Koniec Czasu Mieszkańców. Teraz czas na MyToruń

Radni Czasu Mieszkańców Maciej Cichowicz i Sylwia Kowalska oraz znany toruński przedsiębiorca Maciej Karczewski - ta trójka ogłosiła dziś powstanie nowego projektu politycznego. My Toruń zastąpi Czas Mieszkańców. Jaki ma program dla Torunia?

W październikowych wyborach samorządowych nie wystartuje już komitet Czas Mieszkańców, który w mijającej już kadencji wprowadził do rady miasta czworo rajców i był w opozycji do koalicji Czasu Gospodarzy, PO i PiS. Jego miejsce zajmie nowy projekt polityczny My Toruń o znacznie szerszej formule i otwierający się na większą liczbę środowisk niż Czas Mieszkańców.

Kampanię samorządową My Toruń - taką nazwę nosi nowy komitet - w poniedziałkowe południe w hotelu Filmar otworzyli radni Czasu Mieszkańców Sylwia Kowalski i Maciej Cichowicz oraz znany toruński przedsiębiorca Maciej Karczewski. Na razie jednak nie zdradzają, kto będzie kandydatem komitetu na prezydenta Torunia i kto wystartuje na listach do rady miasta. Jedno jest pewne: jedna z trzech osób prezentujących nowy projekt powalczy o fotel prezydenta Torunia. A na listach pojawią się przedsiębiorcy, naukowcy i artyści.

- Czas Mieszkańców powstał cztery lata temu w wyniku ogromnego niezadowolenia na aktualną politykę miejską - mówi Kowalska. - Przygotowaliśmy wtedy program, który był odpowiedzią na rzeczywiste potrzeby mieszkanek i mieszkańców. Przygotowaliśmy spójną wizję i strategię miasta. Część z naszych pomysłów powoli udaje się zrealizować, ale to nie jest coś, co by nas satysfakcjonowało. Chcemy zdecydowanie więcej.

My Toruń wskazuje, że w Toruniu nie można mówić o partycypacji. Konsultacje społeczne, funkcjonowanie rad okręgów i budżet partycypacyjny mają charakter fasadowy. - Dzisiaj głosu mieszkańców nie słucha się, kiedy jest on ważny i powinnyśmy się w niego wsłuchać, czyli przy okazji budowy wielkich arterii, wycinkach zieleni czy podejmowaniu kluczowych decyzji dotyczących wydatków naszego miasta - mówi Kowalska.

Nowy ruch wskazuje, że gród Kopernika ma wielki potencjał m.in. doskonałe położenie w centralnej części Polski. Jest on jednak niewykorzystany. - Dlatego uważamy, że jest czas na zmianę. Czas na nowy Toruń, nowy projekt. My Toruń - mówi Kowalska.

- Kiedy spacerują sobie przy tych wielkich betonowych budowlach, kiedy nie mogę przejść przez Starówkę, na której ciężko jest przepchnąć wózek, a kobiety tracą obcasy, chodząc po wybrukowanych uliczkach, kiedy przyglądam się różnego rodzaju pomniczkom i pomysłom naszej władzy, to cały czas na tle tych pięknych rzeczy brakuje mi młodych ludzi - mówi Maciej Karczewski, jeden z liderów My Toruń. - Młodych ludzi, którzy nie bardzo mają perspektywy na rozwój w Toruniu. Jestem ojcem nastoletnich chłopaków. Coraz częściej rozmawiamy o tym, jakie mają perspektywy i jaką mają szansę, żeby zostać w Toruniu. Mają dwie drogi: przejąć rodzinną firmę albo wyjechać z Torunia. Większość młodzieży w mieście nie ma szansy na przejęcie rodzinnej firmy. Co ich czeka? Wyjazd? Nie chcemy się na to zgodzić. Wydaje nam się, że w Toruniu młodzież nie ma odpowiednich perspektyw - klarownych, jasnych i uczciwych dla wszystkich.

Zdaniem Karczewskiego - po budowie dróg, ścieżek rowerowych, hal - przyszedł czas na budowanie Torunia dla młodzieży. - Bo to jest nasza przyszłość - podkreśla. - Dlatego podjąłem taką decyzję i zdecydowałem się, żeby aktywnie wziąć udział w wyborach samorządowych i żeby starać zmienić miasto. Zróbmy wszystko, żeby młodzież miała perspektywy i szanse na zostanie w Toruniu.

Cichowicz skupił się w swoim wystąpieniu na wyprowadzeniu ruchu tranzytowego poza granice Torunia, a co za tym idzie m.in. przeniesieniu drogi krajowej nr 15 ze starego mostu i okolic Starówki na autostradową obwodnicę miasta, zwolnienie z opłat za przejazd obwodnicą Torunia - między węzłem Turzno a Toruniem Południowym czy też zabiegi związane z budową północnej obwodnicy Torunia - od Turzna, poprzez Łysomice w kierunku Rozgart.

- Nie wydawajmy setek milionów złotych w kolejnych budżetach na budowę dróg przejazdowych przez Toruń. Budujmy to, co jest potrzebne mieszkańcom. Realizujmy ich potrzeby - mówi Cichowicz.

My Toruń chce się zająć kompleksowo miejską zielenią, pomocą społeczną i wsparciem dla seniorów. - Dość wycinek, dość beznadziejnych nasadzeń - mówi Kowalska. - Zieleń jest ogromnie ważna dla naszego życia. Trzeba zwiększyć wydatki na pomoc społeczną, seniorów, domy opieki. Mamy starzejące się społeczeństwo. Wszyscy dojrzewamy i będziemy starsi.

Nowy ruch chce też postawić większy nacisk na pozyskiwanie nowych inwestorów i inwestycji. Zamierza stworzyć jasne zasady dla biznesu, "bez politycznych sympatii, bez znajomości, równe szanse dla wszystkich". Jako przykład ośrodków, którym udało się przyciągnąć wielu inwestorów, Karczewski wskazał m.in. Rzeszów, Bielsko-Białą czy Nową Sól.

- Te miasta zadały sobie trud sprowadzenia nowych firm. Tam powstają miejsca pracy. Zrozumiano, że jeżeli będą się bogaciły firmy, to lepiej będą zarabiać mieszkańcy, a to w końcu wejdzie do budżetu. Dzięki temu Toruń mógłby być bogatszym miastem. U nas niestety budujemy głównie gigantyczne galerie handlowe, wielkie sklepy albo monstrualne hale, które trudno wykorzystać i na które trzeba płacić regularnie pieniądze.

Według My Toruń kluczowe decyzje dla Torunia powinny zapadać na sesjach rady miasta, a nie w zaciszu gabinetów. - Nie pozwolimy na to, żeby nowa rada miasta została zdominowana przez przedstawicieli partii politycznych, którzy często przedkładają interes partyjny ponad interes miasta - mówi Cichowicz. - Stwórzmy taką radę miasta poprzez wybory, aby pojawiły się w niej osoby z dorobkiem, doświadczeniem, które będą tworzyły szansę na dyskusję i możliwość dochodzenia do najlepszych dla Torunia decyzji.

Kandydatów do rady miasta My Toruń zamierza przedstawić we wrześniu.