Wszyscy przeżyli poważne wypadki komunikacyjne, zespół lekarzy walczył o ich życie i zdrowie, zapadli w śpiączkę i nikt nie mógł zagwarantować najbliższym, że jeszcze się z niej wybudzą. A jednak się udało! Oktawian, Marek i Tomek dołączyli do grona wybudzonych Fundacji "Światło".
Chociaż historia każdego z wybudzonych jest inna, to każda ma kilka wspólnych momentów. Każdy zetknął się z ciągnącym się czasem oczekiwania i niepewności, morzem wylanych łez i wielką radością, kiedy udaje się wygrać ze śpiączką. W Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym Fundacji "Światło" aż trzy osoby wybudziły się w ciągu kilku ostatnich tygodni. Jednym z nich jest 24-letni Marek.
- Marek miał wypadek samochodowy, przewieziono go do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku. Tam lekarze zaczęli walkę o jego życie. Operowano mu krwiaka mózgu, zespalano kręgosłup. Potem trafił do Fundacji "Światło" i tutaj się wybudził - wspomina Sylwia Kowalska, mama 24-latka. - Wybudzanie Marka było stopniowe, ale syn robi ogromne postępy, komunikuje się z nami, pokazując palcami, a jego sprawność fizyczna jest coraz większa. Walczymy o to, aby był cały czas rehabilitowany, aby w końcu zaczął mówić. Kiedy usłyszę jego głos, to będzie to najpiękniejszy dzień w moim życiu.
Ten wyjątkowy moment ma już za sobą pani Violetta, mama Oktawiana.
- 6 sierpnia mój syn zaczął mówić. Tyle czasu go nie słyszałam, a kiedy po raz pierwszy od miesięcy nazwał mnie "mamą", to nie mogłam opanować łez szczęścia - przyznaje Violetta Chojnacka.
Ten moment radości poprzedziła jednak długa walka o życie i zdrowie. Syn pani Violetty w maju miał wypadek samochodowy. Jego stan był bardzo ciężki.
- Od razu wezwano karetkę, mnie o wypadku poinformował policjant, który odebrał telefon syna. Uwierzyłam dopiero za trzecim razem, myślałam, że to po prostu głupi żart. To było traumatyczne przeżycie. Lekarze na OIOM-ie powiedzieli, że nie dają gwarancji, że syn się wybudzi - dodaje.
Trzeci wybudzony to 26-letni Tomasz, który mówi już coraz więcej. Czuwają przy nim najbliżsi, w tym siostra Paulina.
- Brat 28 lutego miał wypadek komunikacyjny. Za nami długa droga, szukaliśmy placówki, w której mogą mu pomóc, tak trafiliśmy do "Światła", tu dano nam nadzieję, że brat się wybudzi - wyjaśnia Paulina Luty, siostra Tomasza. - Tomek od początku wykazywał minimalną świadomość, teraz potrafi już mówić, słyszymy jego głos.
26-latek ma dużą motywację, by jak najszybciej stanąć na własnych nogach. - Na Tomka czeka ukochana narzeczona, no i gospodarstwo, brat się buntuje i chce już wrócić do domu - zapewnia Paulina.
Trzem wybudzonym udało się wygrać ze śpiączką, bo bardzo szybko zaczęto ich rehabilitować.
- Im jak najszybciej trzeba dać szansę! Wybudzili się i musimy zrobić wszystko, by dalej byli rehabilitowani. Jeśli będziemy czekać to efekty wybudzenia i ich ciężka praca pójdą na marne. Każdy z trzech chłopaków miał wsparcie rodziny, ich życie wygląda teraz zupełnie inaczej, niż kiedy byli w śpiączce - tłumaczy Janina Mirończuk, prezes Fundacji "Światło".
Fundacja "Światło" we wrześniu będzie obchodzić 15-lecie działalności. Przez ten czas wybudziło się 65 osób, to 65 powodów do radości.
- Każdego następnego "śpiocha", który trafi do naszego ZOL-u będziemy traktować tak, jakby miał być naszym kolejnym wybudzonym - deklaruje prezes Mirończuk.
Gość22:36, 14.08.2018
4 0
Brawo chłopaki, brawo opieka i personel 22:36, 14.08.2018
gość18:10, 16.08.2018
1 0
Jestem w pozytywnym szoku gdyż nie zdawałam sobie sprawy że takie cuda się zdarzają...brawo dla fundacji za tyle dobrego i tyle wiary w to co robią!!! Dali, nie tylko nadzieję, dla tak wielu rodzin. 18:10, 16.08.2018