Zamknij

"Tak wygląda zieleń po toruńsku na co dzień"

17:07, 22.03.2017 .
Skomentuj Od początku tego roku żyjemy rytmem silników pilarek spalinowych, fot. Anna Zglińska Od początku tego roku żyjemy rytmem silników pilarek spalinowych, fot. Anna Zglińska

Od jakiegoś czasu prowadzę ze znajomymi profil na Facebooku, który zwie się „Zielony Toruń”. Nie jest to żadna tajemnica i można tą informację odnaleźć bez trudu używając wujka Googla.

Od trzech lat po partyzancku sadzimy z mężem, a czasem z koleżeństwem z pracy, co się da i gdzie się da. W niedzielę w nocy, na wariata, posadziliśmy naszą własną choinkę (na prywatnym, więc niech się wydział środowiska i zieleni nie bulwersuje), dwa pigwowce oraz ognika. Pozamiatałam, wygrabiłam, wyciągnęłam pety z przedogródka, woreczki z ludzkimi odchodami (sic!), trochę papieru toaletowego, pół gumowej piłki, kawałek opony, kilka plasterków zepsutej wędliny, butelkę po wódce… Mąż zebrał szpadlem wiaderko psich odchodów, nieco gruzu, pety…

Tak wygląda zieleń po toruńsku na co dzień. Obcujemy z nią, doprowadza nas do szału, martwimy się o nią, wykłócamy gdzie się da. Od początku tego roku żyjemy rytmem silników pilarek spalinowych. Doszło do tego, że gdy jeden z czujnych współpracowników "Zielonego Torunia" wysyła nam rano jakąś wiadomość, podskakuję z niepokoju. Najczęściej jest to sygnał o kolejnej wycince.

Raz na dwa-trzy tygodnie robię sobie solidny truchcik po Biuletynie Informacji Publicznej Urzędu Miasta Torunia. Sprawdzam, kto zamawia, co i po co. Tak natrafiłam na informację o wycince lip na Piastowskiej. Tak, to ja jestem tą straszną babą, która wszczęła awanturę o umierające drzewa. Trudno mi było jednak zlokalizować w specyfikacji istotnych warunków zamówienia celowość tej gwałtownej przemiany krajobrazu. Informacja pofrunęła w świat, a moim oczom ukazał się kwiat toruńskiej polityki.

Sąsiedzkie spotkanie, któremu kibicowałam, jak się okazało, zorganizowała posłanka Joanna Scheuring-Wielgus, która jakoś poza krótką karierą w Czasie Mieszkańców, nie zaszczyciła toruńskiej zieleni uwagą (ani Torunia w ogóle, choć miał on być najważniejszy). Gdy w 2015 roku próbowano nam skasować wiąz z ul. Wiązowej, ograniczyła się do „wsparcia” dobrym słowem.

Gdy w tamtych czasach próbowaliśmy na wszelkie sposoby dotrzeć do osób decydujących o losie naszego drzewa, radny Rzymyszkiewicz nie stanął w jednym rzędzie z nami. Zdystansował się i obruszył, na publikowanie jego rzekomo prywatnych wypowiedzi. A gdzie był obecny poseł Myrcha? Do którego drzewa się przywiązywał? Ja nie pamiętam. Gdzie był radny-kandydat Jakubaszek, który teraz śpiewa w zgodnym chórze obrońców lip z Piastowskiej (może z przywiązania do dynastii Piastów? Nie wiem). Nawet partia Razem próbowała coś uszczknąć z tego kapitału, strzelając, zresztą, jak kulą w płot.

Gdy uchwalano plany budowy trasy średnicowej, przebudowy szpitala na Bielanach, zezwalano na rzeź Winnicy, Rybaków, „monokultury sosnowej” na Jarze, gdy zdecydowano o budowie trasy staromostowej, o masakrze drzew na ulicy Polnej, o konsekwentnym oddawaniu tego miasta we władanie deweloperom i samochodziarzom, gdzie byli toruńscy politycy, którzy teraz próbują uwieść wyborców zamieszaniem wokół drzew i „Lex Szyszko”? Gdzie byli toruńscy radni z Platformy Obywatelskiej, z Prawa i Sprawiedliwości, z Czasu Gospodarzy?

W koalicji, odpowiecie.

Czy funkcjonowanie w koalicji zwalnia z obowiązku logicznego myślenia? Akcja sadzenia drzew w wykonaniu Platformy Obywatelskiej oraz inne tego typu polityczne zagrywki w celu skonsumowania kapitału „Lex Szyszko” z zielenią mają tyle wspólnego, że działacze z prawa i lewa wyskakują ze szpadlami jak Filip z konopi, obiecując gruszki na wierzbie. Ludzie nie są ślepi, a wkurzeni, bywają pamiętliwi. Nikt, kto zna i kocha to miasto, się nie da na to nabrać. Więc, kopcie dalej, politycy!

PS Gdy z grupą znajomych skrzyknęliśmy się parę tygodni temu, żeby posadzić w naszych okolicach, w tym na Bydgoskim Przedmieściu, kilka drzew, nie otrzymaliśmy konkretnej odpowiedzi i zielonego światła ze strony wydziału środowiska i zieleni. Za to dowiedzieliśmy się, że nasadzenia na obszarze wpisanym do rejestru zabytków są obwarowane koniecznością uzgodnienia ich z wojewódzkim konserwatorem zabytków (adres Łazienna 8), a jeśli posadzimy coś na partyzanta, może to zostać usunięte. Czy posłowie Platformy dysponowali stosowną zgodą i dokumentacją na to, gdy w błysku fleszy wbijali nowiutkie szpadle w ziemię? Czy może tylko zwykli obywatele tego miasta nie mają prawa posadzić drzewa, jak tradycja nakazuje, gdy urodzi się syn lub miasto wyburzy ich dom?

PS 2. Zimą w ciągu jednej nocy na toruńskie drogi MPO potrafi wysypać 150 ton soli drogowej. Przy nowo wybudowanym odcinku Podgórnej MZD nie posadził ani jednego drzewa. Przy Szosie Chełmińskiej wycięto 200 sztuk roślin, dorodnych drzew i krzewów. Posadzonych będzie 40. W wieloletniej prognozie finansowej dla miasta na utrzymanie terenów zieleni od lat widnieje stała skromna kwota około 4 milionów złotych (niedawno trochę podniesiona w budżecie miasta na 2017 r). Trudno oczekiwać, że firmy wyłonione w przetargach na pielęgnację zieleni będą składały się z arborystów, nie zaś z przypadkowych osób tnących „jak kazali”. Kołdra na zieleń jest za krótka już od dawna. Brak jednak politycznej woli, by ją zwiększyć. Łatwo posadzić drzewo. Trudniej je pielęgnować.

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(5)

janjan

3 0

I bardzo dobrze, że drzewa stały się sprawą polityczną. 01:09, 23.03.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

rafasrafas

4 0

Ciekawy felieton, po raz kolejny zresztą. Lubię Pani teksty, bo tu zawsze jest ciekawa treść. Wbrew pozorom i temu o czym Pani pisze, ludzie mają krótką pamięć i często angażują się w wojenki i różne "spontaniczne" akcje inspirowane przez polityków. Dlatego dziękuję za ukazanie obłudy naszych radnych i parlamentarzystów. Takie felietony edukują. 09:54, 23.03.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

ściernyścierny

1 0

bardzo ciekawy felieton szacunek pani Aniu ja również mam nadzieję że takie felietony edukują 13:20, 23.03.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Ręce opadłyRęce opadły

2 2

Szanowna pani jesli określa sie pani, że jest "Prekariuszka". To znaczy, źe jest pani po prostu idiotką, prekariusz nie wie, że jest prekariuszem 11:37, 24.03.2017

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

A. ZglińskaA. Zglińska

0 0

Jak widać w powyższym komentarzu nie wszyscy są świadomi swoich ułomności, również intelektualnych :) 15:55, 25.03.2017


0%