Choć pytanie postawione w tytule artykułu wydaje się banalne, w praktyce odpowiedź na nie wcale nie jest prosta. Mówiąc maksymalnie fachowym językiem: to zależy. A od czego zależy? Okazuje się, że czynników, które wpływają na to, czy zarabia się dość, czy wciąż za mało, żeby dostać kredyt, jest wiele, a nie wszystkie są oczywiste.
Dla banku i firmy pożyczkowej poza samą wysokością dochodu bardzo istotne jest też, żeby był to dochód stabilny. Właśnie dlatego banki wprowadzają w swoich obliczeniach różne współczynniki i żeby je ustalić, pytają o formę zatrudnienia (własna działalność, umowa o pracę, o dzieło, zlecenie, kontakty itd.) oraz branżę. To, co wskaże klient w tych dwóch polach, może zredukować efektywny dochód nawet o ponad ¾. Owszem, może się to wydawać mocno niesprawiedliwe, jednak bank i firma pożyczkowa dbają przede wszystkim o to, żeby udzielać takich kredytów, które później wyegzekwują.
Kolejny czynnik, który może wpłynąć na wartość efektywnych zarobków, to ocena kredytowa. Rating potencjalnego kredytobiorcy ma duże znaczenie – im gorsza jest historia kredytowa (należy przy tym pamiętać, że w praktyce pusta historia również jest dla banki zła), tym wyższych zarobków wymaga instytucja finansująca. Problemem są tu jednak niektóre algorytmy oceniające wiarygodność kredytową. Mają one bowiem poważną wadę projektową: o ile niektóre banki sprawdzają ocenę przyznaną klientowi, to inne sprawdzają tylko obecność wpisów. To znaczy, że ktoś, kto zadbał o swoją wiarygodność, jest dla banku gorszym klientem, ponieważ po prostu ma wpis – nie każdy bank weryfikuje treść wpisów, więc nawet wysokie zarobki mogą nie pomóc.
W teorii widełki wieku dla kredytobiorców są szerokie, w praktyce jednak mogą wpływać na graniczne parametry kredytu. Dotyczy to szczególnie kredytów hipotecznych, których okres spłaty jest bardzo długi. Choć w tych rachunkach wysokość dochodu nie jest ujęta wprost, nietrudno dojść do wniosku, że w przypadku starszych klientów bank będzie dążył do skrócenia okresu kredytowania, a to będzie oznaczało wyższą ratę miesięczną i stąd żądanie większej zdolności kredytowej. Trochę inaczej wygląda to w przypadku pożyczek pozabankowych, gdzie faworyzowani są klienci w średnim wieku, i to do tego stopnia, że w wielu firmach pożyczkowych podniesiono dolną granicę wieku, w którym w ogóle można ubiegać się o finansowanie.
Na wysokość wymaganych zarobków pośrednio będzie też wpływał rodzaj i wielkość zabezpieczenia. W najlepszej sytuacji są tu osoby ubiegający się o kredyt hipoteczny, ewentualnie samochodowy, bo ich zabezpieczeniem jest fizyczny majątek. Pożyczki bez zabezpieczeń lub z poręczycielem są wyceniane wyżej, a to znaczy, że wypłata klienta musi starczyć na pokrycie wyższego oprocentowania. Tutaj już różnice nie są olbrzymie, jednak jeśli przyjrzeć się im z perspektywy wartości kredytów, to nie da się ich przeoczyć. Należy jednak przy tym pamiętać, że także niektóre formy zabezpieczeń zmieniają realną wartość w czasie, więc bank ma pewną swobodę w ustaleniu kryterium minimum dochodowego – może wziąć pod uwagę bieżącą wartość zabezpieczenia albo uwzględnić w rachunkach utratę jego wartości w czasie. To ostatnie jest zresztą mechanizmem wykorzystywanym od czasu do czasu, by uzależnić wycenę kredytu od wprowadzenia dodatkowych zabezpieczeń.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz