Zamknij

Ekstraklasa w tempie żółwia

10:39, 08.06.2017
Skomentuj Czy w zakończonym niedawno sezonie miało miejsce coś takiego, dzięki czemu można by napisać coś pozytywnego o polskiej kopanej lidze? Fot. depositphotos Czy w zakończonym niedawno sezonie miało miejsce coś takiego, dzięki czemu można by napisać coś pozytywnego o polskiej kopanej lidze? Fot. depositphotos

Polska piłkarska ekstraklasa zakończyła rozgrywki. Na (nie)szczęście na krótko, bo już w połowie lipca szesnaście wspaniałych teamów rozpocznie kolejny sezon. Ba, kilka drużyn zacznie grać jeszcze wcześniej.

Z grona naszych szanownych „pucharowiczów” najpóźniej do gry w Europie przystąpi zespół, który najpewniej najszybciej zakończy pucharową przygodę, czyli Arka. Drużyna, która „cudem” uratowała się przed spadkiem. I która powinna podziękować dwóm rywalom za to, że ten miniony sezon nie może spisać na straty - Zagłębiu Lubin (utrzymanie się) i Lech Poznań (Puchar Polski).

W ogóle analizując to, co się działo zwłaszcza w końcówce rozgrywek, kiedy byliśmy świadkami prawdziwego wyścigu żółwi po mistrzostwo Polski, nietrudno odnieść wrażenie, że za wszystko, co się wydarzyło, „odpowiedzialny” jest poznański Kolejorz. Ekipa ze stolicy Wielkopolski najpierw podarowała Arce możliwość występów w Lidze Europy. Zaś w ostatnią niedzielę sprezentowała Legii mistrzostwo, które jednocześnie odebrała Jagiellonii. Ale już to, co poznaniacy zrobili z Lechią, to w ogóle numer stulecia. Dwukrotnie odebrali gdańszczanom europejskie puchary - przegrywając z Arką w finale Pucharu Polski i remisując w Białymstoku.

Koniec końców mistrzem, czyli najszybszym z żółwi, została Legia. Ta sama Legia, która mistrzostwo, zważywszy na potencjał sportowy i organizacyjny klubu, powinna zdobyć w cuglach na jakieś pięć kolejek przed końcem rozgrywek. A tymczasem niewiele brakowało, ale ekipa z Łazienkowskiej obeszłaby się smakiem. To byłoby naprawdę wydarzenie bez precedensu, takie w stylu… naszej ekstraklasy właśnie. 

Czy w zakończonym niedawno sezonie miało miejsce coś takiego, dzięki czemu można by napisać coś pozytywnego o polskiej kopanej lidze? Na pierwszy rzut oka nie. Na drugi - chyba też nie. Podobnie, jak i na trzeci. Liga za bardzo nie różniła się od tego, co było w ostatnich latach. Co tylko potwierdza tezę, że pomysł z nowym systemem rozgrywek niewiele wnosi. Owszem, emocji było troszkę w końcówce, ale ja bym wolał, gdyby takowe były bez konieczności wcześniejszego okradania zespołów z połowy zdobytych punktów. Bo przecież można pójść dalej - dzielmy punkty na trzy, a emocje pewnie byłoby większe, ale czy o to w sporcie chodzi, by odbierać komuś coś, co wywalczył na boisku? I aby w ten sposób rzekomo i sztucznie wyrównywać poziom, a w rzeczywistości równać go w dół?

Jedynym światełkiem w tunelu były dwie indywidualności, na które chciało się jeszcze patrzeć i które udowodniły, że coś tam w temacie futbolu potrafią. Vadis Odjidja-Ofoe pokazał, że jak na nasze warunki, jest graczem z innej planety, a co ważne, potwierdził to też kilka razy na arenie międzynarodowej, czyli w Lidze Mistrzów. Konstantin Wassiljew też jest graczem na polską ligę świetnym, ale chyba… nic więcej, bo w reprezentacji Estonii już tak nie błyszczał. Było jeszcze kilku innych w miarę ciekawych zawodników (Marco Paixao, Ryota Morioka czy Darko Jevtić), ale oni bez wątpienia potrafią grać lepiej, a swoje spore umiejętności rzadko pokazywali na naszych boiskach, pewnie wychodząc z założenia, że nie ma sensu za bardzo się przemęczać, jak na ten poziom. Nie zapominajmy też o Nemanji Nikoliciu i Aleksandarze Prijoviciu, których odejście zimą omal nie pozbawiło Legii mistrzostwa kraju. Cała reszta do zapomnienia.

Przed nami krótka przerwa i nieco dłuższe okno transferowe. A to oznacza, że w najbliższych miesiącach czekać nas będzie zapewne zalew zagranicznego szrotu, testowanego na prawo i lewo. I pewnie coś z niego nad Wisłą pozostanie, z bliżej nieznanych powodów (najczęściej to układy na linii menedżer - trener - prezes). A potem znów będziemy się dziwić, że nasze kluby w Europie dostają bęcki i, jednocześnie, radować się z każdego punkciku wywalczonego w rywalizacji z „tuzami” z EuroAzji bądź południowej części półwyspu Bałkańskiego.

Taka jest właśnie nasza klubowa piłkarska rzeczywistość.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

ŁukaszŁukasz

0 0

Panie Radosławie, dlaczego uważa Pan że Lech sprezentował Legii misrzostwo i odebrał je Jagieloni, przecież sam walczył o mistrzostwo Polski i chciał wygrać ostatni mecz? 15:00, 16.06.2017

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

RKRK

0 0

Panie Łukaszu, pisząc o "prezentach" Lecha nie brałem tego dosłownie, bardziej w formie żartu. Wiem doskonale, że przede wszystkim poznaniacy walczyli o jak najlepszy wynik dla siebie, ale wyszło tak, jak wyszło. Gdyby w końcówce meczu w Białymstoku stracili gola, wtedy pewnie bym napisał, że sprezentowali mistrzostwo "Jadze". A gdyby sami strzelili, to "prezentów" by nie było :) Felietony mają to do siebie, że nie są im obce formy żartobliwe i w takich kategoriach proszę rozpatrywać fragment o "prezentach". Pozdrawiam RK. 16:33, 20.06.2017


reo
0%