Zamknij

Grand Bulvar: nowa ikona architektury [ROZMOWA]

00:00, 09.02.2018 Artykuł sponsorowany
Skomentuj Grand Bulvar. Fot. Rockfield Grand Bulvar. Fot. Rockfield

Obiekty takie jak Grand Bulvar, buduje się z próżności. Dla dewelopera to pomnik, okazja, która może się nie powtórzyć. Widziałem w Warszawie wiele projektów mieszkaniowych i wiem, że mogą nam pozazdrościć - opowiada Mateusz Maciejewski z Rockfield.

Michał Tokarczyk, Dzień Dobry Toruń: Skąd zainteresowanie terenami po dawnej wojskowej pralni przy ul. św. Jakuba?

Mateusz Maciejewski, Rockfield: Od czterech lat szukaliśmy gruntów w centrum Torunia. Nie interesowała nas żadna inna lokalizacja. Ulica św. Jakuba była najjaśniejszym punktem. Dużo pracy wykonała też osoba, którą bardzo cenię, czyli architekt Rafał Mysiak.

To niesamowite przedsięwzięcie, jedne z ciekawszych z jakim mam do czynienia. Bardzo mi się spodobało, że obiekt z końcówki XIX w. jest pod względem estetycznym tak nieznacznie naruszony. Większość deweloperów widzi budynek wpisany do rejestru zabytków lub objęty opieką konserwatorską, jako ogromny hamulec.

Właśnie. Nie zniechęcało Was, że historyczna zabudowa, w pobliżu zabytkowej Starówki, wymaga dużo większej troski ze strony inwestora?

Tam po prostu trzeba wejść. Mamy wysokie sufity, duże naświetlenia. Nie trzeba dużej wyobraźni, by w środku starej pralni zobaczyć fantastyczne apartamenty. Wszystko jest już uszyte. Oczywiście, gdy przejeżdżamy obok budynku, jego stan jest opłakany. Tam przez wiele lat nie było gospodarza. Przejęliśmy teren i od razu go zabezpieczyliśmy. Nie wyobrażam sobie, żeby był bardziej dewastowany.

Ile pracy czeka Was w środku?

Stan wewnątrz jest bardzo dobry. Nie ma żadnych zawilgoceń. Byliśmy zaskoczeni kondycją murów. Z racji tego, że na górze znajdzie się dodatkowa kondygnacja, musimy wyremontować dach. Stropy wymieniamy nie dlatego, że są drewniane, ale spełniają normy tylko częściowo, a my nie sięgamy po półśrodki. Grand Bulvar to długoterminowa inwestycja. Wychodzę z założenia, że jeśli zrobimy coś od nowa, to na pewno wyjdzie dobrze.

Pod względem konstrukcyjnym obiekt jest w solidnym stanie. Pamiętajmy, że pralnia działała jeszcze nie tak dawno temu i w środku stały ogromne maszyny. Zresztą, jak tam weszliśmy, to znaleźliśmy front od jednej z pralek. Przerastała mnie trzykrotnie (śmiech). Posadzka jest tak wytrzymała, że można na niej składać samoloty.

Podchodzimy do tego w sposób radykalny. Nie kopiemy pod samym obiektem, hala garażowa znajdzie się obok. Nie naruszamy fundamentów. Nie raz były odkopywane i na własne oczy widziałem, że są w bardzo dobrym stanie. Zresztą grunty znamy, badał je wybitny geolog Wojciech Andrzejewski. Jesteśmy spokojni.

Zaciekawił mnie wątek o długoterminowości. Cecha niezwykle rzadka wśród deweloperów. Pęd za zyskiem jest zbyt kuszący, dlatego realizują swoje inwestycje w szybkim czasie, co później odbija się na jakości.

Racja, ale muszę wytłumaczyć kolegów. Każdy wie, że w Toruniu są ogromne niedobory mieszkaniowe. Trzeba to sobie powiedzieć: by zapełnić potrzeby rynku, wymagane są produkty dla każdego, stawiane masowo. Ludzie mają gdzie mieszkać, płacą niższe czynsze i w godnych warunkach aranżują swoje cztery kąty.

Starówka ma swoją specyfikę, bo jest wpisana na światową listę dziedzictwa UNESCO. Co to znaczy? W skrócie: nic nie można robić (śmiech). Mamy piękne kamienice, ale ich inwestorzy muszą poruszać się bardzo wąskim obszarze. Nasz obiekt nie jest w rejestrze zabytków, ale ma opiekę konserwatorską. Pani konserwator (Mirosława Romaniszyn - przyp. red.) przyjęła koncepcję, która w mojej ocenie jest dość awangardowa.

Moja filozofia bierze się z tego, że jestem związany z rynkiem nieruchomości od dziesięciu lat. Budowałem w segmencie popularnym, średnim i najwyższym. Nie ukrywam, najlepiej czuję się w tej ostatniej.

