Zamknij

"Kundli nikt nie chciał." Posłanka z Torunia oddała psy do schroniska

12:23, 21.05.2019 AJ Aktualizacja: 09:53, 22.05.2019
Skomentuj Fot. Redakcja Fot. Redakcja

"Kundli nikt nie chciał". Posłanka z Torunia oddała psy do schroniska

Jak informuje Fakt Czarna i Mamba, dwie  suczki Joanny Scheuring-Wielgus, trafiły do schroniska w Toruniu pod koniec 2016 roku. Potrzebne dokumenty podpisał jej mąż Piotr Wielgus.

Gazeta dotarła do osoby z otoczenia posłanki. Jej zdaniem miała dom z ogrodem, ale nie było jej stać na spłatę kredytu, więc przeprowadziła się do mieszkania.

- Chyba po prostu nie chciało jej się nimi zajmować - mówi "Faktowi".

Kundli" – jak je określiła posłanka – "nikt ze znajomych nie chciał". Do sprawy  na Facebooku odniosła się sama Joanna Scheuring- Wielgus.

- 'Afera' dotyczy tego, że blisko 3 lata temu zamiast przywiązać do drzewa, uśpić lub zostawić na autostradzie – co niestety się zdarza – znalazłam moim ukochanym psiakom Czarnej i Mambie dom w dobrym schronisku dla zwierząt. Zrobiłam to między innymi dlatego, że od 20 lat cierpię na alergię (nie od 2 jak pisze autorka tekstu)" - napisała posłanka. W dalszej części dodała, że decyzja o oddaniu psów była "dramatyczna". Dodała też, że dokonywała wpłat na rzecz schroniska.

Na szczęście psy oddane przez Scheuring- Wielgus znalazły już nowy dom. A wy co myślicie o zachowaniu posłanki?

[ALERT]1558507010693[/ALERT]

(AJ)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(16)

kundelkundel

14 1

A ja po krętactwach tej pani poseł czuje się jak skopany kundel! a jak się czują rodzice dzieci niepełnosprawnych po takich słowach D. Tuska, gdy był premierem cyt.:
W żadnym kraju nikt nie zbuduje systemu, w którym każdy otrzyma jakieś świadczenia z tego tytułu, że zajmuje się dziećmi.
A mówił to z wielkim przekonaniem o słuszności tych słów Tusk.
09:04, 22.05.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

fałszfałsz

17 1

Nadchodzi mordor! Pełna przejrzystość w zachowaniu pani szojring.Tak samo traktuje niepełnosprawnych, instrumentalnie. Pieski się znudziły, bo kundle? więc, won! I jeszcze ta czelność, że mogła je wywieżć do lasu, wypędzić, itd.. Biedroń maltretował matkę i młodszego brata, posłanka jest za mordowaniem dzieci poczętych, a nienarodzonych. Jej szef lider wiosny zapowiada eutanazję. 09:10, 22.05.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Nasz głosNasz głos

8 6

Zbliżają się wybory więc musimy dokonać właściwego wyboru. My wybieramy KONFEDERACJĘ przynajmniej ta partia nie pozwoli na bezprawne przejęcie przez amerykańskich Żydów naszego majątku ( ustawa 447 w sprawie majątku który nie ma spadkobierców) 09:21, 22.05.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

A ta takaA ta taka

3 1

porządna ,bo z PIS?
<<<"Stymulowano moim życiem. Miałam być grzeczna i posłuszna. Gdy stawiałam opór, nie dostawałam leków na sen. Nie potrafiłam już tego znieść bez znieczulenia. Nauczyłam się udawać i zachowywać pozory." Beata Boros-Burlingo, nim wstąpiła do PiS, przez lata służyła mafii.
17 września 2018 r. do władz Prawa i Sprawiedliwości w Olsztynie wpływa pismo od mężczyzny podpisanego jako ?wyborca?. W lewym górnym rogu tego dokumentu widnieje napis: ?POUFNE?. "Wyborca" pisze o tym, że członkini PiS i kandydatka tej partii na radną oraz wójta gminy Elbląg w październikowych wyborach samorządowych, Beata Boros-Burlingo, może być zamieszana w aferę SKOK Wołomin.

?Wyborca? swój donos argumentuje troską o wyborczy wynik kandydatów Prawa i Sprawiedliwości. Partia to pismo ignoruje.

