Do niecodziennej sytuacji doszło w środę przed godziną 12:00 w jednym z toruńskich tramwajów z udziałem kontrolerów i pasażerki. Kobieta, która opisała całą sytuację na grupie społecznościowej twierdzi, że kontroler... podpisał się za nią.
Czytelniczka podzieliła się tą informację w grupie na Facebooku.
- Godzina 11:50, wsiadam przy przy ul. Odrodzenia i próbuję zakupić bilet w aplikacji mobilnej - nie mam drobnych, a odpowiednia ilość środków w aplikacji jest. Pokazuje się błąd aplikacji, który pokazuje tzw. kontrolerom. Oczywiście ich to nie obchodzi - pisze Czytelniczka.
Jak dalej dodaje, wypisując mandat, panowie chcieli dowodu, jednocześnie żartując z niej, twierdząc, że nie potrafi z niego korzystać.
- Jeszcze potrafili zażartować, czy to mój telefon, bo nie umiem z niego korzystać. Powiedziałam, że mandatu nie przyjmę. Nie otrzymałam nic. Najciekawsze jest to, że kontroler w miejscu mojego podpisu zrobił to za mnie. Nie mogłam nawet zrobić zdjęcia. Czy warto pisać w tej sprawie skargę? Pociągnąć to gdzieś dalej? Nie dość, że ośmieszają przy ludziach, to doprowadzają do sytuacji, że czujesz się jak złodziej - zaznacza kobieta.
Pod jej postem od razu pojawiło się sporo komentarzy innych Czytelników, którzy wspierają ją i zalecają działanie dalej.
Do sprawy wrócimy. O komentarz do całej sytuacji poprosiliśmy również urząd miasta, który od 31 października sprawuje pieczę nad kontrolerami MZK.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz