Zamknij

"To nie pierwszy przypadek, gdy leśnik odbiera sobie życie z przyczyn związanych z pracą"

12:30, 29.02.2016 Wojciech Giedrys
Skomentuj fot.depositphotos fot.depositphotos

Czy nadleśniczy z Tucholi, który oddał do siebie samobójczy strzał, był ofiarą mobbingu w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych?

28 lipca 2015 r. Zbigniew Grugel, nadleśniczy z Tucholi wziął z domu broń i postrzelił się w lesie. W pożegnalnym liście do rodziny napisał: „Kochani, przepraszam, przepraszam, przepraszam (…) Kochani, dzięki wam przeżyłem wiele wspaniałych chwil, miałem okazję spotkać na swej drodze wielu zacnych ludzi, za to wszystko serdecznie dziękuję. Kocham Cię Halinuś! Kocham Was Dzieci i Wnuki. Bądźcie szczęśliwi!” W wyniku powikłań zmarł 20 października 2015 r. Dlaczego targnął się na życie?

Okoliczności śmierci Grugela zbadają śledczy z Prokuratury Rejonowej Toruń Wschód. Po analizie zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, które na początku tego roku złożyła rodzina nadleśniczego, toruńska prokuratura podjęła decyzję o wszczęciu postępowania.

- Postępowanie to pozostaje w stadium początkowym i nie jest prowadzone „przeciwko” - mówi Maciej Rybszleger, szef prokuratury Toruń Wschód. - Jego przedmiotem jest „przekroczenie w okresie od maja 1993 r. do 28 lipca 2015 r. uprawnień przez funkcjonariusza publicznego poprzez znęcanie się psychiczne nad pozostającym w stałym stosunku zależności podwładnym w następstwie, czego targnął się on na życie i zmarł w dniu 20.10.2015 r.”

Grugel był pierwszym szefem Nadleślnictwa Woziwoda, a Kaczmarek - jako dyrektor RDLP w Toruniu - jego zwierzchnikiem. Początki ich konfliktu sięgają w 1993 r. Zaczęło się od wykupu lasu.

„Na terenie, na którym funkcjonowało Nadleśnictwo Woziwoda swój prywatny las posiadała matka Janusza Kaczmarka” - czytamy w zawiadomieniu do toruńskiej prokuratury. „W 1993 roku Janusz Kaczmarek zażądał od nadleśniczego Zbigniewa Grugela, by doprowadził do wykupu tego lasu i włączył go do zasobów Lasów Państwowych. Zbigniew Grugel nie zaakceptował tej oferty i z uwagi na brak środków na wykup lasu odmówił jej przyjęcia. O sprawie dowiedzieli się jednak przełożeni Janusza Kaczmarka, o co ten miał za złe swojemu podwładnemu. Od tego czasu zaczęły się ze strony dyrektora szykany w stosunku do Zbigniewa Grugela”.

Spór miał wiele wątków. Ocierał się o prokuratury oraz sądy. W 1999 r. Kaczmarek skierował do bydgoskiej prokuratury okręgowej zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Grugela. Kontrola Najwyższej Izby Kontroli - na wniosek dyrektora RDLP - w Nadleśnictwie Woziwoda w 1998 r. wykazała m.in. prowadzenie nieefektywnej gospodarki leśnej. Jednak po trwającym cztery lata procesie Grugel został uniewinniony.

„Pomimo wyroku uniewinniającego, Zbigniew Grugel nie otrzymał przeprosin ani osobiście od oczerniającego go Janusza Kaczmarka, ani też na łamach czasopism, w których uprzednio upublicznione zostały fałszywe, jak się okazało, zarzuty wobec niego” - czytamy w zawiadomieniu.

Konflikt miał różne oblicza. Dotyczył również drobniejszych kwestii, jak choćby wyjazdów Grugela na posiedzenia zarządu głównego Polskiego Towarzystwa Leśnego. Na jeden z wyjazdów Grugel dostał zgodę, lecz „otrzymał ją tego dnia, w którym odbywało się posiedzenie” - czytamy w zawiadomieniu. „Na kolejną prośbę dyrektor wyraził zgodę, ale nie zgodził się na skorzystanie z samochodu prywatnego w ramach delegacji, mimo że innym pracownikom w takich samych sytuacjach zgody udzielał”.

„Należy także podnieść, że nie bez znaczenia było to, że Janusz Kaczmarek różnił się ze Zbigniewem Grugelem poglądami politycznymi. Janusz Kaczmarek był bowiem członkiem AWS a Zbigniew Grugel członkiem SdRP, posłem tej partii na Sejm RP, a także aktualnym radnym do Rady Miasta Tuchola” - czytamy w zawiadomieniu do prokuratury.

