Zamknij

Ich ciała wrzucano do bezimiennych grobów. Niektóre z nich jeszcze wtedy żyły...

17:30, 16.07.2017 Anita Świątkowska
Skomentuj Niedawno odsłonięty pomnik w Chorabiu upamiętnia bestialsko pomordowane żydowskie kobiety Niedawno odsłonięty pomnik w Chorabiu upamiętnia bestialsko pomordowane żydowskie kobiety

To zdarzyło się naprawdę. Toruński holocaust. Brzmi strasznie, prawda? To nie tylko oddalony o setki kilometrów Auschwitz był miejscem, w którym doszło do potwornych zbrodni. Podtoruńskie lasy widziały równie przerażające obrazy. Są niemymi świadkami, ale jeśli się wsłuchamy w szum drzew, poznamy prawdę. Jak śpiewał Jacek Kaczmarski: „ale to świadkowi żywi - więc stronniczy / zresztą by ich słuchać - trzeba wejść do zony”.

Ta zapomniana historia jest szczególnie ważna z uwagi na fakt, że niewiele osób ma świadomość tego, że u schyłku II wojny światowej fragment tragedii narodu żydowskiego rozegrał się niedaleko naszych domów. Chodzi tu o tragiczne losy żydowskich kobiet pracujących w obozie KL Stutthof o nazwie Baukommando Weichsel (OT Thorn), który od końca sierpnia 1944 roku funkcjonował w okolicach Torunia. Pisaliśmy już o tym w styczniowym artykule:

[ZT]8340[/ZT]

Do tematu powróciliśmy z uwagi na fakt, że w połowie czerwca nastąpiło odsłonięcie pomnika bestialsko pomordowanych żydowskich kobiet. Wybraliśmy się tam im my.

To był słoneczny, lipcowy dzień. Idealny na rowerową wycieczkę. Droga do Chorabia jest prosta. Wystarczy wyjechać z Torunia i ścieżką rowerową kierować się w stronę Olka, dalej skręcić w lewo. Szumiące drzewa zapraszają nas do swego królestwa. Po kilku minutach jazdy, naszym oczom ukazuje się pomnik. Dwie skały nawiązujące kształtem do macewy, tradycyjnego żydowskiego nagrobka. Umieszczone na nim motto, po polsku i po hebrajsku, to słowa ze Starego Testamentu: „Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu,/ ta, która kocha syna swego łona?/ A nawet, gdyby ona zapomniała,/ Ja nie zapomnę o tobie” (Iz 49, 15).

Przechodząc tamtędy ciężko uwierzyć, że w pobliżu istniejącego gospodarstwa w osadzie Chorab, istniał pod koniec II wojny światowej podobóz KL Stutthof.

- Śladów po obozie niemal brak. Jeśli ktoś wie, w którym miejscu dokładnie się on znajdował to wprawnym okiem dostrzeże w terenie zarys okręgów - ziemnych wałów wewnątrz których znajdowały się namioty - tak zwane celty fińskie, w których spały więźniarki. Przetrwały za to inne ślady obecności osadzonych w Chorabiu Żydówek - odcinek rowu przeciwczołgowego biegnący przez las od Olka aż do Rozgart, oraz kilometry rowów strzeleckich i łącznikowych, na które można trafić podczas popołudniowych spacerów, między innymi w okolicy Zamku Bierzgłowskiego, Górska, Barbarki i lotniska - opowiada Kamil Tomczyk, który wybrał się ze mną na wycieczkę.

Patrząc na piękna okolicę, trudno sobie wyobrazić, że ponad pół wieku temu na tym terenie rozgrywały się drastyczne wydarzenia. Zbrodnie popełnione na Żydówkach zatrudnionych w Baukommando Weichsel porażają swoim okrucieństwem, ale niestety należą do mało znanych tragedii, które rozegrały się u schyłku II wojny światowej.

Ciężkiej, fizycznej pracy ponad siły - do której były kierowane kobiety - towarzyszyło brutalne bicie i poniżające szykany. W ten sposób obozowi strażnicy przyczynili się do śmierci wielu kobiet. Jednocześnie hitlerowcy systematycznie mordowali chore i słabe więźniarki, które nie mogły już pracować. Ich ciała wrzucano do bezimiennych grobów. Niektóre z nich jeszcze wtedy żyły...

Dr Sylwia Grochowina, pracownik naukowy na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika, dotarła do wielu dokumentów - i przede wszystkim wspomnień osób, które były świadkami tych wydarzeń. Kilka miesięcy temu miała miejsce premiera jej najnowszej książki „Toruński Holokaust. Losy Żydówek z podobozu KL Stutthof o nazwie Baukommando Weichsel (OT THORN) w świetle relacji i wspomnień ocalałych ofiar i świadków”. Na pewno nie jest to lektura łatwa i przyjemna. Wręcz przeciwnie – z kart książki poraża ogrom okrucieństwa i bestialstwa. Trudno sobie wyobrazić, że człowiek jest zdolny do czegoś takiego.

Aby zrozumieć o czym mowa, przytoczę kilka (tych „łagodniejszych”) opisów.

Robotnik leśny Stanisław Mączka, który kilkakrotnie rozmawiał z członkami załogi podobozu Baukommando Weichsel w Chorabiu, usłyszał od nich, że „Żydówki są do wyniszczenia. Je tylko w piece i spalić. Do tego dąży komendant”.

Każdy dzień pracy rozpoczynał się o świcie apelem - zbiórką więźniarek na placu apelowym. Przeliczano wówczas stan osobowy i przeprowadzano selekcje, czyli wybierano te kobiety, które w opinii obozowej załogi były niezdolne do pracy, a o pozostaniu przy życiu decydował wygląd zewnętrzny. Nie mogące pracować kobiety mordowano na miejscu. Jedna z więźniarek, która przeżyła gehennę obozową tak wspomina moment porannej selekcji: „każdą osobę niezdolną do pracy obito kolbami karabinów i pałami drewnianymi i nierzadko oprawcy z SS dosłownie stawali na ofiarach i rozdeptywali je”; inna z kobiet - Salomea Ruminska - w czasie przesłuchania przez Okręgową Komisją Badań Zbrodni Hitlerowskich w Bydgoszczy, zeznała, że widziała kobiety (niezdolne do pracy), które były rozbierane do naga, wrzucane na wóz „i na wpół żywe wiezione na cmentarz i tam zakopane w okolicy jeziora”.

Żydówki były również wykorzystywane seksualnie. Zachodziły w ciąże, jeśli udało im się doczekać rozwiązania - noworodki były od razu zabijane. Jedna z takich makabrycznych scen została przytoczona w książce dr Grochowiny: „Raz akurat byłam przy młóceniu, gdy wachman podjechał bryczką, przyniósł kartonik, a w nim noworodka. Młockarnia była parowa, z kotłem. Kazał wrzucić [dziecko] do kotła. (…) Świadek Fabian Osiński twierdzi, że kiedy pewna Żydówka urodziła dziecko, jeden z Ukraińców nabił je na widły i wyrzucił na stertę gnoju”.

Kiedy wojna chyliła się ku końcowi, a z oddali słychać było radziecką artylerię - zarządzono ewakuację obozu. Dokładnie 20 stycznia 1945 roku rozpoczął się marsz śmierci w kierunku KL Stutthof, jednak zanim zarządzono wymarsz, hitlerowcy przeprowadzili „selekcję”. Te, które wg nich były niezdolne do długiego marszu - zastrzelono na miejscu. I znów zacytuję Kaczmarskiego: „Może wszyscy byli na to samo chorzy?/Te same nad karkiem okrągłe urazy/Przez które do ziemi dar odpłynął boży/Ale nie ma znaków, że to grób zarazy”.

Ciała zmarłych Żydówek mieszkańcy Chorabia pochowali w zbiorowej mogile. Po ekshumacji w marcu 1950 roku ich szczątki zostały przeniesione na toruński Cmentarz im. Ofiar II wojny światowej, przy ul. Grudziądzkiej.

Gehenna kilku tysięcy żydowskich więźniarek tego podobozu nie może zostać zapomniana. Większość ofiar pozostała nieznana, bezimienna – jednak czas nie może zatrzeć pamięci o nich. Podsumowaniem tego tekstu niech będą słowa Adama Mickiewicza: Jeśli zapomnę o Nich, Ty Boże na Niebie, Zapomnij o mnie!

(Anita Świątkowska)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

piteerpiteer

3 0

choć Kaczmarski spiewał o Katyniu... tu również te słowa trafiają... może nawet bardziej 08:40, 17.07.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%