Monika i Tomasz Magiera z Torunia oraz ich miesięczny synek Oluś są już w domu. Syn pary torunian musiał przejść bardzo poważną operację, urodził się bowiem tylko z połową serca. Udało się go uratować.
Chłopczyk przyszedł na świat w klinice w Monster, tam prawie od razu po jego narodzinach, przeszedł bardzo poważną operację... Monika i Tomasz, rodzice chłopca, modlili się o to, aby wszystko poszło zgodnie z założeniami lekarzy, aby mogli jeszcze potrzymać swojego synka w ramionach.
Ich koszmar zaczął się już w 22. tygodniu ciąży. Wtedy podczas badania USG okazało się, że nienarodzone dziecko ma poważną wadę serca - HLHS, czyli niedorozwój lewej komory.
- Pamiętam, że z gabinetu wyszłam z płaczem i od razu zaczęłam szukać informacji o tym, co dokładnie jest mojemu dziecku. Nikt nie chciał mi udzielić żadnych informacji - wspomina w rozmowie z DDTorun.pl Monika, mama chłopczyka.
Uruchomiono zbiórkę pieniędzy na portalu Pomagam.pl, skończyła się ona sukcesem i nienarodzony Olek dostał szansę, aby walczyć ze śmiertelną wadą. Jego mama pojechała do Niemiec i oddała życie swojego synka w ręce zespołu lekarzy.
Chłopiec przyszedł na świat 17 września, pięć dni później zespół chirurgów zoperował jego serduszko. Po kilku tygodniach niepewności państwo Magiera wracają do domu, ich synek będzie żyć!
malenczuk12:39, 12.10.2017
1 0
Brawo! Wspaniała wiadomość! :) 12:39, 12.10.2017