Zamknij

"Toruńscy radni mają w nosie mieszkańców. Dwoją i troją się podczas kampanii wyborczej"

19:59, 27.03.2017
Skomentuj Większość torunian ma w nosie, co ma do powiedzenia grupa 25 osób, która spotyka się kilka razy w miesiącu, fot. Tomasz Berent Większość torunian ma w nosie, co ma do powiedzenia grupa 25 osób, która spotyka się kilka razy w miesiącu, fot. Tomasz Berent

Toruń nigdy nie miał tak słabej - nie tylko merytorycznie - rady miasta. Radni są w cieniu prezydenta i ani myślą z niego wychodzić. Tak tam dobrze i ciepło.

Wyobraźcie sobie, że Toruń nie ma rady miasta. To nie jest takie trudne. Większość torunian ma w nosie, co ma do powiedzenia grupa 25 osób, która spotyka się kilka razy w miesiącu i która choć ma w rękach ponadmiliardowy budżet i sporą władzę, nie potrafi z niej korzystać.

Na odwrót jest podobnie. Toruńscy radni też mają w nosie mieszkańców. Dwoją i troją się podczas kampanii wyborczej. Poza nią mają zwykle nas gdzieś. Są oczywiście wyjątki. Ale z takimi rada miasta także sobie dobrze radzi. Wszelka aktywność i nawet niewielki przejaw zaangażowania staje się z automatu nadaktywnością. Jest na starcie na cenzurowanym.

Nie ma miejsca na samodzielne inicjatywy. Radni-żółtodzioby na wstępie przekonują się, że albo pod czymś podpisują się wszyscy jako autorzy uchwały, albo owa uchwała nie ma racji bytu. Bo szeroko pojęta władza w Toruniu nie lubi konkurencji i kreatywności, lubi wszystko równać do poziomu trawnika, broń Boże, żeby jakieś źdźbło wyrosło nieco ponad.
 
To smutne, bo później te mniej lub bardziej cenne pomysły, które nie wyszły spod rąk władzy, lepiej lub gorzej są realizowane przez szeroko pojętą koalicję w mieście. Tak było np. z budżetem partycypacyjnym, z którym kilka lat temu wyszli radni PO. Jednym z ostatnich przykładów jest pomysł wprowadzenia darmowej komunikacji dla dzieci z podstawówek.

Dlaczego nie będzie darmowych przejazdów dla dzieciaków? Jedni powiedzieliby, że obywatelski projekt uchwały, który forsują toruńscy działacze SLD, był pisany na kolanie - rzeczywiście trochę tak było. Działacze SLD nie byli bowiem w stanie podać źródła finansowania tych darmowych (w samorządzie nic nie jest za darmo!) przejazdów. 

Ale drugie dno jest nieco inne. Dzieciaki za darmo jeździć nie będą, dlatego że to był pomysł SLD, które ma jednego radnego w radzie miasta. A nie pomysł koalicji PO, PiS i prezydenckiego Czasu Gospodarzy, czyli koalicji rządzącej w Toruniu. Bo to byłby zbyt duży prezent i ukłon dla jednego radnego SLD i jego partyjnych kolegów. Dlatego koalicja odrzuciła ten pomysł. Ale zobaczycie, że w roku wyborczym do niego wróci. W nieco odświeżonej formule. PiS uzupełni projekt o darmowe przejazdy dla matek w ciąży, a PO - o licealistów i studentów. A śmietankę spije prezydent.

Wyobraźcie sobie, że Toruń nie ma rady miasta. To nie jest takie trudne. Dla mnie osobiście rada miasta przestała istnieć w momencie, kiedy praktycznie nie zajęła stanowiska w przypadku afery parkingowej, w której pojawiają się nazwiska trzech rajców korzystających za darmo z postojów w strefie płatnego parkowania. Rada miasta zdecydowała się - na czele z pozbawionym charyzmy przewodniczącym Marcinem Czyżniewskim, który liderem jest tylko na papierze - schować “głowę” w piasek. Szkoda. To wielka rysa na wizerunku rady. Tego nie da się już naprawić.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(6)

BilBil

9 1

To przykre ale ma pan racje 22:32, 27.03.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

laseklasek

4 1

Pan jest demokratycznie wybrany i może robić co chce. Często powtarza te słowa swoim podwładnym a oni, żeby za szybko nie spaść ze stołka słuchają tego co on każe. To przykre. 06:32, 28.03.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

analitykanalityk

8 0

Prawdą jest, że Czyzniewski zablokował rozmowę o aferze parkingowej już na poziomie konwentu seniorów. Reszta rady nie miała szans na dyskusję 08:48, 28.03.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

YtYt

3 1

Czego Pan chce? Jakichś checks and balances? Zrównoważonego podziału władzy? Subsydiarności organów władzy samorządowej? Czy może partycypacji obywatelskiej???? To nie ta długość geograficzna. Tu przepis jest prosty - "cała władza do mnie, a za płotem róbta co chceta". Tworzymy narrację o kiełbasie, idą wybory, kiełbasy do góry, suweren za kiełbasę płaci głosami i jest spokój na cztery lata. 11:59, 28.03.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

aferzystaaferzysta

3 3

"Afera parkingowa".. bawi mnie to za każdym razem. Już pierwsze artykuły na temat tych nieprawidłowości były okraszone sformułowaniem "afera" mimo że tak naprawdę nikogo w mieście jakoś szczególnie to nie obchodziło. Nazywanie wszystkiego "aferą" mocno obniża rangę tego słowa i wcale nie dodaje sprawi powagi. 14:13, 28.03.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

CzytelnikCzytelnik

1 0

Małe sprostowanie - budżet partycypacyjny nie powstał w Toruniu z inicjatywy PO. 11:15, 29.03.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%