Jedenaście dni później w internecie anonimowy użytkownik, podpisany jako ?tłumacz?, sprawę stawia jasno: ?Pani Beata Boros-Burlingo jest bez dorobku, ale za to z kilkumilionowym długiem w SKOK Wołomin i nie tylko. Jak PiS, partia czystych rąk, może tak oszukiwać wyborców i wystawiać takich kandydatów??.

Pytania nie przedostają się do opinii publicznej. Beata Boros-Burlingo w wyborach staje do boju jako kandydatka partii rządzącej.>>> 09:32, 22.05.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

dalszy ciągdalszy ciąg

1 2

<<Retrospekcja
Nie jest łatwo odtworzyć życiorys Beaty Boros-Burlingo. Staramy się z nią spotkać, ale mimo wielu prób, nie udaje nam się jej do tego przekonać. Co jakiś czas odpisuje nam za to na smsy. W wiadomościach częściowo potwierdza nasze ustalenia dotyczące jej zawiłej biografii.

Docieramy do listu oraz dokumentów, które w 2017 r. przedstawiła w Stowarzyszeniu św. Michała ? organizacji zajmującej się ofiarami afery SKOK Wołomin. W liście sama przedstawia się jako ofiara procederu wyłudzania pieniędzy.

Równocześnie pisze: ?Żyłam w przemocy ekonomicznej ponad 20 lat. Przez ostatnie 15 miałam swoich ?aniołów stróżów?, generowałam zyski, prowadziłam z sukcesami obciążające i trudne sprawy. Nie wiedziałam jednak, że tkwię w ?układzie zamkniętym?, który ma do mnie instrukcję obsługi?.

Przeszłość Boros-Burlingo częściowo zna jej znajomy, który prosi o anonimowość. - Ona przez lata miała związki z tzw. złymi ludźmi. Była kobietą mafii z aspiracjami rachunkowymi, kimś w rodzaju księgowej. Ale też po prostu damą do towarzystwa. Zanim wybuchł SKOK Wołomin, kręciła się wokół ludzi związanych z aferą piłkarską i wokół szczecińskiego gangstera Stanisława P. Tyle wiem - twierdzi nasz informator.

W jednym z smsów Boros-Burlingo nam to potwierdza. Pisze enigmatycznie, że w życiu ?przeszła przez wszystko: worek i rozporek? i przyznała, że miała związki z Marianem Dziurowiczem oraz ze wspomnianym przez naszego rozmówcę Stanisławem P.

Marian Dziurowicz, już nieżyjący, w latach 1995-1999 był prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej, a jego syn Piotr w 2005 r. przyznał się do handlu wynikami kilkudziesięciu meczów, ujawniając tym samym skalę afery korupcyjnej w polskim futbolu. Z dokumentów, które widzieliśmy i które zostały przekazane prokuraturze, wynika, że do pracy na rzecz rodziny Dziurowiczów wciągnęła Beatę Boros-Burlingo współpracowniczka seniora rodu.

W 2002 r. ta sama osoba namówiła ją do prowadzenia postępowań podatkowych firm Stanisława P., którego kariera naznaczona jest spektakularnymi aferami.

Tuż przed wybuchem stanu wojennego wraz z rodziną P. uciekł do USA, skąd wrócił w 1989 r. jako posiadacz fortuny. W wolnej Polsce zaczął od produkcji win musujących, a potem założył kolejne biznesy. W 1999 r. został aresztowany, bo zdaniem prokuratury wyłudził 30 mln zł w ramach zwrotu podatku VAT. Wyszedł na wolność za najwyższym wówczas poręczeniem majątkowym ? 16,5 mln zł. W tej sprawie nigdy nie został skazany, ponieważ ciągnęła się tak długo, że się przedawniła.

W pewnym momencie Stanisław P. zamieszkał wraz z rodziną w USA i przestał stawiać się przed sądami w Polsce. W 2015 r. zwłoki jego syna znaleziono na Florydzie. Zostały porzucone w bagażniku porzuconego samochodu. Do dziś policja nie wyjaśniła okoliczności jego śmierci.

Stanisław P. w Polsce prowadził wystawne życie ? swoim dzieciom kupował drogie samochody, a sam jeszcze w latach 90. kupił pałac nad jeziorem Miedwie. To właśnie tam ? jak w wynika z jej opowieści - przez jakiś czas mieszkała Beata Boros-Burlingo.