Dlaczego?

Z prostej przyczyny. Inne są dylematy na odprawach budowlanych. Nie ma dyskusji "co zrobić?", bo wszyscy wiedzą, że idziemy w najwyższą półkę. Liczy się tylko sposób w jaki to wykonamy.

Zostaje więcej miejsca na kreatywność?

Nie trzeba chodzić na tyle kompromisów. Segment popularny budujemy szybko, tanio, godnie, ale najczęściej według szablonu. Nie można sobie pozwolić na szaleństwa z elewacją, tarasami, czy otworami okiennymi. To musi się mieścić w pewnych ramach. W przypadku produktu, który my oferujemy, to jest taka różnica: powie pan malarzowi, że ma namalować piękny pejzaż albo wymalować ścianę w pokoju. Oczywiście więcej czasu zajmuje pejzaż, ale to się wystawia w galeriach, a nie fragment białej ściany.

Na początku rozmowy padło nazwisko Rafała Mysiaka, autora Grand Bulvaru, który dał się poznać szerszej publiczności modernizacją łódzkiej elektrowni EC1.

Rafał był zaangażowany w projekt od samego początku. To on wpadł na pomysł, by w 2013 r. zakupić pralnię od wojska. Znalazł inwestorów, którzy go w tym wspomogli i rozpoczął swoją wojaż.

Poznałem go jako człowieka szalenie interesującego i kochającego opowiadać o swojej pracy. W trakcie jednej z takich opowieści usłyszałem: „Za dwa tygodnie dostanę przy ul. św. Jakuba pozwolenie na budowę”. Cztery lata szukałem gruntu w Toruniu i trafiam na taką rozmowę. W dobrym miejscu i czasie. Nie mogłem tego przepuścić.

Inwestorzy lubią naciskać na architektów, by dopasowali projekt do własnych wyobrażeń. Jak ten proces wygląda w waszym przypadku?

Parę rzeczy uległo zmianie. Wygospodarowaliśmy komórki lokatorskie, inne będą układy apartamentów w nowej części Grand Bulvar. Zmieniliśmy oświetlenie zewnętrzne, zaprzągłem firmę, która odpowiada za iluminację najbardziej prestiżowych obiektów w Polsce. Jestem ogromnym fanem nowych technologii, uwielbiam patrzeć na obiekty mieszkalne w porze nocnej. W Polsce przez 10 miesięcy w roku nie ma słońca, więc jak mamy wieczór i wracamy do budynku lub przechodzimy obok, to odpowiednie światło wyeksponuje jego spektakularność.

Lokale o walorach inwestycyjnych, czyli przeznaczone na wynajem znajdą się w oddzielnej części. Nie będzie komunikacji z klientami, którzy zostaną tu na stałe.

Poszliśmy mocniej w detale. Rafał był bardzo aktywny na etapie koncepcji. Ale teraz trzeba tą wizję zrealizować. Rafał jest bardzo zaangażowany także na tym etapie. Wie pan, z architektami różnie bywa. Czasami podejdą raz na kwartał budowę i interweniują jedynie, gdy odbiega się od projektu. U nas jest zupełnie inaczej. Obecnie mocno pracujemy nad wnętrzami, dlatego jeszcze ich nie pokazujemy. Rafał szaleje i zobaczymy, jak to się uda.

Obaj jesteśmy na podobnym etapie. Zrobiliśmy przez wiele lat mnóstwo projektów, mamy renomę w swoich środowiskach. Ale cieszyło nas coraz mniej.

Nasycenie.

Tak. Obiekty takie jak Grand Bulvar, buduje się z próżności. Dla dewelopera to pomnik, okazja, która może się nie powtórzyć. Ile osób z branży może powiedzieć, że buduje obiekt na graniach Starówki wpisanej na listę UNESCO. I że w jego okolicach nie powstanie nic podobnego przez najbliższe sto lat.

Nie jest to kreowanie, czy gonienie trendu. Z Rafałem szukaliśmy nowych podniet architektonicznych. Jak on przez trzy lata pracował nad koncepcją i się nie wypalił, ja też zamierzam pracować wiele lata nad tym projektem i się nie wypalić (śmiech).

Koniec wieńczy dzieło.

Sprzedałem ponad 1,2 tys. lokali mieszkalnych. Każdy daje mi tą ogromną satysfakcję i radość, ale człowiek cały czas się zastanawia, co mógłby zrobić więcej i ciekawiej. Miałem tę sytuację, że widzę na stole temat, który mnie zachwyca. Jest entuzjazm, wiedza i doświadczenie. Cieszę się, że mogę to realizować w tandemie. Jestem dobrej myśli. Ceglaną elewację obu budynków wyróżnia blacha na rąbek. Nie jest to żaden radykalizm, ale dawną pralnię można było wyłącznie „odświeżyć”, a i tak robiłaby wrażenie.

