Zamknij

Miasto musi zapłacić gigantyczne odszkodowanie! Tak zdecydował toruński sąd. Czy to już koniec tej sprawy?

14:45, 23.05.2016 Alicja Wesołowska
Skomentuj Od lat na terenie po byłej rzeźni straszą ruiny. Czy zapowiadane osiedle mieszkaniowe w końcu tam powstanie? fot. T. Berent Od lat na terenie po byłej rzeźni straszą ruiny. Czy zapowiadane osiedle mieszkaniowe w końcu tam powstanie? fot. T. Berent

Chodzi o Tormięs. Czy wieloletni spór między miastem a Jackiem i Renatą Sulikowskimi ma szansę wreszcie się zakończyć? Niestety - wątpliwe.

Sprawa ciągnie się od lat. Żeby zrozumieć, jak to się stało, że dziś w samym centrum miasta straszy ogromna, zrujnowana działka, trzeba cofnąć się aż do lat 90. To wtedy, po transformacji ustrojowej w Polsce, rzeźnię miejską przekształcono w spółkę akcyjną. Początkowo radziła sobie całkiem nieźle, eksportując towary za granicę. Ale po zmianach właścicieli Tormięs zaczął popadać w długi. W kwietniu 1998 roku 200 pracowników zakładu dostało wypowiedzenia. Odpowiedzią był trwający prawie miesiąc strajk głodowy. 

Pracownicy zawiązali spółkę, chcąc odkupić zakład od ówczesnych właścicieli: NFI i Sokołowa. W październiku to się udało, a właścicielką większości udziałów została Renata Sulikowska. Współwłaścicielem - Mieczysław Raczkier.

I zaczęły się problemy.

Kilka miesięcy po kupnie zakładu na terenie byłej rzeźni wybuchł pożar, który strawił większą część budynków. Do dziś nie wiadomo, co go spowodowało. Żeby ratować ruiny zabytkowej rzeźni, miejski konserwator zabytków chciał wciągnąć Tormięs do rejestru zabytków. Na to nie zgodził się wojewódzki konserwator - kilka miesięcy później trafił do aresztu, oskarżony o wzięcie łapówki. 

Do aresztu trafił również współwłaściciel, Mieczysław Raczkier. Jak się później okazało, został niesłusznie oskarżony o konszachty z tzw. łódzką ośmiornicą, groźnym gangiem przestępców. Sprzedał swoje udziały małżeństwu Sulikowskich. Ci chcieli postawić na terenie byłej rzeźni supermarket. Znaleźli nawet inwestora, ale do budowy nie doszło. 

Powodem był jeden dokument - plan zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu. Rada miasta zmieniła go w 2009 roku. Do planu - na wniosek Jacka Sulikowskiego - dodała funkcję mieszkaniową. Usunęła jednak funkcję przemysłową, bo obie funkcje wykluczają się wzajemnie. Efekt? Galerii handlowej nie można było postawić.

Dlatego przedsiębiorca zaczął domagać się od miasta, by odkupiło od niego grunty. Żądał ponad 30 mln zł, ale miasto się nie zgodziło, argumentując, że zmiana planu zagospodarowania nastąpiła na wniosek właściciela gruntu. Sprawa trafiła do sądu. Proces trwał wiele miesięcy.

W końcu w 2012 roku sąd uznał roszczenia Jacka i Renaty Sulikowskich za całkowicie bezzasadne. Sędzia uznał, że miasto zmianą planu nie mogło zablokować inwestycji, bo umowa dotycząca centrum handlowego miała zostać zawarta wcześniej. 

Ale przedsiębiorcy odwołali się od wyroku, a sąd drugiej instancji uznał, że proces trzeba powtórzyć. Po dlugim procesie podtrzymano decyzję: miasto nie jest zobowiązane do wykupu nieruchomości. Musi jednak zapłacić 17 mln złotych odszkodowania na rzecz Sulikowskich z tytułu spadku wartości gruntu od 2010 r. do dnia wydania wyroku. Przedsiębiorcy wnioskowali o blisko 35 mln złotych. 

- Toruński samorząd uważa wszelkie roszczenia Państwa Sulikowskich za bezpodstawne – mówi wiceprezydent Torunia Zbigniew Fiderewicz. - Władzom miasta od lat zależy na zagospodarowaniu terenu po dawnych zakładach mięsnych. Dlatego też w 2009 roku gmina przystała na propozycję prywatnego właściciela terenu dotyczącą zmiany planu zagospodarowania dla tego obszaru, w sposób umożliwiający realizację inwestycji budownictwa mieszkaniowego.

 Mimo to teren po Tormięsie nadal straszy. Jest jednak szansa, że już niedługo. W czasie, gdy właściciele terenu procesowali się z miastem, wierzyciele Jacka Sulikowskiego poprowadzili egzekucję z prawa użytkowania wieczystego gruntu po Tormięsie. Pierwsza cena wywoławcza wynosiła prawie 12 mln zł, ale nie znaleźli się chętni. Dopiero gdy obniżono ją do 10,5 mln zł, znaleźli się chętni. Prawo użytkowania wieczystego kupiła spółka, która jest odpowiedzialna za Piernikowe Osiedle - budynki na Jakubskim Przedmieściu. Na terenie po byłej rzeźni ma powstać osiedle mieszkaniowe.

Tymczasem miasto już zapowiada, że będzie się odwoływać od wyroku. - Miasto nie zgadza się z wyrokiem sądu w części zasądzającej odszkodowanie na rzecz Sulikowskich – mówi Zbigniew Fiderewicz. - Niezwłocznie po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia wyroku wniesiona zostanie apelacja do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku.

(Alicja Wesołowska)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(3)

DaveDave

1 0

No i prawidłowo 06:30, 24.05.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

LexLex

0 0

Skandal!!!! 06:31, 24.05.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

BartBart

0 0

Już to widzę jak zabula 06:31, 24.05.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%