Zamknij

"Miasto idzie w zaparte". Odpowiedź na sprostowanie do felietonu

15:00, 01.03.2017 Krzysztof Podgórski
Skomentuj Krzysztof Podórski odpowiada na sprostowanie rzecznik prezydenta Torunia Krzysztof Podórski odpowiada na sprostowanie rzecznik prezydenta Torunia

Informacje zawarte w treści żądania sprostowania do mojego felietonu, przesłanych przez Panią rzecznik Prezydenta wywołała we mnie zdziwienie ale i oburzenie.

Zawarte informacje w sprostowaniu wskazują, że prezydent Michał Zaleski nie posiada elementarnej wiedzy w tej materii, jako osoba pochodząca z okolic Jabłonowa Pomorskiego ma do tego prawo, może też być wprowadzany w błąd przez podległe mu służby. To wszystko jestem w stanie zrozumieć.

Jednak od kolegi, który tak jak ja wywodzi się z ruchu studenckiego lewicy, działał prezydent przecież w Klubie Morskim przy Radzie Uczelnianej Zrzeszenia Studentów Polskich na UMK w Toruniu, potem była Federacja Socjalistycznych Związków Młodzieży, PZPR, klub radnych SLD i Ordynacka, wymagam minimum lewicowego humanizmu. Od takiego człowieka, z taką chlubną lewicową przeszłością, można żądać wrażliwości społecznej, wolności od modnej dziś „rusofobii” i poszanowania miejsc pamięci związanych z męczeńska śmiercią żołnierzy radzieckich. Jak widać byłem w błędzie.

Co szczególnie szokuje, rzeczniczka prasowa prezydenta Torunia twierdzi wprost, w żądaniu sprostowania informacji zawartych w moim felietonie, że „Tereny gminy przeznaczone pod zabudowę mieszkalną nigdy nie były terenem obozu jeńców radzieckich. Są one usytuowane w jego pobliżu”. Rzeczniczka prezentuje takie stanowisko prezydenta Zaleskiego, mimo istnienia map i planów zaprzeczających takim twierdzeniom.

W szczególności położenie podwójnej linii dwóch wysokich płotów z oświetlonych drutów kolczastych pokazuje niemiecka mapa sztabowa (Deutsche Heereskarte) z października 1944 r. wydana przez Herausgegeben vom Reichsamt fur Landesaufnahme, Berlin 1944, na której zaznaczono faktyczny zasięg obozu jenieckiego STALAG 312 „Glinki” . Istnieje plan obozu opracowany przez główną Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, stanowiącym obszerne opracowanie naukowe: „Obozy hitlerowskie na ziemiach polskich 1939-1945”  PWN Warszawa 1979.

Z map wynika ewidentnie, że rozpoczęta budowa znajduje się na terenie obozu. Z historycznych dokumentów wynika też ewidentnie, że na terenie Stalag 312 „Glinki” , jeńców radzieckich hitlerowcy poddali przemyślanej i systematycznej procedurze unicestwiania. „Świadome wytworzenie przez hitlerowców potwornych warunków bytowych  sprawiło, że Stalag  312 (Glinki) w wyniku braku opieki medycznej, głodzenia, nieludzkiego traktowania był „żywą mogiłą” ("Zapiski historyczne", tom KLI, wyd. 1976, Janusz Tyszkiewicz).

Ponadto jeńców radzieckich poddawano selekcjom w poszukiwaniu komisarzy, w wyniku czego stale ich bito, katowano i mordowano. Znane są przypadki co najmniej dwóch masowych egzekucji poprzez rozstrzelanie, raz 300 jeńców, raz 1200. Nieznane do końca są miejsca, gdzie mordowano i katowano jeńców. Na terenie obozu były „bratskie mogiły”, z których ekshumowano w 1946 r. kości pomordowanych. Nie zmienia to faktu, że na obszarze obozu nadal spoczywają zamęczeni jeńcy, a ziemia za podwójną linią drutów kolczastych przesiąknięta jest krwią pomordowanych.