Pralnię chcieliśmy odbudować w sposób estetyczny, ale nie chcieliśmy w nowej części powtarzać cegły, która i tak w Grand Bulvar dominuje. Bryła nie może być monotonna, dlatego rozbiliśmy ją szarością.

Największym wrogiem tego obiektu będą prowizorki i półśrodki. Blacha jest bardzo awangardowym i fajnym rozwiązaniem, okrutnie drogim, bo jest elewacją wentylowaną. W jej przypadku cenę podbija cały system ocieplania, który spełnia wyższe parametry niż styropian. Ale blacha jest ponadczasowa. Budynki wielomieszkaniowe średnio co dziesięć lat muszą być modernizowane. My mamy inną wizję. Grand Bulvar nie może po dziesięciu latach wymagać modernizacji. Musi mieć dużo dłuższą żywotność.

Nie jest to żadne odkrycia, ale dobrze, że nie zastosowaliśmy metody „lekka - mokra”, czyli popularnego „baranka”. Zresztą wyrazy uznania dla konkurencyjnej inwestycji, która poszła w kierunku rozbijania cegły szarością.

Nie ukrywając, byli pionierami w tej części miasta.

Mówiąc "konkurencja" użyłem złego słowa. Musimy kooperować. Ulica św. Jakuba jest już kultowa. Jeśli mamy możliwość odtworzenia spójnej pierzei - musimy to zrobić. Bez względu na to, czy w tej relacji jest ciepło, czy zimno, trzeba być odpowiedzialnym architektonicznie. Jeśli widzimy, że inwestycja obok stoi na wysokim poziomie, to nie wyobrażam sobie, że zrobię coś półkę niżej.

Na pewno łączy was chęć zmiany oblicza ulicy, która uchodziła za zatokę dla autokarów i nie była chlubną częścią Starówki.

Autokary się przeniosą w inne miejsce. Ponadto magistrat podtrzymuje, że w tym roku ruszy remont ul. św. Jakuba. Chcemy nawiązać ścisłą współpracę z miastem, by koncepcja traktu była spójna architektonicznie. Tym bardziej, że ogrodzenie, które okala obiekt, musimy częściowo rozebrać i odtworzyć, bo kładzie się na chodnik.

Czego może się spodziewać klient, który kupi u Was mieszkanie?

Zamieniamy wyświechtane słowo „jakość” na „uczciwość”. Każdy mówi, że buduje w najwyższej jakości. W naszym przypadku powiedziałbym o uczciwości. Jeśli nasz slogan brzmi: „Zawsze w centrum, zawsze premium”, to mówimy prawdę. Zaczynając od stolarki okiennej, a kończąc na instalowaniu klimatyzacji. Nie możemy tego jeszcze pokazać, ale możemy obiecać, że części wspólne będą na tak wysokim poziomie, że każdy kto tam wejdzie, poczuje się, jak w najlepszym europejskim hotelu.

Dbamy o wszelkie detale. Wiaty śmietnikowe będą schowane pod ziemią. Na teren wjedziemy przez dwie bramy. Tarasy główne będą w najwyższym standardzie. Do apartamentów podchodzimy tak, by klienci byli maksymalnie zadowoleni. Muszę podkreślić, że lubimy z nimi spotkania zwłaszcza na wczesnym etapie.

Projekt premium szyje się w trakcie. Klient lubi, jak oferta jest wyłącznie pod niego. Cieszę się, że przychodząc do naszego biura są zachwyceni projektem. Ale wtedy rozpoczyna się właściwa praca. Klient może sobie zażyczyć czego dusza zapragnie. W każdym z apartamentów będą trzyszybowe okna, nowoczesne rozwiązania termoizolacyjne. Budynek wykończy spektakularne oświetlenie, stolarka aluminiowa i podziemna hala garażowa. Osiedle będzie zamknięte i monitorowane, z nocną dyżurką.

Teraz jest dobra okazja, by zapytać o najważniejsze, czyli ile trzeba zapłacić, by móc zamieszkać w Grand Bulvar.

Ceny kształtują się w przedziale od 7.690 zł do 11.900 zł. Na pewno przez najbliższe sześć miesięcy, będziemy ujawniali coraz więcej, bo wszystko rusza się w sposób bardzo dynamiczny. Pozwolenie na budowę już mamy, z budową ruszamy w II kwartale bieżącego roku. Nie ma stagnacji. Przewidzieliśmy duży budżet wykonawczy. Myślę, że najwyższy w historii Torunia.

Proszę się pochwalić.