- Jej ówczesne życie było bardzo barwne ? mówi jeden z naszych informatorów.>> 09:36, 22.05.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

GośćGość

11 2

Strach pomyśleć, co by zrobiła z niepełnosprawnym dzieckiem. Chyba wiadomo co by zrobiła, gdyby wiedziała o "problemie" w ciąży. Raz broni psów, raz je oddaje. Ma od 20 lat alergię, ale kupując psy o tym nie wiedziała. 09:56, 22.05.2019

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

GośćGość

3 0

Przecież ona nic nie wie, ma w du...e nas zwierzęta i las liczy się tylko hajs a teraz najlepiej euro dlaczego startuje w Warszawie bo nikt w Toruniu nie odałby na naią głosu oni są tacy cwani a my naiwni 23:03, 22.05.2019


przebarwieniaprzebarwienia

5 1

Dzięki m.in. internetowi może nawet dość szybko namierzyć oszustów, krętaczy, cwaniaczków ( takich jak Szojringowa), bandytów ( jak ten-pobił kobietę na Bydgoskim). Tak samo jak weryfikować tych, którzy po latach nagle zaczną przypominać doznane krzywdy. Jestem za karaniem, najbardziej surowym wszelkich czynów pedofilskich jak też molestowania, kimkolwiek są sprawcy. Podobnież za zasądzaniem odszkodowań ofiarom tych bestialskich czynów. Jednakże sugeruję elementarną ostrożność, gdyż jest to okazja nie tylko do bezpodstawnych oskarżeń oraz wyłudzeń. To możliwość spotwarzenia ludzi uczciwych.
W trakcie pobytu w USA byłem świadkiem wypadku autobusu, którym jechałem. Przed dojazdem do buscenter na Brooklynie nasz autobus uderzył w tył gwałtownie zmieniającego pas dostawczaka. Huk. gwałtowne hamowanie, kilku z nas trochę poleciało do przodu. Stop. Pasażerowie wylegli, nie widać, aby komukolwiek się stało poza zdenerwowaniem i rozdrażnieniem, że się spóźnimy. Raptem, gdy zawyły syreny samochodów ( tam do wypadku jadą na wyścigi; policja, straż, ambulanse medyczne), wielu z moich współpasażerów raptem ...legło na trotuarze, przyjmując bolesne miny, aby za chwilę zgłaszać przybyłym ratownikom medyczny, strażakom oraz policjantów doznane urazy pokazując na głowy, szyje, kręgosłupy. po kilku minutach ujrzałem, jak ratownicy medyczni zakładali im kołnierze ortopedyczne, owijali folią termiczną. Byłem ta wielką poczwarką- mistyfikacją zaskoczony. Na pytanie policjanta, czy nic mi nie jest, odpowiedziałem szczerze, że nie, nie potrzebuję pomocy. Licznie przybyłe karetki kładły na nosze tych przed chwilą zdrowo stojących ludzi i odwoziły do najbliższego hospitalu. Sympatyczna policjantka upewniwszy się, że mi naprawdę nic nie jest, nie dolega podprowadziła do podstawionego busika, który takich jak ja odwiózł na buscenter, skąd udałem się do wujostwa w Fort Hamilton. Tamże wytłumaczono mi w czym rzecz. Otóż takie zdarzenie jest okazją, aby wyciągnąć od ubezpieczyciela linii autobusowej co najmniej kilka $$ odszkodowania. Ordynarne wyłudzenie, trudne do udowodnienia.
Wczoraj przeczytałem, że pewien wrocławski informatyk i pisarz przypomniał sobie, jak to przed wielu laty, będąc w Niższym Seminarium Duchownym w Legnicy był molestowany przez znanego, zasłużonego hierarchę. I co się okazuje, takiego kogoś nigdy w tamtejszym seminarium nie było w okresie, na który onże wskazuje.
Teraz będziemy co rusz słyszeli o takich naciągaczach.
Przy okazji; Borusewicz, Bujak, Celiński-dawni działacze podziemnej Solidarności po ponad 40 latach zaczęli ochoczo sobie odświeżacz pamięć, że ze zmarłym ks Jankowskim z Gdańska było coś nie tak. Zadziwiające. W taki razie co np. powie A. Michnik, którego syna właśnie ten ksiądz ochrzcił w stanie wojennym?
10:26, 22.05.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

głos do naszgłos do nasz

1 3

tylko lista nr4, glos na inne, strata! 13:44, 22.05.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

do gościado gościa

2 2

wiadomo co? można się domyślać, że wycieczka do jej kumpla Verhofstadta, aby tam w Belgii poddać eutanazji. 13:46, 22.05.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

