celem do namierzenia. Świadczy o tym niezła skuteczność ministra Szyszki i prezesa Blocha - obaj ustrzelili tego dnia ponad 500 bażantów.

Były pracownik ośrodka w Grodnie przyznaje anonimowo, że takie praktyki są "niehumanitarne" i "nie mają nic wspólnego z łowiectwem". Wtórują mu unijne przepisy oraz wyrok Sądu Najwyższego, które nakazują polowanie na zwierzynę "pozostającą w stanie wolnym".

Minister Szyszko znany jest z zamiłowania do myślistwa oraz związanych z nim obrządków. W przerwie między strzelaniem do ptaków, w lesie urządzono ucztę, a daniem głównym był pieczony dzik.

Próbowaliśmy skontaktować się Ośrodkiem Hodowli Zwierzyny z prośbą o komentarz. Bezskutecznie. Telefon w ośrodku milczał.