Zamknij

Wojciech Peszyński dla ddtorun.pl: To kampania totalna. Polaryzacja przeniosła się na Toruń

19:20, 19.10.2018 Marcin Lewicki Aktualizacja: 20:50, 19.10.2018
Skomentuj fot. Facebook fot. Facebook

Politolog, doktor Wojciech Peszyński w wywiadzie dla Dzień Dobry Toruń podsumowuje kończącą się kampanię wyborczą. Kto zwycięży w wyborach? Dlaczego Mateusz Morawiecki mógł sprawić, że marszałkiem dalej będzie Piotr Całbecki? Czy zmiana nazw komitetów to dobre posunięcie? Zachęcamy do lektury!

W czym różni się ta kampania od poprzednich?

To kampania totalna. Tak naprawdę niedobrze się stało, że od roku 2006 wybory samorządowe są przed parlamentarnymi. Szczególnie po długim okresie. One się wpisują w kontekst wyborów parlamentarnych. To kapania 24 godziny na dobę. Te wybory miały wykreować trzecią siłę polityczną, a jest wręcz przeciwnie – sprawiły, że polska polityka jest jeszcze bardziej dwubiegunowa. Problemem jest też swoista stolicyzacja kampanii - szybciej, dynamiczniej, totalniej. Nikomu nie przychodzi do głowy, że można być jeszcze neutralnym.

Prezydent Zaleski nie dostaje przez tę polaryzację rykoszetem?

Błędem prezydenta było robienie zbyt wielu kroków w prawą stronę. Przez bańkę poparcia PO jest przez to postrzegany jako element bańki PiSu. Tam się zakwalifikował. Nie ma go poza tymi dwoma zbiorami.

Platforma, która współrządziła miastem wraz z prezydentem wystawiła kandydata, który w wyborach realnie mu zagraża.

To dlatego, że prezydent zrobił parę kroków w prawo. Dla Platformy to wybory, które pokażą jak mocna jest ta formacja. To walka o zachowanie ostatnich dóbr politycznych, które się ma. Chcieli pokazać, że mogą się w Toruniu liczyć i rywalizować z Zaleskim.

Ma Tomasz Lenz szanse na pokonanie Michała Zaleskiego?

Szanse są, ale do sondaży należy podchodzić z dystansem. Technika wykonania tych sondaży jest wątpliwa. W drugiej turze – jeżeli do takiej dojdzie – może się jednak wydarzyć wszystko. Może być to negatywny efekt polityczny. Druga tura w Toruniu mogłaby odbyć się też w konwencji wszystkich centralnych wyborów w Polsce od ponad 10 lat – czy jesteś za, czy przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu. Tomasz Lenz z pewnością będzie wpychał Michała Zaleskiego w ramiona PiSu.

Na kogo – poza głosami swojego komitetu – mógłby liczyć jeszcze urzędujący prezydent?

Dobre notowania ma Zbigniew Rasielewski. To rezerwa dla prezydenta. To taka lokata, która na pewno byłaby uruchomiona. Sylwia Kowalska jest chyba jedynym kandydatem spoza trójki pozostałych wykazuje możliwości poparcia Tomasza Lenza. Właściwie to jest jednak za głosowaniem przeciw Michałowi Zaleskiemu. Niestety, w drugiej turze nie głosuje się za kimś, a przeciwko komuś.

Sławomir Mentzen jest wyjątkowo dynamiczny, a Irena Paczkowska zrobiła spokojną kampanię. Jak można ich ocenić?

Mentzen może być sporym zaskoczeniem wyborów. Sławomir Mentzen na pewno będzie atrakcyjną kandydaturą dla ludzi młodych. Widzę tu nawet wynik powyżej 5%. Kukiz’15 musiał wystawić kandydata na prezydenta miasta, żeby być zauważalnym. Partia jest pozytywnym zaskoczeniem. Wystawili około 5000 kandydatów, mimo luźnych struktur i braku subwencji z budżetu państwa.

SLD nie wystawiło kandydata na prezydenta.

Sojusz ostatni raz wystawił kandydata w roku 2002. Wtedy był nim Krzysztof Makowski. Później takowego nie było. Różnicą jest jednak to, że kiedyś poparcie Sojuszu miał Michał Zaleski, a dziś przewodniczący SLD Marek Jopp nie wskazał kandydata, którego SLD wspiera. Wynika to z chęci przetrwania Sojuszu. W Sejmiku mają większe szanse niż w wyborach do Rady Miasta, ale lewica walczy o życie. Sytuacja na lewicy jest tragiczna. Są trzy podmioty, z których każdy idzie w swoją stronę. Razem – jak wskazuje nazwa – idzie osobno, SLD współpracuje z małymi komitetami, a Barbara Nowacka współpracuje w ramach Koalicji Obywatelskiej. Lewica będzie obserwować te wybory, żeby sprawdzić, kto wygra kolejne wybory parlamentarne.

Spoglądam na toruńskie słupy i zastanawiam się, jak to możliwe, że kandydaci przebili chyba osiągnięcie z ubiegłej kampanii i są naprawdę wszędzie…

Tak. Kampania w Internecie zamyka kandydata w bańce. Nie każdy wyborca korzysta jeszcze z mediów społecznościowych. Dlatego wygrywają plakaty i ulice. O ile w Internecie da się wygrywać w wyborach parlamentarnych czy prezydenckich, to wybory samorządowe wymagają działania na zewnątrz.

