W ostatnich tygodniach jesteśmy świadkami niebywałego hejtu i ataku na pana ministra środowiska Jana Szyszkę z partii ludzi prawych i sprawiedliwych. „Ekoterroryści” z Greenpeace, „Zieloni”, ludzie nauki od dziesięcioleci związani z ochroną środowiska, wreszcie zwykli obywatele Polski mający elementarną wrażliwość względem przyrody, widzą w nim tyrana odpowiedzialnego za niebywałą w historii wycinkę polskiego drzewostanu. Jakże Go niesłusznie skrzywdziliście!
Pan minister, sam myśliwy, już w październiku 2016 r. ogłosił w projektach rozporządzeń swego ministerstwa rzeź wilków, bobrów i żubrów, a wcześniej przetrzebił drzewostan Puszczy Białowieskiej. Więc „lex szyszko”, sprawiająca, że aktualnie „Polska jest w trocinach”, nie powinien nikogo dziwić. Nie certoli się Pan minister z „lewactwem” i „ekoterrorystami” ku uciesze prawicowych publicystów jak redaktor Warzecha i prawicowych troglodytów stawiających wyżej „święte prawo własności” niż wymysły lewicowych pięknoduchów czy rozważania papieża Franciszka, o prawnej ochronie przyrody dla dobra ogółu społeczeństwa i przyszłych pokoleń.
Zajmując się od lat analizą konfliktów militarnych, a prawie do tej rangi narosła „wojna” społeczeństwa obywatelskiego z PiS-owskim ministrem od rżnięcia drzew i odstrzeliwania zwierząt, sięgnąłem po zdjęcia i mapy, jak to mam w zwyczaju. Wpadły mi w ręce zdjęcia pana ministra podróżującego w karocy Królewny Śnieżki. Patrząc na fotografię błogo uśmiechającego się ministra Szyszko, „olśniło mnie” i zrozumiałem, że odkryłem istotę sprawy.
Widzę oto prawdziwe oblicze człowieka o gołębim, niewinnym sercu królewny pokoju, ukrytym dla niepoznaki pod brutalnym cielskiem „krwawego myśliwego” i bezdusznego likwidatora setek tysięcy drzew i tysięcy zwierząt. Zadrżałem z radości, jak każdy odkrywca, pan minister środowiska z PiS, jest gorzej niż „lewakiem” z SLD. On jest p a c y f i s t ą. Jan Szyszko jest niczym mickiewiczowski Konrad Wallenrod, który posługując się podstępem i zdradą, realizuje wzniosły i szlachetny cel. Szyszko miał taki cel, utrącił w zarodku samobójczy wojskowo pomysł pana ministra Antoniego budującego do wojny z Rosją tzw. obronę terytorialną.
Wszak w oparciu o jego działania masowo wycina się w Polsce drzewa. A jak nie będzie drzew, to nie będzie lasów. Jak nie będzie lasów to nie będzie partyzantów. Cała koncepcja wojny z Rosją opracowana przez pana ministra Macierewicza weźmie w łeb. Wszak hordy „zielonych ludzików” Putina, jakie w wyobraźni działaczy PiS mają nas najechać, mieli zatrzymać dzielni wojacy stworzonej przez Macierewicza obrony terytorialnej. Ci piękni, prawicowi i patriotyczni „żołnierze zaklęci”, grasujący po lasach, mieli niszczyć ruskie tanki i strzelać w ruskich żołnierzy do czasu, gdy na białych „Abramsach” przybędzie z odsieczą niezwyciężona, walcząca jak zawsze o freedom i demokracy, armia Wuja Sama. A bez lasu, to ruskie MIG-iem wojaków pana Antoniego wykryją i Suchojami wybombardują.
Nie jest pan Szyszko z PiS jednak zdrajcą, wprost przeciwnie, on stawia w obronności na nowe technologie i to jego druga niedoceniana zasługa. Dlaczego? Ano środki unijne na innowacyjne technologie, pozwolą na sięgnięcie do zapomnianej tradycji krasnoarmiejskiej i podebranie "ruskom” ich wunderwaffe.
Wojsko musi się maskować, więc już w okresie wojny z „Białymi” kapitan Czapajew, przy współpracy z chemikami komunistami, opracował „rewolucyjne” metody kamuflażu. Po raz pierwszy zastosował tę metodę podczas walk z carskim generałem Wranglem na Krymie. W trakcie kontrofensywy „Białych” do sztabu „Czerwonych” wpadł adiutant Piet’ka.
- Towarzyszu kapitanie „Biali” pod miastem.
- Milcz! Masz wypij butelkę wódki dla odwagi.
Po godzinie wpada Piet’ka.
- Towarzyszu kapitanie „Biali” już na ulicy obok, ustawili CKM i strzelają.
- Nie siej defetyzmu Piet’ka, napij się drugiej butelki wódki.
Po kwadranse wbiega Piet’ka.
- Kapitanie, ratuj się „Biali” pod budynkiem sztabu.
- Milcz tchórzu! Bolszewik nie ucieka, masz tu trzecią butelkę wódki dla odwagi. I co widzisz „Białych”?
- Towarzyszu dowódco ja nic już nie widzę i Piet’ka padł. Widzisz Piet’ka jak my charaszo zamaskirowalis’!
Wprowadzenie zatem do polskiej armii, wyżej opisanej krasnoarmejskiej metody maskowania, z braku lasów (zasługa Szyszki) bezalternatywnej, mimo PiS-owskiego „obrzydzenia moralnego” wobec bolszewików, znacząco poprawi morale polskiego wojska i sprawi, że zajęcia taktyczne z kamuflażu będą ulubionym zadaniem wojaków.
Rozwinie się dzięki PiS narodowy tradycyjny przemysł spirytusowy oraz dostarczające gorzelniom kartofle i żyto, polskie rolnictwo. Skład wódki działającej jak "czapka niewidka” wypracują za granty Unii Europejskiej na nowe technologie, nasze rodzime polskie ośrodki badawcze. A wszystko to dzięki panu ministrowi Szyszce, PiS-owskiemu Konradowi Wallenrodowi, pacyfiście i prekursorowi technologii innowacyjnych, o pięknym niewinnym sercu Królewny Śnieżki.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz