Minister ogłosiła w Toruniu propozycje zmian w oświacie: przywrócenie ośmioletniej podstawówki, czteroletniego liceum i likwidacja gimnazjów.
Szefowa resortu edukacji Anna Zalewska podsumowała w Toruniu trwającą od miesięcy debatę “Uczeń. Rodzic. Nauczyciel - Dobra Zmiana”. W ciągu dwóch godzin zaprezentowała kierunek zmian w oświacie.
- Spotykamy się na podsumowaniu pierwszej w Polsce debaty społecznej, która miała przynieść założenia i dyskusje o zmianach - mówi Zalewska. - To, że zmiany są konieczne, wybrzmiało w ostatnich miesiącach wszędzie.
Debata skupiła się na zagadnieniach dotyczących uczniów, rodziców i nauczycieli. W takiej też kolejności zaprezentowała je szefowa resortu.
Na co zatem mogą liczyć uczniowie? Zalewska zapowiedziała, że subwencją oświatową - ok. 4,3 tys. zł na dziecko - zostaną objęci także sześciolatkowie. A to oznacza dodatkowe pieniądze dla samorządów.
Szefowa resortu przedstawiła propozycję zreformowanego systemu oświaty. Sześcioletnią szkołę podstawową i trzyletnie gimnazjum ma zastąpić ośmioletnia szkoła powszechna: czteroletnia wczesnoszkolna (klasy 1-4) i czteroletnia gimnazjalna (klasy 5-8). To oznacza wygaszenie gimnazjów i przywrócenie czteroletnich liceów.
Trwają prace nad reformą. Jesienią trafi ona do Sejmu. Pierwsze zmiany pojawią się już w 2017 r. Wówczas pojawi się pierwsza klasa szkoły powszechnej, a uczniowie szóstej klasy nie pójdą już do gimnazjum, tylko będą kontynuować naukę w siódmej klasie. Przez najbliższy rok ma powstać dla nich podstawa programowa i podręczniki.
W okresie przejściowym gimnazja będą mogły przyjmować klasy szóste, siódme i ósme. Następnie zostaną wygaszone.
Wiele zmian ma się pojawić również w szkolnictwie zawodowym. Od 2017 r. szkoły zawodowe zmienią nazwę. Staną się szkołami branżowymi.
- Często można było usłyszeć w szkole: ucz się, bo pójdziesz do zawodówki - mówi Zalewska. - Jest to bardzo źle kojarzące się słowo. Mnóstwo pieniędzy trzeba byłoby wydać, aby je odczarować, tę stygmatyzację.
Technika i zawodówki będą pięcioletnie. Resort chce zrobić modę na szkoły branżowe i pokazać, że po nich świetnie się zarabia. - Po szkole branżowej będzie można zdać maturę zawodową, po której będzie można skończyć licencjat - mówi szefowa resortu. - To awans społeczny. By zostać magistrem, trzeba będzie ukończyć ostatnią klasę liceum.
Ile będzie kosztować ta reforma? - Jest tak zaplanowana, żeby się zmieścić w pieniądzach, które są - odpowiada Zalewska. - Mamy prawie 42 miliardy złotych i dramatyczny niż demograficzny. Każdy minister finansów w takiej sytuacji powinien poprosić o obniżenie subwencji oświatowej. Ale te pieniądze przytrzymujemy, żeby mieć je na zmiany.
Zalewska podkreśla, że reforma ma być tak wprowadzana, żeby nie odczuli tego uczniowie. - Nic się nie stanie z budynkami gimnazjów - mówi szefowa ministerstwa. - Dobre programy wychowawcze, dobre kadry i dobre budynki się obronią.
Zgodnie z planami zniknie sprawdzian szóstoklasisty. Egzamin będzie za to po ukończeniu szkoły powszechnej. Reforma obejmie też maturę. Mniejszy nacisk będzie stawiany na test, a większy na refleksję np. w postaci eseju.
- Uczeń musi znać swoją literaturę i czytać, znać swoją historię, bo wtedy czuje się bezpieczny i buduje swoją tożsamość po to, aby być patriotą gospodarczym - mówi minister. - Wszystko po to, by nasi młodzi zostawali w Polsce i tutaj kształtowali swoją przyszłość.
Co oznacza "zmiana przez czytanie"? Resort zamierza wprowadzić program wspierający rozwój czytelnictwa dzieci i rodziców. - Kilka miesięcy temu wybrzmiało, jak bardzo nie czytamy - mówi Zalewska. - Szczególnie: 15-letni chłopcy z mniejszych miejscowości. Badania pokazały, że tam zwyczajnie nie ma w domu książek.
Program ma kształtować nawyk czytania od najmłodszych lat. Nacisk ma być kładziony na rozwój bibliotek. - Od 2017 r. w podstawie programowej znajdzie się zapis o zaczynaniu lekcji od minimum 15-minutowego czytania - zapowiada Zalewska.
Ministerstwo chce też poszerzyć świadomość historyczną uczniów. Jak? Ma zostać zwiększona liczba godzin historii w szkołach. Równolegle będą też ze sobą powiązane tematy na języku polskim, historii i wiedzy o społeczeństwie. Kolejną propozycją są wycieczki do miejsc historycznych, poznawanie najbliższego otoczenia i żywe lekcje historii. Takie propozycje mają się pojawić już od nowego roku szkolnego.
Zalewska zapowiedziała też wprowadzenie obowiązkowego wolontariatu. - Zależy nam na tym, aby młody człowiek wyrastał wśród innych ludzi - mówi szefowa resortu. - To ma być nauka odpowiedzialności za siebie, ale też za drugiego człowieka. To nie muszą być wielkie akcje charytatywne. To może być zwyczajne robienie zakupów sąsiadce.
W drugim tygodniu czerwca w szkołach ma się odbywać "Tydzień Projektów Edukacyjnych", czyli w okresie, kiedy oceny są już wystawione i dzieci zaczynają opuszczać zajęcia. To będzie czas m.in. na pracę w grupach i przy rozwiązywaniu konkretnych problemów, co jest słabą stroną polskiej oświaty.
Kolejną zmianą ma być kontynuacja nauki języka obcego. W tej chwili na każdym etapie edukacji młodzi ludzie zaczynają się go uczyć od podstaw.
Propozycjom minister przysłuchiwali się nauczyciele, samorządowcy i związkowcy. Jak ci ostatni oceniają reformę?
- Powrót do szkoły powszechnej to rzeczywiście rewolucja w wykonaniu pani minister edukacji - mówi Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. - Nie wiem, jakie przesłanki i badania za tym przemawiają i przez kogo prowadzone dają powód, abyśmy taką rewolucję w ustroju szkolnym zrobili. Nie wiemy także, co na to główni organizatorzy takiego przedsięwzięcia, czyli samorządy. One nie wykazują entuzjazmu. Na sali klaskało 50 osób z kuratoriów. Ale nie samorządowcy i nauczyciele.
Co myślicie o reformie oświaty według PiS? Zachęcamy do komentowania.