W ostatnich dniach do opinii publicznej dotarły wieści, które wzbudziły gorące emocje na Kujawach. Sejmik Województwa Kujawsko-Pomorskiego oraz toruńscy radni zaapelowali o zaklasyfikowanie Bydgoszczy i Torunia jako wspólnej, dwubiegunowej metropolii krajowej. Dla mieszkańców i władz Torunia to kluczowy krok w walce o lepszą przyszłość dla obu miast. Jednak Bydgoszcz, ze swoim prezydentem Rafałem Bruskim na czele, nie wydaje się chętna do współpracy. Wręcz przeciwnie...
[ZT]59049[/ZT]
Prezydent Bydgoszczy, Rafał Bruski, w wywiadzie dla Radia PiK nie krył swojego oburzenia.
- Taktyka zawsze polegała na tym, żeby między Bydgoszczą i Toruniem zawsze stawiać znak równości, na który ja oczywiście się nie godzę
- mówi Bruski.
To zaskakująco surowe słowa, które wyraźnie wskazują, że Bydgoszcz nie zamierza współpracować z sąsiadem, nawet jeśli mogłoby to przynieść korzyści całemu województwu.
Bydgoszcz, według słów prezydenta, „posiada zdecydowanie większy potencjał od Torunia, praktycznie we wszystkich ważniejszych obszarach życia społeczno-gospodarczego”. Widać tutaj wyraźnie, że dla Bydgoszczy współpraca oznaczałaby jedynie stratę czasu i energii, którą Bruski woli poświęcić na rozwój własnego miasta.
Wspomina również o nieudanej współpracy w ramach ZIT (Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych), która trwała siedem lat i jego zdaniem nie przyniosła żadnych korzyści.
To jest slajd, jaki prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski zaprezentował w środę na sesji rady miasta, w której radni zagłosowali by pod żadnym pozorem nie łączyć się z Toruniem w jedną metropolię (Toruń by chciał). Serio nie wiedziałem, że tam jest aż taka kosa 😅 pic.twitter.com/7DAONQO5ij
— Maciej Bąk (@MaciejBk1) September 6, 2024
- To jest po prostu droga donikąd - dodaje Bruski, wyraźnie podkreślając, że nie zamierza pozwolić na to, aby Toruń korzystał z sukcesu Bydgoszczy, „doczepiając się” do jej rozwoju. Takie słowa tylko potęgują podział między dwoma największymi miastami województwa, które przecież mają wspólny interes w walce o lepszą przyszłość dla regionu.
Nie tylko Bruski jest przeciwny temu pomysłowi. Wsparcie znajduje również w wypowiedziach innych bydgoskich polityków, w tym Łukasza Schreibera z PiS, który również wyraził zaniepokojenie. W jego ocenie Bydgoszcz nie powinna być zrównywana z Toruniem
Wygląda na to, że tylko Toruniowi zależy na zwiększeniu rangi regionu i województwa.
- Uważam, że Toruń i Bydgoszcz muszą być postrzegane łącznie i zostać uznane za metropolię ponadregionalną tj. przynależeć do ośrodków II rzędu, a więc drugiego, po ośrodku stołecznym, najwyższego poziomu hierarchicznego polskiej sieci osadniczej, co będzie sprzyjało dynamicznemu rozwojowi tych ośrodków oraz województwa kujawsko-pomorskiego. Wniosek o zmianę zakwalifikowania Torunia i Bydgoszczy przekazałem w liście do Pani Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz, minister funduszy i polityki regionalnej
- przekazał swoje stanowisko Prezydent Torunia, Paweł Gulewski.
Przysłowiowy "topór wojenny" pomiędzy Torunia a Bydgoszczą jeszcze długo nie zostanie zakopany, ale w ocenie toruńskich polityków nie powinno to skreślać możliwości dalszej współpracy.
- Nie musimy się kochać z Bydgoszczą, ale ta współpraca może zafunkcjonować. Zachęcamy do odpowiedzialnej współpracy, bo łącząc nasze dwa potencjały jesteśmy w stanie mieć mocną pozycję w drugiej lidze
- mówił w temacie metropolii ponadregionalnej przewodniczący Rady Miasta Torunia. Łukasz Walkusz.
Widać wyraźnie, że w Polsce największe sukcesy odnoszą województwa z silnymi, ponadregionalnymi metropoliami. Trójmiasto, Poznań, Kraków, Wrocław – te miasta, dzięki swojemu statusowi, przyciągają inwestorów, rozwijają infrastrukturę, a ich mieszkańcy korzystają z lepszych perspektyw rozwoju zawodowego i społecznego.