Gdybyśmy mogli zabrać się w podróż wehikułem czasu szalonego naukowca i przenieść w przeszłość, powiedzmy do 2000 r., co byśmy zmienili, aby nasza codzienność w Toruniu AD 2017 była fajniejsza?
W drugiej części trylogii Powrót do przyszłości z 1989 roku Marty MacFly musi naprawić to, co przypadkiem zepsuł podczas pierwszej wyprawy. Szalony naukowiec Doc Brown zapewnia Marty'ego, że o ile jego przyszłości nic nie zagraża, o tyle jego dzieciom już tak.
- Wam wiedzie się nieźle, ale waszym dzieciom... musimy coś z tym zrobić! - krzyczy Doc Brown, tankując DeLoreana.
Gdybyśmy mogli zabrać się w podróż wehikułem czasu szalonego naukowca i przenieść w przeszłość, powiedzmy do 2000 roku, co byśmy zmienili, aby nasza codzienność w Toruniu AD 2017 była fajniejsza?
Pewnie nie chcielibyśmy zmieniać wiele w naszym życiu, ale próbowalibyśmy w taki sposób zmienić przeszłość, aby wrócić do 2017 r. z przekonaniem, że naszym dzieciom w przyszłości będzie dużo lepiej niż nam się dziś zdaje.
Póki szalony Doc Brawn nie wymyśli DeLoreana do podróży w czasie, zostaje nam tylko patrzenie w lustro i zbieranie się na odwagę, by uczciwie rozstrzygnąć, czy osiągnięcia ostatnich lat bardziej służą naszym dzieciom, czy też zaspokajają naszą próżność, samorządową pychę i potrzebę zapisania własnych rozdziałów w historii miasta.
Cofając się 15 lat, próbowałbym zmienić podejście władz miasta do oświaty. Zadbałbym, aby przez ostatnie 15 lat dzieci w przedszkolach, podstawówkach, gimnazjach i liceach uczyły się w małych klasach, aby miały dwa razy więcej zajęć z dwóch języków obcych, w tym angielskiego, choćby w ramach zajęć pozalekcyjnych, a także aby uczyły się informatyki i programowania oraz oswajały się z używaniem komputerów od małego.
Nakłaniałbym 15 lat młodszego Zaleskiego do rewolucji w uczelniach technicznych poprzez rozbudowę ich infrastruktury i programów kształcenia, oraz wprowadzając wakacyjne staże - płatne przez samorząd - w firmach w całej Polsce i na świecie. Wymusiłbym też położenie fundamentów pod toruńską techniczną uczelnię wyższą współpracującą z UMK, natomiast uniwersytetowi oferował granty na badania służące efektywności funkcjonowania samorządów.
Wyścig o unijne dopłaty na inwestycje zastąpiłbym wyścigiem o kapitał ze środków prywatnych: każda nowa firma otwierająca działalność i zatrudniająca mieszkańców Toruniu to miliony złotych w kieszeniach zwykłych ludzi, w wypłacanych co miesiąc wynagrodzeniach oraz miliony w podatku PIT, który płacą do samorządu.
Zamiast spektakularnych setek milionów złotych, jakie dostajemy z Unii i przelewamy na konto wykonawcy kolejnej trasy średnicowej, który zatrudnia ludzi spoza miasta, zamiast milionów zadłużenia, którym wspieramy te wygibasy drogowe, zachęcałbym samorząd do wspierania lokalnego rynku pracy i inwestycji prywatnych, które dając nam zatrudnienie, pozwolą nam inwestować w wykształcenie naszych dzieci.
Nikomu nie odbieram jego dumy z sukcesów współczesnego Torunia. Oby tylko nie przesłoniły nam one refleksji nad przyszłością, którą budujemy swoim dzieciom.
Al09:23, 22.02.2017
2 3
To już widać że ddt puka do piekła odkopując twory historii... 09:23, 22.02.2017
obs13:26, 22.02.2017
2 4
słabiutki felieton.. Same banały i bzdury. Szkoda. 13:26, 22.02.2017
grzesiek skarbnik16:23, 22.02.2017
2 1
Szkoda, że ta wizja przegrywa z gretesem za każdym razem, gdy mamy do wyboru życie za cudze pieniądze. 16:23, 22.02.2017
Darth Vader20:17, 22.02.2017
2 1
Cieszę się że, po długim okresie nieobecności w toruńskiej przestrzeni publicznej ponownie pojawił się pan Bartosz Dawidowicz ze swoimi tekstami. Kilka lat temu byłem pod ogromnym wrażeniem jego tekstów. Czekam na kolejne teksty. 20:17, 22.02.2017
Lech07:18, 23.02.2017
1 2
Bzdury i bełkot, lepiej już nic nie pisać zamiast takich banałów. 07:18, 23.02.2017