Co stanie się z modernistycznym gmachem po dawnym kinie Grunwald? Wiemy, jak skończyło się spotkanie projektanta z miejskim konserwatorem.
Piątkowe spotkanie poświęcone budynkowi dawnego kina Grunwald było kolejnym pomiędzy projektantem reprezentującym dewelopera - firmę Budlex - a miejskim konserwatorem zbytków. Do tej pory strony nie mogły dojść do porozumienia w sprawie losów tego obiektu na zbiegu ul. Warszawskiej i Woli Zamkowej, gdzie toruński deweloper - firma Budleks - planuje biurowiec.
Projektant wraz z inwestorem opowiadali się za rozbiórką budynku z lat 30. XX w. wpisanego do gminnej ewidencji zabytków, a konserwator zabytków twardo stał na stanowisku, że należy go pozostawić i możliwa jest jego - mniej lub bardziej idąca - adaptacja. Do przełomu w tej sprawie doszło podczas kolejnych, piątkowych negocjacji.
[ZT]2808[/ZT]
- Nastąpił przełom - mówi Mirosława Romaniszyn, miejski konserwator zabytków. - Nie mówimy już o wyburzeniu budynku. Z tak wypracowanym konsensusem, co do kierunku, projektant ma teraz iść do swojego inwestora i wrócić z bardziej szczegółowym pomysłem.
Co projektant pokazał miejskiemu konserwatorowi zabytków? Przedstawił kilka wariantów, zakładających m.in. rozbudowę budynku dawnego kina. Romaniszyn podkreśla, że zachowane w całości mają być dwa fronty kompleksu - od strony ul. Warszawskiej i Woli Zamkowej.
- Oczywiście możliwa będzie wymiana tynku i drobne modyfikacje, które jednak nie powinny zatracić charakteru późnomodernistycznej prostoty tego kompleksu - wskazuje Romaniszyn. - W moim przekonaniu propozycja projektanta jest za masywna i może doprowadzić do takiego stanu, że proporcje starego do nowego spowodują dominację nowego nad starym. Nowa część powinna być obramieniem dla starej, a nie elementem dominującym.
Jednym z pomysłów projektanta jest także nadbudowa obiektu o dwie nowe kondygnacje.
- To za dużo - podkreśla miejski konserwator zabytków. - Moja sugestia jest taka, żeby powstały one w tylnym trakcie. Teren za budynkiem schodzi nieco w dół. W ten sposób da się utrzymać proporcje. To powinna być delikatniejsza konstrukcja, która nie zdominuje ani w sensie konstrukcyjnym, ani w sensie materiałowym istniejącej bryły.
Jak te negocjacje wyglądają z perspektywy projektanta? Udało nam się skontaktować z Rafałem Mysiakiem, architektem, który zajmuje się projektem na zlecenie Budleksu.
- Decyzja jeszcze nie zapadła, a rozmowy jeszcze trwają - mówi Mysiak. - Inwestor nie powiedział wprost, że jest przekonany do tego, aby zburzyć ten obiekt. To jest jedna z propozycji. Dla nas byłaby to szansa pokazania nowej architektury w centrum Torunia. Z jednej strony mamy Jordanki, które witają wjeżdżających do miasta od strony ul. Chełmińskiej, a z drugiej strony mielibyśmy - od ul. Warszawskiej - nowoczesny obiekt zapraszający na Starówkę.
Mysiak podkreśla jednak, że zarysowują się punkty styczne między stronami. - Rozmowy z panią konserwator mają na celu uchwycenie tych elementów budynku, które są ważne i typowe dla modernizmu - mówi architekt. - Chodzi o ich pozostawienie i skorupy obiektu. Taki obraliśmy kierunek.
W tym tygodniu Mysiak będzie rozmawiać o wizji biurowca z architektem miejskim i miejskimi urbanistami.