Chciał umówić się z ekspedientką, kiedy odmówiła zaczął ją nachodzić. Chciał jej zaimponować i wręczył "zawiniątko". Potem zarządał za nie pieniędzy. To nie jedynie grzeszki 50-latka z toruńskiego Rubinkowa.
50-letni mężczyzna trafił do policyjnego aresztu na trzy miesiące. Torunianin miał nachodzić młodą kobietę, która pracowała w jednej z galerii handlowych.
- Chciał ją poznać i zawrzeć bliższą relację. Kobieta nie zgodziła się na to i unikała kontaktu, a to go wyraźnie napędzało. Kilka dni przed zgłoszeniem spotkał ją na przystanku autobusowym i w natarczywy sposób wręczył woreczek z jakąś substancją mówiąc, że tp narkotyki. Kobieta w obawie o swoje bezpieczeństwo przyjęła prezent, a potem szybko wyrzuciła zawiniątko - informuje Wojciech Chrostowski z Komendy Miejskiej Policji w Toruniu.
To jednak nie koniec zalotów 50-latka. Następnego dnia zjawił się w jej miejscu pracy swojej ulubienicy i zażądał zapłaty za „prezent” - chciał kilkadziesiąt złotych. Pokrzywdzonej nie było wtedy w pracy, jednak mężczyzna odgrażał się, że jeśli ta nie spełni jego żądań to zrobi jej krzywdę - opowiadał m.in., że obleje ją wrzątkiem.
Przerażona kobieta powiadomiła policję. Ci szybko ujęli szantażystę. Okazało się, że nietypowe zaloty to niejedyne jego przewinienie.
- Policjanci dotarli do kobiety, która również padła ofiarą tego przestępcy. Pokrzywdzona mieszkała na jednym osiedlu ze sprawcą. Ich synowie znali się widzenia i zdarzało się, że spędzali razem czas. Podczas jednego ze spotkań chłopcy posprzeczali się i poszarpali. Synowi 50-latka wypadł wtedy z kieszeni telefon komórkowy. Kiedy 50-latek się o tym dowiedział, zażądał od niego i jego rodziców rekompensaty. Młodego chłopaka uderzył w twarz a jego marce groził żądając rekompensaty - dodaje Chrostowski.
Za serię przestępstw 50-latkowi grozi do 10 lat więzienia.