Toruńscy wodniacy wyciągnęli z opresji mężczyznę, którego jacht osiadł na mieliźnie w okolicach Wielkiej Nieszawki. I ostrzegają przed samotnymi wyprawami po płytkiej Wiśle.
W środę ok. godz. 11 wodniacy patrolujący Wisłę otrzymali zgłoszenie od toruńskiego WOPR mówiące o tym, że w okolicach Wielkiej Nieszawki jacht żaglowo-motorowy utknął na mieliźnie.
- Jak się okazało, mężczyzna w starszym wieku wypłynął w samotny rejs po rzece, kierując się w stronę Bydgoszczy. W wyniku zmiany kierunku szlaku żeglownego wprowadził jacht na spore wypłycenie rzeki i rafy kamienne. Nie mając sił samemu poradzić sobie w trudnej sytuacji, żeglarz telefonicznie wezwał pomoc - mówi Wioletta Dąbrowska, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Toruniu.
Jacht utknął w trudno dostępnym miejscu. Aby do niego dotrzeć, ratownicy wspólnie z policjantami zostawili swoje łodzie na mieliźnie i idąc po wypłyceniach dotarli do mężczyzny. Wspólnymi siłami zdołali wypchnąć jacht na głębszą wodę.
- Dzięki w porę udzielonej pomocy historia zakończyła się bez jakichkolwiek strat, a mężczyzna powoli mógł ruszyć w dalszą podróż - dodaje Dąbrowska.
Wisła10:36, 18.08.2017
1 0
Żeglowanie po rzekach wymaga większej wyobrażni niż po jeziorach. Co rusz rzeka zmienia koryto i trzeba nie tylko główkować, ale po pierwsze czytać oznakowania. Niestety!, najgorsi są ci niedzielni żeglarze, samotnicy szczególnie. 10:36, 18.08.2017
Wiślak13:23, 18.08.2017
1 0
do Wisła przy tym stanie Wisły to znaki można sobie schować głęboko ;) 13:23, 18.08.2017
Buba07:44, 19.08.2017
0 0
A ile ten Pan zapłaci za usługę? Jak ja gdzieś utknę samochodem, to policja nie przyjeżdża z pomocą, tylko muszę wzywać pomoc drogową za swoje pieniądze. 07:44, 19.08.2017