Zamknij

Mój Prąd z mniejszym zainteresowaniem?

11:45, 10.06.2022 artykuł sponsorowany Aktualizacja: 11:47, 10.06.2022

Liczby nie kłamią – zainteresowanie dotacjami w ramach programu Mój Prąd 4.0 jest zdecydowanie mniejsze niż podczas poprzednich edycji. Z czego to wynika i czy taka tendencja się utrzyma? Czy to oznacza, że inwestycja w fotowoltaikę przestała być opłacalna?

Co trzeba wiedzieć o programie Mój Prąd 4.0? 

Czwarta edycja rządowego programu Mój Prąd wystartowała w połowie kwietnia 2022 roku. W porównaniu do lat ubiegłych zmieniły się zasady, na jakich przyznawane jest dofinansowanie. Dotacje na fotowoltaikę oraz dodatkowe urządzenia w programie Mój Prąd 4.0 wynoszą maksymalnie 20,5 tysięcy złotych. Z finansowego wsparcia mogą skorzystać tylko ci prosumenci, którzy rozliczają się w modelu net-billingu, czyli sprzedażowym.

Nowi prosumenci oraz ci, którzy przeszli na sprzedażowy model rozliczeń i jeszcze nie korzystali z dofinansowania w ramach wcześniejszych edycji programu, na samą fotowoltaikę mogą dostać do 4 tysięcy złotych. Jeżeli kupią też magazyn ciepła, wysokość dotacji zwiększy się o 5 tysięcy złotych. Jeżeli magazyn energii elektrycznej – o dodatkowe 7,5 tysiąca złotych. Kolejne 3 tysiące można dostać na system zarządzania energią w budynku. Wysokość dotacji na poszczególne rozwiązania nie może przekroczyć 50% kosztów kwalifikowanych.

Z kolei prosumenci, którzy w przeszłości już korzystali z dofinansowania, mogą liczyć na finansowe wsparcie w przypadku rozbudowy instalacji w wysokości 2 tysięcy złotych, o ile kupią również jedno z wcześniej wymienionych urządzeń i przejdą na net-billing. 

Więcej na temat programu Mój Prąd oraz innych dostępnych dotacji na fotowoltaikę przeczytasz w artykule E.ON Polska

Skąd zmiany w programie Mój Prąd? 

Zmiana systemu rozliczeń narobiła sporo zamieszania na rynku fotowoltaiki. Wprowadzono ją jednak z ważnych powodów. Konieczne było przedefiniowanie sposobu, w jaki korzystamy z energii z fotowoltaiki.

Do tej pory Polska przeżywała ogromny boom na fotowoltaikę. W marcu 2022 roku przekroczyliśmy magiczną granicę 1 miliona prosumentów. W ciągu trzech pierwszych miesięcy tego roku zarejestrowano aż 150 tysięcy nowych instalacji, podczas gdy w analogicznym okresie 2021 roku było to zaledwie 64 tysiące.

Na popularność fotowoltaiki na pewno wpłynął obowiązujący w Polsce do 1 kwietnia 2022 roku system rozliczania prosumentów – tzw. model opustów, czyli net-metering. Prosumenci, którzy rozliczali się w ten sposób, mogli swobodnie dysponować nadwyżkami energii i magazynować je w sieci elektroenergetycznej. W razie zwiększonego zapotrzebowania mogli bezpłatnie odbierać 70-80% oddanego do systemu prądu. 

Takie rozwiązanie było wygodne i opłacalne, zainteresowanie fotowoltaiką rosło, sukcesywnie powiększało się też grono prosumentów. Miało to jednak pewien minus. Polski system energetyczny nie mógł poradzić sobie z tak dynamicznym przyrostem wprowadzanych mocy. Z uwagi na specyfikę produkcji prądu z fotowoltaiki prosumenci oddawali do sieci bardzo duże ilości energii w tym samym czasie – w ciągu dnia, w najbardziej słonecznych godzinach. W pewnym momencie mogłoby to doprowadzić do znacznego przeciążenia sieci, a nawet awarii.

Aby ograniczyć ilość energii oddawanej do sieci, rządzący postanowili premiować autokonsumpcję prądu. To wszystkie te rozwiązania, dzięki którym prosumenci zużywają energię elektryczną na bieżące potrzeby gospodarstwa domowego. Ponadto od 1 kwietnia 2022 roku nowi prosumenci nie mogą już oddawać nadwyżek prądu do sieci. Zamiast tego sprzedają ją po cenach hurtowych.

Jakie jest zainteresowanie programem Mój Prąd 4.0? 

Jak opisane zmiany wpłynęły na zainteresowanie dofinansowaniami? Jak wynika z informacji od Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, którą uzyskali dziennikarze portalu Wysokie Napięcie, do 18 maja 2022 roku złożono 825 wniosków o dofinansowanie. Tylko 4 z nich dotyczą także magazynów, jednak nie energii, a ciepła. 

Dla porównania przytoczmy liczby z poprzednich edycji. Wyczerpanie puli środków zajęło niecałe 100 dni. W tym czasie wpłynęło 178 tysięcy wniosków. Oznacza to, że dziennie o dofinansowanie ubiegało się 1800 osób. 

Niestety, widać drastyczny spadek w porównaniu do poprzednich edycji. Wynika to przede wszystkim z podstawowego warunku uzyskania dotacji – jest przeznaczona tylko dla prosumentów rozliczających się w ramach systemu sprzedażowego. 

Prosumenci są nieufni wobec nowych zasad rozliczania, tym bardziej że uznano go za mniej opłacalny niż poprzedni. Tymczasem zdaniem wielu przedstawicieli branży oszczędności wygenerowane dzięki fotowoltaice nadal mogą być spore. Model net-billingu wymaga jednak większego zaangażowania niż w przypadku net-meteringu, np. analizowania cen sprzedaży zakupu energii elektrycznej. 

Fotowoltaika nadal pozostaje jednym z najbardziej opłacalnych źródeł energii odnawialnej. Zmienił się jedynie sposób rozliczeń, co z kolei wymaga pewnej zmiany przyzwyczajeń. Model opustów był bardzo wygodny, jednak trzeba podkreślić, że na dłuższą metę jest on trudny do utrzymania w kontekście bezpieczeństwa systemu elektroenergetycznego. Dlatego kolejne kraje europejskie konsekwentnie z niego rezygnują. Możemy się więc spodziewać, że po początkowym przestoju zainteresowanie programem dopłat Mój Prąd znów zacznie rosnąć. Polacy na pewno nie przestaną inwestować w fotowoltaikę.

(artykuł sponsorowany)
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
0%