Zamknij

Co jest nie tak z dyżurami radnych PiS?

13:41, 17.10.2017
Skomentuj Czy w samorządach jest coś za darmo i na gębę? Owszem. Takim właśnie przykładem jest seria dyżurów radnych PiS, które odbywają się w szkołach, dla których organem prowadzącym jest miasto, fot. depositphotos Czy w samorządach jest coś za darmo i na gębę? Owszem. Takim właśnie przykładem jest seria dyżurów radnych PiS, które odbywają się w szkołach, dla których organem prowadzącym jest miasto, fot. depositphotos

W samorządach nie ma nic za darmo i na gębę. Przynajmniej tak powinno być. Na wszystko powinny być umowy i pisma. Nikt nie lubi papierologii i biurokracji. Ale często dzięki nim jest jakiś porządek, ład i przejrzystość.

Złośliwi powiedzą: znów czepia się, bije pianę i pisze, żeby cokolwiek napisać. Sam mam sporo wątpliwości, czy warto w ogóle w tym temacie się babrać. Zdecydowałem jednak, że napiszę kilka słów o tournée, jakie urządzili sobie radni PiS po osiedlach. A konkretnie o ich dyżurach w szkołach.

Czy w samorządach jest coś za darmo i na gębę? Owszem. Takim właśnie przykładem jest seria dyżurów radnych PiS, które odbywają się w szkołach, dla których organem prowadzącym jest miasto. Okazuje się, że radni PiS - czy też w ich imieniu biuro rady miasta - nie podpisali z ani jedną z placówek oświatowych umowy najmu bądź umowy użyczenia pomieszczeń pod te spotkania.

Czy w przypadku pozostałych dyżurów radnych są tego typu umowy? Wszystko wskazuje, że też nie. Dyżury radnych PiS różnią się jednak tym, że zostały zapowiedziane na partyjnej konferencji prasowej, że są promowane np. na Facebooku plakatami z logo PiS i wielkim napisem "dyżury radnych Prawa i Sprawiedliwości w Toruniu". Z tego też względu wydaje mi się, że taka inicjatywa powinna zostać sfinansowana z pieniędzy partii, a nie miasta.

Problem w tym, że te dyżury są "finansowane" z miejskiej kasy (wszystko kosztuje - oświetlenie sali lekcyjnej, jej ogrzanie, sprzątnięcie, dozór), ale nie ma na to żadnego glejtu właśnie w postaci wspomnianych umów najmu bądź umów użyczenia. Dlaczego wracam do tych umów? Precyzyjnie właśnie na takie umowy wskazuje właśnie zarządzenie prezydenta Torunia w sprawie "szczegółowych warunków udostępniania pomieszczeń w szkołach prowadzonych przez Gminę Miasta Toruń" z 2017 r.

A tam czytamy, że "udostępnienie pomieszczeń w szkołach odbywa się z zastosowaniem stawek czynszu nie niższych niż określone w załączniku nr 1". Zgodnie zaś z tym załącznikiem minimalna stawka czynszu netto za salę dydaktyczną do 40 m kw. wynosi 11 zł za godzinę (przy wynajmie do sześciu miesięcy) i 9 zł (przy wynajmie powyżej sześciu miesięcy).

Jest też zapis, że w "szczególnie uzasadnionych przypadkach dyrektor szkoły może udostępnić nieodpłatnie pomieszczenia na podstawie umowy użyczenia. Zawarcie umowy użyczenia wymaga uzyskania zgody Prezydenta Miasta Torunia". Są też dwa wyjątki - ale wówczas zgodę trzeba otrzymać od dyrektora magistrackiego wydziału edukacji.

Czy radni PiS podczas swoich dyżurów przebywają legalnie na terenie szkół? Czy przestrzegają zapisów, jakie pojawiły się w zarządzeniu? Zostawmy te pytania bez odpowiedzi.

W kodeksie etycznym radnych, który jest częścią statutu gminy, jest mowa o "obowiązku kontaktów z wyborcami i udzielaniu im wyczerpujących informacji". W statucie znajdziemy też zapis, że do komisji stałych rady miasta należy "utrzymywanie więzi z wyborcami", a radni są "obowiązani do brania udziału w otwartych indywidualnych lub grupowych spotkaniach z mieszkańcami swojego okręgu wyborczego co najmniej raz na pół roku".

Dalej czytamy też: "radny reprezentuje wyborców, utrzymuje stałą więź z mieszkańcami oraz ich organizacjami, przyjmuje zgłaszane wnioski dotyczące zaspokajania zbiorowych potrzeb członków wspólnoty samorządowej i przedstawia je organom Miasta Torunia do rozpatrzenia".

Nie ma jednak mowy w statucie gminy, gdzie radni mają dyżurować, w jaki sposób mają utrzymywać stałą więź z mieszkańcami i czy mogą korzystać w dowolny sposób z bazy lokalowej będącej własnością miasta.

Wiem, że to może być trochę śmieszne, że radni - lub w ich imieniu biuro rady miasta - powinni podpisywać umowy użyczenia lub najmu. W końcu to właśnie rada miasta decyduje ostatecznie o kształcie budżetu miasta, a co za tym idzie - o kwotach, jakie trafią do szkół. Że to może wyglądać trochę tak, jakby ojciec musiał podpisywać umowę z synem na korzystanie np. z dziecięcego pokoju. Radni jednak powinni świecić przykładem dla współobywateli miasta, a jeśli chcą być traktowani wyjątkowo i chcą korzystać z pomieszczeń gminnych na wyjątkowych zasadach, to taki wyjątek powinien zostać zapisany klarownie w zarządzeniu prezydenta.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(6)

Alojzy BombelAlojzy Bombel

16 21

Kolejny artykuł z krzykliwym tytułem na poziomie portalu pudelek.pl 21:59, 17.10.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

MieszkaniecMieszkaniec

22 5

W szkołach nie powinno być miejsca na politykę: tą małą i dużą. Spotkania powinny być w klubach osiedlowych lub podobnych miejscach. Za korzystanie z tych przestrzeni powinna być normalnie policzona stawka. Odnieść można wrażenie, że jakiś strach pada, gdy radny pojawia się, bo przecież on dużo może i kończy się dyskusja, a bo może coś jeszcze uda się dla siebie taką wizytą jakąś sprawę załatwić. Smutne to. W szkołach edukacja, sport, zabawa. A ?układ zamknięty? może znaleść dla siebie inne miejsca. 22:05, 17.10.2017

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

Do MieszkancaDo Mieszkanca

0 6

Co radny może załatwić w szkole o 17:00? Są wtedy sprzątaczki i portier. Jaki układ? 16:41, 18.10.2017


ememensememens

9 18

Gdyby to była inna partia - zapewne artykuł nie powstałby... 03:28, 18.10.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

narcnarc

13 15

trochę słabe te felietony, tyle treści i nic konkretnego 15:20, 18.10.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

nicknick

1 1

mam takie dziwne wrażenie, że Pan Redaktor to chyba sobie sam stawia anty-lajki pod niekorzystnymi komentarzami 09:59, 03.11.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%