Ona przyjechała do kuzynki, on był tam w gościnie. Za trzy miesiące wzięli ślub. Od prawie 40 lat mieszkają w Grębocinie. 7 listopada Teresa i Henryk Fritzkowscy w lubickim USC świętowali złote gody.
Państwo Fritzkowscy pochodzą z Borów Tucholskich. Poznali się w Nowym nad Wisłą.
– Dokładnie na balkonie u mojej kuzynki – śmieje się pani Teresa. – Przyjechałam do niej w odwiedziny. Henryk przyszedł tam w gościnę, ponieważ mąż kuzynki był rzeźnikiem, a mój kierownikiem masarni.
Po ślubie Fritzkowscy zamieszkali w Nowym. Pan Henryk nadal pracował w Państwowej Spółdzielni Spożywczej. Potem przenieśli się do Torunia, gdzie pan Henryk otrzymał podobną pracę. Toruń znał już wcześniej - tu, po wojsku skończył technikum mięsne.
W 1979 r. Fritzkowscy przeprowadzili się do Grębocina. Z biegiem lat pan Henryk zbudował w Grębocinie własną masarnię i ubojnię, które prowadził ponad 10 lat. Pani Teresa zajmowała się domem i dziećmi. Doczekali się czwórki dzieci – dwóch córek i dwóch synów oraz dziewięciorga wnuków.
7 listopada państwo Fritzkowscy w lubickim USC otrzymali medale za długoletnie pożycie małżeńskie. W imieniu prezydenta RP wręczył je jubilatom wójt gminy Lubicz Marek Olszewski w towarzystwie kierownik Barbary Zarębskiej.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz