Zamknij

Gotował u szefa Amaro, teraz przed Rafałem Bukowskim nowe wyzwanie!

11:00, 22.07.2017 Rozmawiał Adrian Aleksandrowicz
Skomentuj Finalista Hells Kitchen będzie szefem kuchni w jednej z toruńskich restauracji, fot. Tomasz Berent Finalista Hells Kitchen będzie szefem kuchni w jednej z toruńskich restauracji, fot. Tomasz Berent

Prawie wygrał Hell's Kitchen, współpracował z Wojciechem Amaro, teraz wrócił do Torunia i prowadzi kuchnię w restauracjach: Jimmy's i Ciżemka. Rafał Bukowski postawił sobie kolejny cel do zrealizowania - chce aby torunianie bardziej cieszyli się jedzeniem i byli otwarci na nowe smaki. Chociaż to trudne zadanie, to młody kucharz tak łatwo się nie podda!

Rafał Bukowski - finalista programu Hell's Kitchen Piekielna Kuchnia, odbył staż w nagrodzonej gwiazdką Michelin restauracji Wojciecha Modesta Amaro, po powrocie do Torunia został szefem kuchni.

Wróciłeś do rodzinnego Torunia, ale już w innej roli. Jesteś teraz szefem kuchni w popularnej restauracji, co to dla ciebie oznacza?

- To ogromne wyzwanie, ale bardzo się cieszę, że dostałem taką szansę. Miałem być zastępcą szefa, ale okazało się, że zostałem szefem. Mam 25 lat, a zostałem szefem kuchni w dwóch restauracjach, obsługujemy także grupy zorganizowane, wesela oraz różnego typu uroczystości to jest naprawdę wielka odpowiedzialność. Nawet nie spodziewałem się, że budowanie zespołu od podstaw jest aż tak trudne, ale strasznie mi się to podoba. Mogę wykorzystywać wiedzę, którą nabyłem przez lata, które spędziłem na kuchni. Właśnie pracuję nad nową kartą w restauracji Ciżemka.

Co jest największym wyzwaniem dla człowieka, który komponuje menu w restauracji?

- Ostatnio zdobywałem doświadczenie w Atelier Amaro, jednej z najlepszych restauracji w Polsce, teraz muszę zmierzyć się z tym, że Toruń to jednak nie Warszawa.

fot. Tomasz Berent

Jest aż tak źle?

- Nie, ale chciałbym serwować dania podobne do tych, które przygotowywałem w stolicy. Tutaj jednak jest to niemożliwe, póki co. W Toruniu jest problem ze znalezieniem odpowiedniej załogi, ze znalezieniem zaufanych dostawców, a także wymagających gości, którzy oczekują najwyższej jakości i są w stanie za to zapłacić trochę więcej. W Warszawie u szefa Amaro wyglądało to zupełnie inaczej. Każdy się starał o to aby goście przeżywali przygodę, której nie zapomną do końca życia , tutaj chciałbym wprowadzić podobną zasadę. W warszawskich restauracjach goście po obiedzie, czy kolacji odwiedzali kuchnię, tego mi brakuję i będę dążyć do tego, aby to wprowadzić w Toruniu.

Układasz karty w dwóch zupełnie różnych restauracjach, na co stawiasz największy nacisk?

- W Jimmy's serwujemy typową kuchnię amerykańską, stawiam na bardzo dobrej jakości mięso. Właśnie znalazłem dostawcę świetnej Polskiej  wołowiny, szukałem tego bardzo długo, ale się udało. Stawiam na steki i szybką amerykańską kuchnie, bo w prostocie siła! W drugiej restauracji chcę serwować niepowtarzalne, sezonowe dania. Każdy talerz ma być spektakularny. Po kilku miesiącach stażu u boku najlepszych w Warszawie, zacząłem szukać własnego stylu gotowania i swojego smaku, aby ludzie rozpoznawali moją kuchnie. Nie wiem na ile to mi się uda, ale jestem ambitny, mam świetnych kucharzy w zespole i wierzę w swój sukces.

Masz dopiero 25 lat. Udało ci się wejść do finału Hell's Kitchen, potem pracowałeś w najlepszej restauracji w Polsce, teraz postawiłeś sobie bardzo ambitny cel. Czy to nie za dużo?

- Nie! W ubiegłym roku bardzo się rozwinąłem kulinarnie, zamierzam ciągle pracować nad sobą, aby stać się jeszcze lepszym. Sam udział w Hell's Kitchen był potężną lekcją, potem udało mi się dostać na staż do Atelier Amaro i nauczyłem się mnóstwa nowych rzeczy. Chciałbym, wykorzystywać tę wiedzę i dzielić się nią, aby i ten rok dał kolejne owoce ciężkiej pracy. Udało mi się znaleźć pracę jako szef kuchni, chcę iść za ciosem i podnosić sobie poprzeczkę. Będę to robić, dopóki mam siły i ambicję!

A co z życiem prywatnym? Jak znoszą to najbliżsi?

- Cieszę się, że moja dziewczyna mnie wspiera i rozumie, jak ważna jest dla mnie praca. Ona potrafi mnie motywować, krytykować kiedy trzeba i ciągle trzyma za mnie kciuki. Jej wsparcie jest najlepszą motywacją dla mnie, bez tego nie dałbym rady 

fot. Tomasz Berent

Wróciłeś do Torunia, to oczywiście twoje miasto rodzinne, ale nie tęsknisz za wielkim światem warszawskich restauracji?

- Jestem skromnym człowiekiem i bardzo cieszę się, że wróciłem do Torunia. Trochę mi szkoda, że ta gastronomia nie jest aż tak rozwinięta, ale wszystko idzie w dobrą stronę, otwiera się wiele dobrych restauracji. To dla mnie konkurencja, a ja bardzo lubię rywalizować, to motywuje mnie do tego, aby być najlepszym. Być dobrym wśród bardzo dobrych to ogromny zaszczyt. Na pewno nie raz pokażę jeszcze na co mnie stać.

Stawiasz na sezonowe produkty, co znajdziemy teraz w twojej kuchni?

- Bardzo dużo przetworów z rabarbaru. Wcześniej był czas na szparagi i truskawki. Bawię się tymi produktami, aby stworzyć coś nowego, czasami pracuję nad czymś kilkanaście godzin, ale to nie jest stracony czas.

Teraz jest łatwiej, bo turystów w Toruniu nie brakuje, ale jesień będzie prawdziwym sprawdzianem dla restauratorów, boisz się nadchodzącej jesieni?

- Będę się starać, żeby ta restauracja żyła i dalej się rozwijała, także poza sezonem. Na pewno poświęcę mnóstwo czasu na tworzenie nowej sezonowej karty na jesień. Może pojadę na kolejne szkolenie w gwiazdkowej restauracji, bardzo bym tego chciał. Brakuję mi tego, że każdy z kucharzy w Atelier był w stanie mnie czegoś nauczyć. To był wspaniały czas!

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

VviolaVviola

1 0

Brawo Panie Rafale! Trzymam kciuki! 22:16, 22.07.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%