Śmiertelność jeńców radzieckich sprawiała, że dziennie obóz opuszczało 3-6 kołowych wozów z 25-30 zwłokami. Nie budowano im baraków, wegetowali w jamach wykopanych w ziemi lub tzw. „stodołach” bez ogrzewania i podłogi. Położenie baraków obozowych i sektorów narodowościowych to jedno, a obszar obozu to drugie. Przez obszar obozu wożono zwłoki, na obszarze obozu zakatowywano jeńców radzieckich, życie ich nic nie znaczyło. Niekiedy wycieńczone zwłoki żołnierza wprost w miejscu śmierci wdeptywano w ziemię, które pochłaniała. 

Rzeczniczka miasta Torunia pisze  „Miejsca w jakim znaleziono szczątki jeńców , po tym jak zostaną oczyszczone, pozostaną terenami zielonymi, wolnymi od jakiejkolwiek zabudowy”. Aż się chce wykrzyczeć toruńskim władzom miasta, ziemi nie da się „oczyścić”, bo ludzka krew to nie śmieć. Z ziemi można wydobyć kości i jak przystało na cywilizowanych ludzi, je po chrześcijańsku pochować. Ale jak można mieć pomysły, aby ziemia przesiąknięta krwią i tkankami miękkimi tysięcy ofiar miała się stać się miejscem na piaskownice dla dzieci czy obszarem wyprowadzania przez mieszkańców budowanego blokowiska psów dla załatwienia psich potrzeb fizjologicznych. To krew radzieckich żołnierzy sojuszników z lat II wojny światowej.

Nie mniej dziwne jest to, że władze Torunia konsultują sprawę znalezionych szczątków ludzkich z Narodowym Związkiem Niemieckiej Opieki nad Grobami Wojennymi - Volksbund, a nie konsultują tego z odpowiednikiem rosyjskim. Podtrzymuję ten pogląd. Rozumiem, że odkryto na Glinkach ok. 2 tys. szczątków jeńców będących żołnierzami armii III Rzeszy i należy je godnie pochować. Jednak postępowanie Pana prezydenta wskazuje, że ważne są dla Niego ofiary pośród Wehrmachtu, toruńskich Volksdeutschy - zdrajców narodu polskiego i częstokroć zbrodniarzy hitlerowskich, a nie fakt, że buduje osiedle w miejscu męczeńskiej śmierci żołnierzy sojuszników z lat II Wojny Światowej.

Wskazane byłoby skonsultować swoje plany inwestycyjne na obszarze Stalagu 312 z ambasadą Federacji Rosyjskiej, gdyż na mocy porozumień międzynarodowych to współczesna Rosja sprawuje nadzór nad miejscami pamięci związanymi z martyrologią żołnierzy radzieckich. Nierozważne działania władz Torunia, mogą wywołać retorsje ze strony rosyjskiej. Na terytorium Rosji znajdują się miejsca kaźni i męczeńskiej śmierci obywateli polskich, w tym bestialsko pomordowani przez NKWD polscy oficerowie w Katyniu. Póki co znajdują się tam zadbane memoriały szanujące naszą wrażliwość w tej kwestii.

Dla historycznej prawdy, wobec informacji że ofiarami powojennymi pochowanymi na Glinkach mogą być mieszkańcy Torunia, to warto przypomnieć jacy to byli torunianie. Zapomina się, że był dekret władz polskich z 4 listopada 1944 r., który zakładał, że "każdy obywatel polski, który zadeklarował swoją przynależność do narodowości niemieckiej, bądź korzystał z praw i przywilejów z tytułu przynależności do narodowości niemieckiej podlega, niezależnie od odpowiedzialności karnej, przetrzymywaniu, umieszczeniu na czas nieoznaczony w miejscu odosobnienia (obozie) i poddaniu przymusowej pracy".