kundlekundle

3 0

Hau, hau! My kundelki; Mamba i Czarna, które znudziły się pani poseł Szojring czekamy w schronisku na jej wpłaty za nasze utrzymanie.I na nic jej puste gadanie w telewizorniach i zeitungach. jak ta:
Dziś próbowała ratować swój wizerunek. W rozmowie z gazeta.pl powrócił temat oddania psów do schroniska. Pytana przez dziennikarza o to, czy wpłacała jakieś kwoty na schronisko, do którego oddała swoje psy, potwierdziła. Jednak nie potrafiła podać żadnej kwoty i zasłaniała się... niepamięcią.
Pytana o to, czy posłanka będzie przeznaczać jakieś kwoty na to schronisko, odpowiedziała
- Nie wiem, nie zastanawiałam się nad tym.... - stwierdziła Scheuring-Wielgus.
- 20 tys. zł to był pewnie koszt utrzymania tych psów przez trzy lata - zauważył dziennikarz.
- To pewnie gdybym się dostała do europarlamentu... to mogłabym taką kwotę wpłacić... - powiedziała kandydatka Wiosny.
Biedroń wurzucał matke z domu, a Szojringowa psy oboje warci siebie! I żaden Timmermansik tego nie odwróci! hau, hau!
14:22, 22.05.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

kto tak poszczekuje?kto tak poszczekuje?

1 2

na Panią Poseł?Znaleźli się obrońcy piesków mający pewnie sporo za uszami w tym np. obronę pedofilii? Czy, o podoba wam się prowadzenie różańca w Radiu Maryja, przez tego człowieka? ....To się nie mieści w głowie! Szokujące ustalenia reporterów "Czarno na białym" w głośnej sprawie księdza z Tylawy. Ksiądz skazany za molestowanie dziewczynek wciąż pełni posługę kapłańską! Ale to nie wszystko! Okazuje się, że zasiada także w kapitule dla zasłużonych duchownych.

Ksiądz-pedofil, którego bronił Piotrowicz, dalej odprawia mszeKsiądz-pedofil, którego bronił Piotrowicz, dalej odprawia msze3ZOBACZ ZDJĘCIA
Ksiądz-pedofil, którego bronił Piotrowicz, dalej odprawia msze 123RF
Ksiądz Michał M. w 2004 r. został skazany za molestowanie sześciu dziewczynek. "Brał je na kolana, wkładał ręce pod bluzkę i dotykał piersi, wkładał rękę do majtek i dotykał krocza, całował w usta z penetracją językiem jamy ustnej, wkładał palec do pochwy, dotykał nóg powyżej kolan" - cytowała ustne uzasadnienie wyroku 25 czerwca 2004 r. "Gazeta Wyborcza".
- Nie były to działania wypływające z jakichkolwiek przyczyn chorobowych, lecz zachowania dewiacyjne, pedofilne typu zastępczego - mówił sędzia Piotr Wójtowicz. Reporterzy "Czarno na białym" zbadali dalsze losy okrytego niesławą duchownego. Okazuje się, że ksiądz-pedofil w dalszym ciągu odprawia msze. Oprócz tego zasiada w brzozowskiej kapitule kolegiackiej, a w Radiu Maryja prowadzi modlitwę różańcową... Jak to możliwe?

Molestującego dziewczynki księdza z Tylawy bronił Piotrowicz i kuria

Michał M. to proboszcz, o którym ówczesny prokurator rejonowy w Krośnie (prokuratura pierwotnie umorzyła sprawę M.), Stanisław Piotrowicz mówił, że "dzieci spontanicznie przybiegały do niego, obejmowały go". - On również dzieci przytulał do siebie, głaskał. Zdarzało się tak, że pocałował - relacjonował Piotrowicz w 2001 r., który dziś tłumaczy, że to nie on podejmował decyzję o umorzeniu, ale podległy mu prokurator. Ale nie tylko obecny poseł PiS bronił duchownego... Robiła to też kuria kierowana przez abp. Józefa Michalika. Hierarcha w 2001 r. wysłał do parafian list w obronie Michała M. "(?) konfratrzy i parafianie, którzy znają lepiej środowisko niż wrogie Kościołowi i depczące prawdę gazety lub osoby, nie stracą zaufania do swego proboszcza, ale okażą mu bliskość przez gorliwą modlitwę" ? napisał wtedy.