Który komitet może być największą niespodzianką w wyborach?

Pewne zdobycia mandatów są trzy komitety – PO, PiS i Michał Zaleski. Nie zdziwiłbym się jednak, jakby 7 komitetów wprowadziło przedstawicieli do Rady Miasta. My!Toruń nie będzie już zaskoczeniem, bo ruchy miejskie nie są już tak ważne jak chociażby 4 lata temu. Ta idea trochę uległa wyczerpaniu. Komitet Mentzena i Kukiz’15 ma szansę na mandaty – to wielu młodych, sprawdzonych w działaniach społecznych ludzi. Prowadzili aktywnie kampanię, byli wśród ludzi. Zastanawia mnie wynik SLD. Zdolność do wystawienia własnych list jest dużym atutem.

Jak może wyglądać koalicja powyborcza?

Liczył się będzie zarówno układ sił Rady Miasta, ale też wynik wyborów prezydenckich. Z pewnością w koalicji będą przedstawiciele komitetu nowego prezydenta. Druga sprawa – to bardzo ważne – kto będzie głównym lokatorem Urzędu Marszałkowskiego. Bardzo ekscytujemy się wyborami prezydentów miast, ale dla partii najważniejsze są wybory do Sejmików. Tu płyną środki, tam są dobra polityczne. Współpraca na linii – Michał Zaleski – Piotr Całbecki jest naprawdę dobra. Jeżeli zostanie on nadal marszałkiem, to jest szansa, że PO znów zostanie wciągnięte do koalicji rządzącej miastem.

Mówi się jednak, że Piotr Całbecki może przestać rządzić w Urzędzie Marszałkowskim.

Tu nie wszystko zależy od wygranej w wyborach. PiS może rzeczywiście uzyskać większość mandatów, ale nie wiadomo, czy będzie to tylko zwycięstwo wyborcze, czy może też rzeczywiste. Jeżeli Kukiz nie wprowadzi reprezentantów, to Prawo i Sprawiedliwość będzie miało ograniczoną zdolność koalicyjną.

Mateusz Morawiecki nie przekreślił trochę ewentualnych koalicji z PSLem?

Premier obudził PSL. Ta partia była organizacją dogorywającą, a teraz przywrócił Ludowców do życia. Był to błąd strategiczny. PSL jest silna w wyborach samorządowych. Ma 25% wójtów, kolejne 25% samorządowców wywodzących się z PSLu i może być trzecią siłą w wyborach do sejmików. Do Sejmiku w naszym województwie może wejść jeszcze SLD, gdyż ma silną listę.

Skąd zmiana nazwy komitetu Michała Zaleskiego?

Komitet jest silnie spersonalizowany i ma to przełożyć jego poparcie na kandydatów. Nie zapominajmy też, że cztery lata temu powstał Czas Mieszkańców i wyborcom te komitety się pomyliły.

Ale drugi też zmienił nazwę…

To kwestia nawiązania do komitetów hiszpańskich, szczególnie w Katalonii. My jako mieszkańcy i nazwa miasto. Nie elity, a oddolna inicjatywa. Czas Mieszkańców trochę się przyjął, ale po wynikach wyborów zobaczymy, czy jest to dobre posunięcie.

Platforma zaskoczyła listami. Kontrowersyjną kandydaturą jest Jakub Hartwich. To dobre posunięcie?

Uważam, że tak, bo Kuba Hartwich jest osobą medialną i często zapraszaną do ogólnokrajowych mediów. Nie wiem jednak, czy nie odbije się to na wiarygodności Iwony Hartwich i jej syna w walce o swoje postulaty. Pamiętajmy, że w ostatnich wyborach osoby niepełnosprawne też kandydowały, ale teraz może odbić się to czkawką. Długookresowo może to być nietrafny ruch.

W PiSie jest bez zaskoczeń.

Tak, to są działacze bez zaskoczeń. Wywodzą się z ruchów związanych z PiSem. Mimo dobrych notowań jakie ma w kraju, jest jednak w Toruniu w trochę gorszej sytuacji. Cztery lata temu nie mieli nikogo z prawej strony, a dziś Kukiz czy Mentzen mogą PiSowi głosy zabierać.

W tej kampanii pojawiało się mnóstwo pomysłów, które zaskakiwały mieszkańców.

To dobrze. Rozmawialiśmy o Toruniu. Był temat mostu, roweru miejskiego, kolejki gondolowej. Szkoda, że nie było głośno o tym, że Toruń się wyludnia. Dobrze jednak, że sprawy ogólnopolskie i konflikt Jarosław Kaczyński vs reszta świata nie odbił się bardzo na nasze miasto. Przed wyborami obiecuje się różne rzeczy – zobaczymy czy uda się to spełnić.

Jaka frekwencja byłaby zadowalająca, a jaka będzie realna?

Spór polityczny jest gorący, bańki nadmuchane, więc frekwencja powinna być wysoka. W Polsce wysoka frekwencja oznacza powyżej 50%. Dodam tylko, że w Niemczech frekwencja spadła do 75% i nasi zachodni sąsiedzi mocno nad tym ubolewają.

 

 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%