34. edycja Maratonu Toruńskiego, który się odbył w niedzielę przeszła do historii. Wciąż jednak nie milkną echa organizacji tej imprezy. Piotr Kaczmarek, organizator zawodów, zdobył się na poruszający wpis na Facebooku.
Tegoroczna edycja maratonu różniła się od ubiegłorocznej. Trasa w całości biegła bowiem ulicami Torunia. W zawodach wystartowało około 1000 zawodników z całej Polski, którzy tuż po imprezie mieli sporo zastrzeżeń do pracy organizatorów.
Jednym z nich były toalety, które jak się okazało w trakcie trwania maratonu były zamknięte. Problemów, z którymi musieli zmagać się organizatorzy było jednak więcej. Trzeba jednak pamiętać, że impreza była organizowana przez dwie, bardzo młode i ambitne osoby – Piotra Kaczmarka i jego siostrę Kasię, którzy starali się ze wszystkich sił, aby żadnemu z uczestników niczego nie brakowało.
Niestety, część z biegaczy zachowywała się po prostu po chamsku, wyzywając panią Kasię od k****. Ta mimo ogromnych nerwów, a nawet i płaczu, nie poddała się i dalej pracowała przy organizacji maratonu. O przebiegu całego zdarzenia można przeczytać w poście, który zamieścił na stronie internetowej maratonu Piotr Kaczmarek. Całość do przeczytania tutaj. Skontaktowaliśmy się z panem Piotrem, który mimo tego, że „odwalił” kawał dobrej roboty, wciąż ma do siebie sporo zastrzeżeń.
- Impreza odbyła się, ale było strasznie nerwowo. Było trochę błędów, których powinniśmy uniknąć, jak choćby toalety, które były opłacone, a okazało się że są zamknięte – mówi w rozmowie z Dzień Dobry Toruń Piotr Kaczmarek. - Byłem załamany i stwierdziłem, że ludziom należy się wyjaśnienie. Wielu uczestników nie rozumiało tego, że organizatorem maratonu jest jedna osoba, a potem jeszcze jedna, która pojawiła się w trakcie, czyli moja siostra. Nie wynikało to z tego, że za te wszystkie pieniądze kupiliśmy sobie nowe samochody czy mieszkania. Po prostu nie stać nas było, przy ograniczonym budżecie, na zatrudnianie dodatkowych osób. W tej skali, w porównaniu do zeszłego roku, ten bieg był trudny. Rok temu wystarczyło tak naprawdę zabezpieczyć dwie ulice w Toruniu i to było wszystko. Teraz, tych ulic było zdecydowanie więcej.
Zdecydowana większa rzesza biegaczy wspiera pana Piotra i jego siostrę. Ich przychylne komentarze dają nadzieję, że w przyszłym roku możemy się spodziewać kolejnych pięknych emocji. Oto kilka z nich. (pisownia oryginalna)
- Uszy do góry, za rok się widzimy, ja debiutując, Ty "dyrektorując". frekwencyjnie osiągnęliście duży sukces, bedzie argument dla sponsorów. Trzymaj się – pisze pani Paosia.
- Stanie na skrzyżowaniu przypłaciłam niezłym stanem podgorączkowym i zapaleniem gardła, ale warto było dla tych wszystkich " piątek" przybitych z zawodnikami, uśmiechów, buziaków i miłych słów od mieszkańców okolicy. W biurze zawodów - też się nasłuchałam wiele, od początku do końca- i nie żałuję tego wszystkiego WARTO BYŁO ! W przyszłym roku macie już na pewno jednego wolontariusza – dodaje pani Weronika.
- Brawo dla Ciebie i pozostałych organizatorów. Dla mnie było ok, wszystko super. Są maruderzy którym wszystko nie pasuje. Najlepiej i padający deszcz by na Ciebie zgonili. Głowa do góry i do przodu. Bo tak naprawdę mogło tego Maratonu już nie być. Ale nie każdy potrafi za to podziękować. Ja dziękuję. Powodzenia – podkreśla pan Łukasz.