Niewidomy mężczyzna po suto zakrapianej imprezie zgubił się na Bydgoskim. - Nie potrafił określić swojego położenia nawet na podstawie jakichkolwiek odgłosów - relacjonują policjanci.
Do takiej nietypowej sytuacji doszło w miniony piątek. Ok. godz. 1 w nocy na numer alarmowy policji zadzwonił mężczyzna. Oświadczył, że jest niewidomy i nie może trafić do domu.
- Mężczyzna podał też, że znajduje się przy jednym z lokali przy ul. Gagarina - relacjonuje Wioletta Dąbrowska, oficer prasowy toruńskiej komendy policji. - Dyżurny na pomoc wysłał patrol. Policjanci dokładnie sprawdzili tą okolicę jednak nie odnaleźli zgłaszającego. Powiadomili o tym dyżurnego, który ponownie skontaktował się z mężczyzną.
Mężczyzna nie był jednak w stanie określić w żaden sposób swojego położenia - nawet na podstawie jakichkolwiek odgłosów. Wtedy dyżurny wysłał na Bydgoskie trzy kolejne patrole.
- Sytuacja stawała się dość trudna, bo nie było wiadomo, w którym kierunku od ul. Gagarina udał się dzwoniący - mówi Dąbrowska. - Policjanci dopytywali mężczyznę, czy czuje jakiś przedmiot obok siebie. Ten stwierdził, że siedzi na ławce, ale nie wie gdzie i jest mu już tak zimno, że nie może się ruszyć.
Policjanci przeczesywali ulica po ulicy wskazywaną przez mężczyznę okolicę. Wchodzili praktycznie w każdy zakamarek z nadzieją, że odnajdą niewidomego. W końcu po trwających półtorej godziny poszukiwaniach patrolowi, który pojechał na tę interwencję jako pierwszy, udało się odnaleźć poszukiwanego. Znajdował się pomiędzy garażami blisko ul. Fałata. Zamiast na ławce - jak twierdził - siedział na zamarzniętej kałuży.
Niezbędna była pomoc pogotowia. Okazało się bowiem, że mężczyzna nie może się ruszyć, bo ma złamaną nogę. Funkcjonariusze wyczuli od niewidomego wyraźną woń alkoholu. 44 -latek przyznał się, że wypił ze swoim przyjacielem sporą ilość wysokoprocentowego alkoholu.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz