Toruńska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie znieważenia pomnika Żołnierzy Wyklętych. Katarzyna Lewandowska, jedna z uczestniczek happeningu, dostała wezwanie na przesłuchanie. - Nikt nie bezcześcił pomnika. Po prostu opowiedzieliśmy pewien fragment historii - mówi.
Chodzi o wydarzenia z 28 lutego br. W przeddzień Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych, grupa toruńskich aktywistów zebrała się pod pomnikiem Żołnierzy Wyklętych na al. Solidarności, by zwrócić uwagę, że do niepodległościowego podziemia należeli też ludzie odpowiedzialni za zbrodnie na cywilach.
Uczestnicy happeningu trzymali ze sobą tabliczki: "Stop gloryfikacji morderców! Bury: Zaleszany", "Józef Kuraś - zwolennik czystek etnicznych. Jego ofiary na Podhalu, Orawie, Spiszu to Słowacy, Rusini, Żydzi". Przypomnieli również, że terminem "żołnierzy wyklętych" określa się walczących w Narodowych Siłach Zbrojnych, których oddział 6 czerwca 1945 r., wymordował w Wierzchowinach na Lubelszczyźnie 196 Ukraińców.
Tablice zostawili pod pomnikiem.
Manifestującymi zainteresowała się Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum-Zachód. W połowie marca Katarzyna Lewandowska została wezwana na komendę w charakterze świadka w związku z art. 261 Kodeksu Karnego. Mowa w nim: "Kto znieważa pomnik lub inne miejsce publiczne urządzone w celu upamiętnienia zdarzenia historycznego lub uczczenia osoby, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności".
- Ktoś to musiał przygotować śledczym - opowiadała Lewandowska o szczegółach przesłuchania w rozmowie z Onetem. - Do nieprzyjemnej sytuacji doszło tylko raz, gdy usłyszałam pytanie o osoby, które mi towarzyszyły. Nie chciałam podać ich nazwisk, bo nie donoszę na swoich przyjaciół. Wyjaśniłam też, że nikt nie bezcześcił pomnika. Po prostu opowiedzieliśmy pewien fragment historii. Na pewno potwierdzi to niejeden historyk.
Wśród uczestników lutowego happeningu byli też członkowie partii Razem. Ich zdaniem działania prokuratury noszą znamiona zastraszania.
- Jesteśmy głęboko zaniepokojone i zaniepokojeni tym, że przytoczenie faktów historycznych może być przez kogoś potraktowane jako znieważenie. Chcemy, by osoby, które stanęły pod pomnikiem po stronie prawdy, wiedziały, że nie zostaną same i że murem za nimi staje mnóstwo Polek i Polaków. Nie ma naszej zgody na politykę historyczną opartą na zakłamaniu - tłumaczy Katarzyna Pałgan z toruńskiego Razem.
Śledztwo jest cały czas w toku. Prokuratura jeszcze nie zdecydowała, czy postawi zarzuty uczestnikom happeningu.
JoDo wiezienia .Nie 18:59, 29.03.2018
Po ichniemu do tiurmy.
Ku prawdzie20:59, 29.03.2018
Jak za komuny ! Będzie znowu co obalać, nie tylko flaszkę.
Rec10:01, 30.03.2018
Bolszewickie bydlo mordowalo Bohaterow z NSZ, WiN, teraz ich bekarty pluja na pomniki. Kiedy to sie skonczy
pyk12:47, 30.03.2018
Największą zniewagą ŻW jest ten pomnik. Ten ziemniak farbą pochlapany to maszkaron na skalę kraju!
!!!13:51, 30.03.2018
I wypyk,nął się kolejny esteta! znawca sztuki! spec od monumentarium.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu ddtorun.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
2 0
Przepraszam, od czego?
Widzę żeś w hołdzie żołnierzom swój język wyklął i nowe słowa układasz. Chociaż rację Ci przyznam w tym, że ciężko tę maszkarę monumentem nazwać. Bronić jej może albo ślepiec, albo jej twórca.