W Toruniu również dokonano „filtracji” volksdeutchów. I to oni trafili po wojnie do obozu na Glinkach, gdzie część tam zmarła. Jednostka NKWD w siedzibie Lasów Państwowych na ul. Mickiewicza sprawdzała w oparciu o relacje torunian, kto się „zasłużył” w represjach i mordach na obywatelach polskich, w tym w forcie VII czy na Barbarce, gdzie hitlerowcy wymordowali kilka tysięcy Polaków, przedstawicieli inteligencji, działaczy społecznych i politycznych, księży i polskie duchowieństwo, urzędników, nauczycieli i harcerzy.

Wszystkie dane do NKWD dostarczali torunianie - Polacy. Ścigano SA-manów funkcjonariuszy Selbschutzu, Schupo i innych zdrajców prześladujących ludność Torunia podczas hitlerowskiej okupacji. Dowodzący tą operacją major Zieliński z NKWD, absolwent filologii polskiej na uniwersytecie w Moskwie, mimo że władał świetną polszczyzną, opierał się na wiedzy i wskazówkach torunian i toruńskiej MO. De facto uchronił ludność niemiecką Torunia przed samosądami, jakie miały miejsce w nieodległym Włocławku czy Nieszawie.

W Nieszawie w odwecie za zbrodnie  i prześladowania Polaków w okresie II Wojny Światowej tłum polskich mieszkańców zagnał przeszło 50 niemieckich sąsiadów (w tym kobiety, dzieci i osoby starsze) i po ich pobiciu potopił w wiosennej zimnej Wiśle. Takie były wówczas nastroje, żądne brutalnego odwetu.

Znany pisarz Tadeusz Borowski więzień Auschwitz i Dachau, autor między innymi „Opowiadań obozowych” pisał: „Myślę, że ludziom, którzy cierpią niesprawiedliwie, nie wystarczy sama sprawiedliwość. Chcą, żeby winowajcy też ucierpieli niesprawiedliwie. To odczują jako sprawiedliwość”. Taka była wówczas rzeczywistość, do dziś jednak to temat tabu  w Polsce i szczególnie w Toruniu. Nie był objęty obiektywnymi badaniami historycznymi, gdyż rozdziera wojenne rany wielu rodzin, których przodkowie, różnych przyczyn i przesłanek niekiedy bardzo dramatycznych, dokonywali trudnych wyborów, podpisali Volkslistę i służyli w służbach i armii faszystowskiej III Rzeszy.

Skupianie się zatem na powojennych, relatywnie nielicznych ofiarach obozu na terenie Stalagu 312 Glinki i pomijanie kwestii martyrologii kilkunastu tysięcy czerwonoarmistów, jest rzeczą co najmniej niezrozumiałą.

Pomimo wielkiego oburzenia ze strony mieszkańców Torunia i części jego elit (autorzy apelu), miasto chce dalej brnąć w barbarzyńską budowę osiedla na terenie obozu jenieckiego Stalag 312. Jak pisze Pani rzecznik prasowy Prezydenta Torunia Michała Zaleskiego, Anna Kulbicka-Tondel: „Miasto planuje także zlecić dalsze prace sondażowo-archeologiczne na pozostałym obszarze. Przedmiotem analiz w najbliższym czasie będą plany inwestycyjne w tym miejscu”.

(Krzysztof Podgórski)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

hecerhecer

6 1

Preparując mapkę stelażu władze miasta zachowują się jakby chciały fałszować historię. Zamiatać pod dywan to, co im nie pasuję. Nie ze wszystkim się zgadzam z dr Podgórskim ale uważam że żołnierzom należy się szacunek, ofiarom zbrodni pamięć. A ludziom współczesnym dobre warunki do mieszkania i wychowywania dzieci. Tymczasem prezydent Zaleski we wszystkich ww punktach zachowuje się inaczej niż nakazuje przyzwoitość. 19:57, 01.03.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

ottott

2 1

Czy naprawdę musicie promować piątą kolumnę rosyjską? 04:35, 02.03.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%