Cały projekt szacujemy na ok. 30 mln zł. Przy tej ilości apartamentów, niejeden chwyta się zapewne za głowę. Koszty są ogromne, ale sam teren i projekt nie był tanie w zakupie. Do tego dochodzą rosnące ceny za wykonawstwo i nasze wymogi jakościowe co do realizacji. Ale klienci tego oczekują. Szczerze mówiąc, mam taką nadzieję, że dzięki nam dostrzegą sens w wartościowaniu rynku wielomieszkaniowego. Bo z tym jest problem, inaczej niż w motoryzacji. Każdy wie jakiej klasy jest samochód i czy jest warty swej ceny. Mamy z tym łatwość. W zabudowie mieszkaniowej to kompletnie nie istnieje.

Celujecie w zamożniejszych klientów. Ale Toruń to nie Warszawa, czy Kraków, że jest ich na pęczki.

Nieprawda. Toruń z okolicami ma jeden z najwyższych wskaźników ekonomicznych w kujawsko-pomorskim. Widziałem w Warszawie wiele projektów mieszkaniowych i wiem, że mogą nam pozazdrościć. Trójmiasto niesamowicie się rozwija, ale w zbyt dużym zagęszczeniu, często brakiem smaku i wizji. W Toruniu jest inaczej. Deweloperzy narzekają, słusznie lub nie, że tutejsi urzędnicy długo zwlekają z wydaniem pozwolenia na budowę. Ale czy powstają brzydkie rzeczy? Coś za coś.

Znam bardzo dużo osób z Warszawy, Poznania, Krakowa, którzy zastanawiają się, gdzie spędzić weekend i w jednej linii zestawiają Paryż, Rzym i Toruń. Niezależnie od pory roku, idziemy ul. Szeroką i jesteśmy zachwyceni. Ogródki wiosną i latem są zapełnione, słychać wszystkie języki świata, rocznie przyjeżdża 2 mln turystów, coraz częściej zostają na dłużej niż jeden dzień.

Gdy budowano hotel Copernicus, ludzie mówili, że jest za duży. A non stop wszystko mają zapełnione. Dlaczego nie mamy organizować koncertu Stinga na Jordankach? Owszem, można było zrobić to lepiej, ale aspiracje są właściwe. Dlaczego nie mamy być zestawiani z najlepszymi ikonami architektury w Europie? Myślę, że jest bardzo wiele zamożnych ludzi w Toruniu. Poza tym mamy w swojej ofercie 40, nie 400 apartamentów, więc jest to produkt wyselekcjonowany.

Chcecie, by Grand Bulvar na stałe wrósł w krajobraz Torunia.

Zgodnie z naszym sloganem„Nowa ikona architektury Torunia”, który jest jak najbardziej odpowiedni. Powiem panu coś jeszcze. Ulica św. Jakuba ma swoją magię. To jest naprawdę szczęśliwe miejsce. Miesiąc temu jeden z naszych przyjaciół tam się oświadczył. Stworzył piękną atmosferę, którą potęgował klimat obiektu. Wszystko sprzyjało akceptacji zaręczyn.

(artykuł sponsorowany)
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(4)

sksk

2 1

Reklama reklamą, ale trzymam kciuki za inwestycję :) 21:59, 09.02.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

hecerhecer

1 5

Bardzo drogie mieszkania, bez balkonów, bez placu zabaw dla dzieci, w najgorszej do życia dzielnicy w mieście (hałas, brud, brak drzew, basenów, parku, sklepów, dobrych szkół czy przedszkoli, itd). Jako apartamenty na wynajem na weekend... czy jakaś "inwestycja", ale nie do życia. 14:10, 10.02.2018

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

HycelHycel

0 0

Co za marudzenie. Wyborcza wprowadzila forum tylko dla prenumeratorow to widze, ze tutaj kolega zawital. Jeden reklamuje, drugi krytykuje, a i tak kazdy kupuje gdzie mu sie podoba, a nie pod wplywem ?ekspertow? z forum... Jak bym mial za duzo kasy to bym rozważał... 22:10, 10.02.2018


sksk

5 0

@hecer
Lokalizacja czy budynek mogą się subiektywnie podobać lub nie, ale "trochę" popłynąłeś. Hałas? To cicha ulica. Brud? Nie większy niż gdziekolwiek indziej. Brak drzew i parku? Bez jaj - obok bulwar i Glazja, a bastion menniczy przecież też zarośnięty drzewami, choć póki co zamknięty. Sklepów? Nie każdy chce mieszkać obok galerii handlowej. Balkonów nie ma, bo są obszerne tarasy. Placu zabaw może i też nie ma, ale to na pewno nie jest targetowane dla młodych rodzin z dziećmi, zwłaszcza że żadko mają one środki na zakup drogiego mieszkania. Lokalizacja jest jak najbardziej do życia, ale dla osób w średnim i późniejszym wieku, które mają pieniądze i dorastające lub dorosłe już dzieci, a do sklepów i tak jeżdżą autem. 17:53, 10.02.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%