Co jednak spowodowało, że Grugel targnął na swoje życie. W liście pożegnalnym nadleśniczy napisał: „Jestem osaczony przez pana Janusza Kaczmarka i jego sforę. Nic nie dały moje działania i informowanie kolejnych dyrektorów generalnych Matusiaka i Wasiaka o mobbingu, jaki uprawia od lat Kaczmarek w toruńskiej dyrekcji (…) Żyłem ciekawie, uczciwie ale nie mam już siły, jestem zaszczuty przez p. J.Kaczmarka”.

Kroplą, która przepełniła czarę, był wyrok Sądu Rejonowego w Tucholi. Grugel został uznany za winnego podrobienia podpisu pod skargą do Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych. Nadleśniczy się nie przyznał do tego czynu. Co więcej, opinie biegłych grafologów nie były jednoznaczne. Wyrok zapadł 27 lipca. Następnego dnia Grugel dokonał samopostrzału.

Na początku sierpnia dzieci Grugela - Tomasz, Monika i Jarosław - wydały oświadczenie, które zostało opublikowane m.in. przez lokalne media w Tucholi. Dzieci nadleśniczego piszą: „chcemy poinformować o znalezieniu listu, którego treść wskazuje na to, że targnięcie się na życie naszego Taty Zbigniewa Grugela spowodowane było zachowaniami mobbingowymi pana Janusza Kaczmarka, dyrektora Regionalnej Dyrekcji LP w Toruniu”.

 „Nie możemy dalej milczeć i chcemy powiedzieć, że przez kilkanaście lat nasz Tata był mobbingowany i prześladowany przez pana Janusza Kaczmarka, był wręcz osaczony, o czym wielokrotnie informował urzędujących dyrektorów generalnych LP w tym obecnego pana Adama Wasiaka”.

- Do zakończenia postępowania nie będę tej sprawy komentować - mówi Janusz Kaczmarek, dyrektora Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu.

Ale już w sierpniu 2015 r. zaprzeczał, jakoby mobbował swojego podwładnego. Wytoczył rodzinie nadleśniczego proces cywilny o zniesławienie. W ub.r. dyrektor RDLP w Toruniu zaprezentował swoje stanowisko. Odniósł się również do oświadczenia wydanego przez dzieci nadleśniczego.

„Treść przedmiotowego oświadczenia, jak i listu, jest całkowicie pozbawioną podstaw próbą przypisania mi odpowiedzialności za tragiczne zdarzenie, które miało miejsce z udziałem Pana Nadleśniczego” - pisze Kaczmarek. „Faktem jest, iż relacje służbowe między nami w pewnych okresach nie należały do łatwych, jednakże zawsze były one merytoryczne”. 

Szef lasów państwowych w Toruniu wskazuje, że kontakty na linii dyrektor – nadleśniczy, a zwłaszcza kwestie sporne, formułowane były pisemnie lub prezentowane w obecności osób trzecich, a nawet protokołowane. „Tak kształtujące się relacje służbowe były poprawne i z całą pewnością  nie wyczerpywały znamion mobbingu” - wskazuje Kaczmarek.

„W ostatnim okresie relacje między nami, tj. od czasu objęcia przez Pana Zbigniewa Grugela stanowiska Nadleśniczego Nadleśnictwa Tuchola układały się wręcz wzorcowo” - pisze w stanowisku dyrektor RDLP i podkreśla, że nie zainicjował sprawy dotyczącej podrobienia podpisu na dokumencie. „Insynuowanie przez Rodzinę Pana Zbigniwa Grugela mojego związku ze sprawą toczącą się w Sądzie Rejonowym w Tucholi, jak i posądzenie mnie o mobbing jest szokującym nadużyciem (…) Jest mi osobiście przykro, że to tragiczne zdarzenie przez członków Rodziny Pana Nadleśniczego Zbigniewa Grugela zostało przedstawione w taki sposób”.

Po śmierci Grugela w środowisku leśników zawrzało. W czasopiśmie „Las Polski” ukazał się pełen emocji list Andrzeja Głuszka z Nadleśnictwa Myszyniec: „To nie pierwszy przypadek, gdy leśnik odbiera sobie życie z przyczyn związanych z pracą. Ale co byśmy przy tym nie mówili każde takie zdarzenie to o jedna śmierć za dużo. „Sygnały zmierzające do poprawy funkcjonowania organizacji idące z dołu odbijają się jak groch od ściany. Jednym słowem gęby pełne frazesów, a praktyka zupełnie inna”.

Toruńscy śledczy  przesłuchali już w charakterze świadka żonę nadleśniczego. W planach są przesłuchania kolejnych osób m.in. Janusza Kaczmarka, dyrektora Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu. Do tematu wrócimy. 

(Wojciech Giedrys)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%