W samo południe rozpoczęła się manifestacja, która zakończyła tegoroczny cykl wydarzeń związanych z Manifą. Protest o poszanowanie praw kobiet wystartował spod pomnika Józefa Piłsudskiego. Tam zorganizowano także pikietę przeciwko aborcji. Zanim kilkaset manifestujących ruszyło w przemarsz ulicami Starówki, było gorąco.

Manifa 2017 odbywała się pod hasłem "Znowu to samo siostro i mamo", to nie pierwszy marcowy protest w obronie praw kobiet. Pierwszy strajk, w którym mogło wziąć udział nawet 1000 osób, zorganizowano 8 marca.

[ZT]9278[/ZT]

Sobotni protest nieco zmienił formułę. Zamiast pod Kopernikiem, jego uczestnicy zebrali się pod pomnikiem Józefa Piłsudskiego. Stamtąd wyruszyli w spacer, po drodze zatrzymując się kilkaktornie, aby wyrazić swój sprzeciw wobec nietolerancji, rasizmu, homofobii oraz ksenofobicznej i antyeuropejskiej polityce polskiego rządu.

Zanim manifestanci wyruszyli, doszło to przepychanki z protestującymi w zupełnie innej sprawie. Działacze pro life, którzy także spotkali się na Alei Jana Pawła II, mieli ze sobą transparenty przedstawiające zdjęcia martwych płodów. Kiedy próbowano je zasłonić czarnym płótnem doszło niemal do bójki. Sytuacja, na szczęście, szybko się uspokoiła.

Głównym problemem, o którym mówili protestujący, było łamanie praw kobiet. Chociaż nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę, to zdaniem manifestantów, kobiety są ciągle dyskryminowane.

- Poczta polska wydała kolekcję znaczków nazwaną: "Osiągnięcia nauki polskiej". Nie było na nich żadnego wizerunku kobiety! Nawet Marii Skłodowskiej-Curie! - tłumaczyła zebranym Katarzyna Lewandowska. - Musimy dzisiaj szczególnie głośno zaprotestować przeciwko dominacji mężczyzn w społeczeństwie. Musimy zacząć promować udział kobiet w nauce, polityce i sztuce. Dzisiaj edukacja i kultura są systematycznie rozmontowywane przez władze. Władza nie chce myślących samodzielnie! Władza tożsama jest z męskim, białym, heteroseksualnym i właśnie ta władza odpowiadała i odpowiada za m.in. edukację i kulturę!

Podczas przemarszu, pod punktem, w których sprzedają zapiekanki, wspomniano także o rasistowskich zachowaniach, do jakich doszło w Toruniu kilka miesięcy temu. 

- To jest specjalne miejsce. Tutaj w październiku ubiegłego roku kilku studentów z Turcji zostało zaczepionych przez torunian, którzy przez 40 minut szarpali ich i poniżali. Nikt nie chciał im wtedy pomóc! - wspominała Anna Lamers, jedna z organizatorem Manify 2017. - Jeden ze studentów wcześniej był w Toruniu na Erasmusie, to było pięć lat temu. Nikt go wtedy nie zaczepiał. Co się zmieniło przez te pięć lat? Władza!

Frekwencja podczas sobotniego protestu przeszła oczekiwania organizatorów. Według wstępnych szacunków, wzięło w nim udział kilkaset osób.