Zamknij
Ważne

Nie śmiej się dziadku?

Radosław Kowalski Radosław Kowalski 12:30, 21.08.2017
Po nerwowym pojedynku Get Well wygrał z MrGarden Grudziądz 49:41, a dzięki porażce zawodników Rybnika w Lesznie, nadal się liczy w walce o utrzymanie. Ale wszystko teraz zależy od władz żużlowej ekstraligi, fot. Tomasz Berent Po nerwowym pojedynku Get Well wygrał z MrGarden Grudziądz 49:41, a dzięki porażce zawodników Rybnika w Lesznie, nadal się liczy w walce o utrzymanie. Ale wszystko teraz zależy od władz żużlowej ekstraligi, fot. Tomasz Berent

Nieco ponad rok temu cała sportowa Polska miała niezły ubaw z piłkarskiej ekstraklasy. Ubaw był słuszny, bo przez kilka dni po zakończeniu sezonu zasadniczego trwała kuriozalna sytuacja związana z ustaleniem prawidłowej tabeli po 30 kolejkach.

Wszystko rozbijało się o jeden, ale jakże ważny punkt, odjęty Lechii Gdańsk przez Komisję ds. Licencji Klubowych. Lechia się odwołała, punkt jej zwrócono, co skutkowało tym, że po 30 meczach w czołowej ósemce znalazło się Podbeskidzie. Później Lechia jednak zrezygnowała z odwołania, dzięki czemu do górnej połówki tabeli, kosztem „Górali”, wskoczył Ruch. Generalnie przez kilka dni było bardzo wesoło, a raczej - śmiesznie. I gdy wydawało się, że takie rzeczy to tylko w polskiej kopanej, na arenę wkroczył niejaki Grigorij Łaguta, z zawodu żużlowiec.

Jakiś czas temu Rosjanina przyłapano na stosowaniu dopingu. Sprawa ważna, bo jest zagrożenie, że walczący o utrzymanie w ekstralidze żużla ROW Rybnik straci pięć punktów. Może mieć to poważne konsekwencje zarówno na dole, jak i na górze tabeli. Sezon zasadniczy zbliża się ku końcowi, a sprawa Łaguty jest nierozwiązana. W czwartek temat miał być zakończony, ale, jak to często w tego typu sytuacjach bywa, pojawiły się tzw. nowe okoliczności. I wszystko się rypło, i mamy powtórkę sprzed roku, z piłkarskiego kabaretu. Można rzecz, nie śmiej się dziadku z czyjegoś przypadku...

Tak na marginesie - sprawa się w czwartek nie została wyjaśniona, bo żużlowiec Łaguta, cytuję za Przeglądem Sportowym, „jest przekonany, że meldonium w jego organizmie znalazło się w lutym i podali mu je łotewscy lekarze, gdy leżał nieprzytomny w szpitalu po wypadku motocrossowym”. Czas i odpowiednie weryfikacje pokażą, czy tak było naprawdę. Nie zamierzam być sędzią w tej sprawie, bo to nie mój fach.

Jedno wiem jednak na pewno - jeśli tłumaczenia Rosjanina nie znajdą potwierdzenia, to jest spora szansa, że awansuje do mojej prywatnej listy pięciu „najciekawszych” tłumaczeń dopingowiczów. Zestawienie obecnie wygląda następująco:

  1. Włoska tenisistka Sara Errani twierdzi, że podczas pobytu w domu rodziców, zażyła lek antyrakowy mamy, zawierający niedozwoloną substancję, kiedy jej mama wrzuciła go przez przypadek do tortellini
  2. Kolarz Tyler Hamilton upierał się, że „nie zrobił nic złego, a cudza krew pochodzi od brata bliźniaka, którego wchłonął jeszcze w macicy i którego ślady utrzymały się w jego ciele przez ponad 30 lat”
  3. Hiszpański chodziarz Daniel Plaza twierdził z kolei, iż niedozwolony „hormon znalazł się w jego ciele przechodząc na niego z jego ciężarnej żony, z którą uprawiał seks oralny”
  4. Kubański skoczek wzwyż Javier Sotomayor całą winę zrzucił na „kontrrewolucyjną mafię amerykańskich Kubańczyków i CIA”, którzy mieli mu podrzucić niedozwoloną kokainę
  5. Wreszcie „nasz” hokeista Jarosław Morawiecki. Pech, czyli kontrolna antydopingowa, dopadł go podczas igrzysk w Calgary. „Trafiony” został po wygranym przez Polaków meczu z Francuzami. Tłumaczenie? „Niedozwolone środki zostały podane w barszczu z krokietami w czasie przyjęcia wydanego dla naszej ekipy przez kanadyjską Polonię”.
Dalszy ciąg materiału pod wideo ↓

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
0%