Toruńska prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie domniemanego podżegania przez Antoniego Macierewicza do szybkiej jazdy, która 25 stycznia zakończyła się kolizją w Lubiczu.
Wniosek o zbadanie sprawy złożyli na początku lutego dwaj posłowie Platformy Obywatelskiej - Krzysztof Brejza i Arkadiusz Myrcha. Przekonywali, że Antoni Macierewicz wracając 25 stycznia z Torunia do Warszawy, ponaglał kierowców BOR do szybszej jazdy i tym samym przekroczył swoje uprawnienia. Z kolei rządową limuzynę z Macierewiczem na pokładzie, prowadził szofer, który nie miał odpowiednich kwalifikacji.
Jednak toruńska prokuratura nie znalazła wystarczających przesłanek, aby wszcząć śledztwo.
- Z żadnego dowodu nie wynikało, aby minister obrony narodowej podejmował w stosunku do kierowców działania ukierunkowane na przyspieszenie dojazdu do Warszawy - informuje Andrzej Kukawski, rzecznik prasowy toruńskiej prokuratury.
Aktualnie nie wiadomo, czy posłowie Platformy zaskarżą tę decyzję. Tego dowiemy się najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu. Politycy opozycji nie ukrywają jednak rozczarowania.
- Jestem trochę zasmucony, że prokuratura tak szybko się poddała - komentuje Arkadiusz Myrcha, toruński poseł PO. - Znaków zapytania i wątpliwości wokół popełnienia przestępstwa przez Antoniego Macierewicza jest bardzo dużo. O tyle nie jesteśmy zaskoczeni, bo od kiedy szefem śledczych jest Zbigniew Ziobro, obowiązkiem jest ochrona ludzi związanych z obozem rządzącym.
Przypomnijmy, że oddzielne śledztwo w sprawie kolizji samochodów BOR w Lubiczu prowadzi poznańska prokuratura.
Gargamel16:53, 20.03.2017
0 0
....a co ze sprawą wydatków na limuzyny?? sprawa już ucichła?? 16:53, 20.03.2017