- Dla mnie to jest potwór, to jest człowiek, który nigdy nie powinien pracować z dziećmi. On szukał ofiar, on szukał cały czas ofiar. Brał na kolana, ściskał, aż się trząsł. Tak mocno przytulał, że aż się trząsł. Aż mu się kolor skóry zmieniał - opowiada w "Czarno na białym" jedna z kobiet, która zeznawała w sprawie księdza z Tylawy.

Ksiądz o dziewczynkach: Bywały u mnie, czasem się tam pomogłem umyć

Reporterzy programu dotarli do duchownego, który nigdy nie odwołał się od wyroku. Ten nie widzi w swoim postępowaniu nic złego. - Nieraz jak odwoziłem, to się zdarzało, że ktoś tam dzióba dał na pożegnanie. No cóż, no ludzka rzecz, normalnie - opowiada ksiądz Michał. ? Trafiło, że i w usta - dodaje. Kapłan kąpał małe parafianki. Jak dziś o tym mówi? - Ja z dziećmi byłem bardzo na stopie takiej przyjacielskiej, a nie takie głupoty przecież. Bywały u mnie, czasem się tam pomogłem umyć - powiedział ksiądz. ? Ja po rodzinnemu podchodziłem zawsze do parafian od początku - dodał.

Ksiądz Michał M. w dalszym ciągu odprawia msze, oprócz tego zasiada w brzozowskiej kapitule kolegiackiej. Mogą w niej zasiadać "tylko kapłani odznaczający się (...) prawością życia i ci, którzy wykazali się wcześniej chwalebnym posługiwaniem w Archidiecezji". Co tydzień prowadzi też różaniec w Radiu Maryja. Władze Radia Maryja i Telewizji Trwam zapytane, czy nie przeszkadza im przeszłość księdza, do tej pory nie odpowiedziały.

Jak przypominają reporterzy "Czarno na białym", w świetle prawa świeckiego wyrok uległ zatarciu, ale w świetle wytycznych kościelnych Jana Pawła II z 2001 r. osoba o takiej przeszłości powinna zostać na stałe zwolniona z posługi kościelnej, bądź wykluczona ze stanu duchownego. "Nie będzie mógł odprawiać publicznie Mszy świętej i udzielać sakramentów. Otrzyma polecenie, by nie nosić stroju duchownego i nie przedstawiać się jako kapłan" - zapisano w instrukcji. O to, dlaczego skazany za pedofilię Michał M. dalej jest księdzem reporterzy zapytali abp. Józefa Michalika, ówczesnego metropolitę przemyskiego i przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski do 2014 r., ale odpowiedzi nie uzyskali. (Źródło: TVN24) 14:31, 22.05.2019

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

MiaMia

1 0

Tej tyrady nie da się czytać. Póki co to jest artykuł o psach pani poseł oddanych do schroniska a nie o księżach pedofilach.No, ale każda okazja jest dobra aby pisać nie na temat prawda?:) 15:06, 22.05.2019


MiaMia

5 0

Ciekawe. To te pieski jakieś wiekowe były czy co?. Skoro pani Wielgus cierpi od 20 lat na alergię to rozumiem ,ze pieski znalazły się u niej zanim zaczęła na tę alergię cierpieć? Chyba nie chce powiedzieć, ze została właścicielką piesków jak tę alergię miała, bo byłoby to wielce nierozsądne. Co ta pani opowiada to czasami. Wielu moich znajomych ma czworonogi, ale nie wyobrażam sobie aby oddali je do schroniska nie wiem jakiego dobrego. Jak by ich sytuacja życiowa zmusiła to robiliby wszystko aby oddać je w dobre ręce.No , ale mam wrażenie,ze różne pomysły pani poseł są według niej zawsze trafione chociażby oceniane były przez innych jako beznadziejne. Tak tez sprawa się ma jeżeli chodzi o politykę:) 15:02, 22.05.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

putinputin

1 1

da! tak toczno! zielonyje ludki uże gatowe! 17:40, 22.05.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

kundelkundel

4 0

Nie tylko ja tak poszczekuję.cyt.: Organizacje broniące praw zwierząt: Fundacje: Mondo Cane i VIva! oraz OTOZ Animals wyraziły w środę oburzenie postawą posłanki Joanny Scheuring-Wielgus, która oddała swe dwa psy do schroniska. Skierowały w tej sprawie list otwarty do szefa Wiosny Roberta Biedronia. 21:23, 22.05.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%